Brak licencji szansą dla Widzewa? Łodzianie mogą pozostać w lidze kosztem Floty lub Bytovii?
Przynajmniej dwa kluby pierwszej ligi mogą mieć poważne problemy z uzyskaniem licencji na grę w nowym sezonie. Wśród nich są zadłużona po uszy Flota Świnoujście i - niespodziewanie - Drutex Bytovia Bytów, która ma możnego sponsora, jednego z największych w Polsce producenta okien. To może być szansa dla łódzkiego Widzewa.
fot. Tomasz Łasica
Kłopoty Floty nikogo nie dziwią - klub już kilka miesięcy temu stał na skraju upadku, a finalizowana była nawet jego sprzedaż do Rzeszowa i gra pod szyldem Stali. Ostatecznie jednak do tego nie doszło i zespół ze Świnoujścia przystąpił do rozgrywek. Teraz jednak sytuacja nadal jest fatalna, a z klubu uciekają wszyscy piłkarze, którzy mają jakiekolwiek oferty. Jest ponoć możliwe, że Wyspiarze wiosną w ogóle nie przystąpią do rozgrywek. Wówczas drużyna zostałaby przesunięta na ostatnie miejsce w tabeli, a jej wszystkie wiosenne mecze zostałyby zweryfikowane jako walkowery dla rywali.
A skąd wzięły się problemy beniaminka z Bytowa? Z powodu niechęci władz miasta do inwestowania w obiekt. Od przyszłego sezonu wszystkie stadiony pierwszej ligi muszą być wyposażone w oświetlenie lub chociaż musi być rozpoczęta procedura inwestycji w maszty oświetleniowe. Tymczasem w budżecie miasta Bytowa, które jest właścicielem stadionu Bytovii, nie ma takiego zapisu. Klubowi realnie zagraża brak możliwości występowania w pierwszej lidze, bo gra drużyny w innym mieście nie podoba się sponsorowi.
Problemy ma także przedostatnia w tabeli Pogoń Siedlce, która prawdopodobnie nie włączy się do walki o utrzymanie w pierwszej lidze. Z prowadzenia drużyny zrezygnował Daniel Purzycki, którego zastąpił kończący piłkarską karierę Bartosz Tarachulski. Z siedleckiej drużyny odchodzą jednak kolejni piłkarze, a klub odwołał zaplanowane wcześniej zgrupowanie.
Kłopoty kolejnych rywali są na rękę Widzewowi, którego szansa na pozostanie w pierwszej lidze rośnie. Tym bardziej, że jeśli Sylwester Cacek spełni swoje zapowiedzi i układ sądowy nadal będzie realizowany - tuż przed końcem 2014 roku klub spłacił kolejną ratę zadłużenia - to Widzew nie będzie miał żadnych problemów z uzyskaniem licencji. Wprawdzie stadion w Piotrkowie Trybunalskim, na którym Widzew ma już od wiosny rozgrywać swoje mecze nie ma sztucznego oświetlenia, ale mając rozpoczętą budowę nowego stadionu łodzianie nie muszą się tym martwić.
W środę piłkarze Widzewa rozpoczną okres przygotowawczy do prawdopodobnie najtrudniejszej rundy w historii klubu. Jest prawdopodobne, że już na pierwszych zajęciach stawią się nowi piłkarze.
Nie ma wątpliwości, że Widzew bez wzmocnień nie ma żadnych szans na utrzymanie w pierwszej lidze, bo ma przed sobą tylko szesnaście meczów i aż trzynastopunktową stratę do pierwszej bezpiecznej lokaty. Piłkarze, którzy tworzyli zespół Widzewa w poprzedniej rundzie pokazali, że są zbyt słabi, by móc im zaufać, dlatego nowy trener Wojciech Stawowy i jego asystent Krzysztof Przytuła szukają graczy, którzy mogą zaprezentować lepszy poziom.
Wiadomo, że już na pierwszych zajęciach nie będzie dziewięciu zawodników, którym Stawowy podziękował jeszcze w grudniu. W tej grupie znaleźli się głównie gracze rezerwowi, którzy grali bardzo mało lub wcale, jak Mateusz Stępień, Mateusz Wlazłowski, Damian Ceglarz, Mateusz Ławniczak, czy Boris Dosljak, ale także ci, którzy grali częściej - Adam Duda, Jakub Czapliński, Wołodymir Pidwirnyj i Cristian Tomas del Toro. Większość z nich ma jednak ważne kontrakty z łódzkim klubem, które będą musiały być realizowane, oczywiście jeśli szefowie klubu nie dojdą z piłkarzami do porozumienia. Na pewno jednak cała dziewiątka nie będzie trenowała pod okiem Stawowego.
Początkowo Widzew miał wznowić treningi dzisiaj, ale nowy trener uznał, że jeszcze Święto Trzech Króli zawodnicy spędzą z rodzinami, a zajęcia rozpoczną dzień później. Już teraz wiadomo jednak, że z niewielkim opóźnieniem na treningach stawią się piłkarze zagraniczni - Dino Hamzić, Dimitrije Injac i Veljko Batrović. Najważniejsze jednak jest, by jak najszybciej pojawili się nowi piłkarze, bo tylko oni mogą przywrócić nadzieję na utrzymanie łodzian w pierwszej lidze.