Bracia Giel o pierwszym meczu przeciwko sobie [WYWIAD]
Warta Poznań zremisowała z Sandecją Nowy Sącz 2:2. Pierwszą bramkę dla drużyny z Poznania strzelił z rzutu karnego Paweł Giel, a przy pierwszym golu dla drużyny gości asystował jego brat bliźniak – Piotr. Mecz dla braci był o tyle szczególny, że po raz pierwszy spotkali się oni na ligowym boisku w przeciwnych drużynach.
fot. Roger Gorączniak
Na początek o meczu. Wynik was satysfakcjonuje?
Paweł Giel: Moim zdaniem ten mecz powinniśmy wygrać. Byliśmy zespołem, który stworzył dużo więcej sytuacji, prowadziliśmy 2:0..., więc niedosyt jest.
Piotr Giel: Jechaliśmy do Poznania po trzy punkty i tym samym pewne utrzymanie. W pierwszej połowie Warta stwarzała więcej sytuacji, ale w drugiej to my kontrolowaliśmy grę. Remis średnio nas zadowala, chociaż wiadomo, że przy dwóch bramkach straty cieszy chociaż ten jeden punkt.
Pierwszy ligowy mecz przeciwko sobie, dodatkowo pierwszy na jednym boisku od blisko półtora roku. Jakie to uczucie?
Paweł: To był nasz pierwszy raz przeciwko sobie, ale nie oszczędzaliśmy siebie nawzajem. Jeden drugiemu chciał pokazać, jakie zrobił postępy.
Piotr: Szczerze powiedziawszy...uczucie dziwne, śmieszne. Pierwszy raz graliśmy przeciwko sobie w meczu o stawkę i czułem się trochę nieswojo.... Co nie znaczy, że nie grało mi się fajnie.
Jak oceniacie siebie nawzajem w tym meczu?
Paweł: Ciężko mi oceniać swojego brata, ale z tego co go pamiętam to poprawił wiele elementów gry i zaprezentował się naprawdę dobrze.
Piotr: Widać po Pawle, że przez rok mało grał. Powoli wraca do swojej dawnej dyspozycji, co nie znaczy, że czas spędzony w ekstraklasie nic mu nie dał – widać, że jest bardziej pewny siebie, że rozwinął się piłkarsko. Chce być pod grą, brać piłkę na siebie, co na pewno można mu zapisać na plus.
Chcielibyście jeszcze kiedyś zagrać w tej samej drużynie?
Paweł: Podjęliśmy decyzję, że będziemy grać osobno i tak jak jest jest dobrze. Może jeszcze kiedyś zagramy razem, niczego nie można wykluczyć.
Piotr: Na chwilę obecną nie. Jeśli w przyszłości pojawiłaby się jakaś ciekawa propozycja dla nas obu to na pewno ją rozważymy. Na chwilę obecną lepiej mi się gra bez brata. W Radzionkowie na treningach zamiast w pełni skupiać się na sobie, patrzałem jak mu idzie, martwiłem się gdy coś mu nie wychodziło. Teraz każdy z nas pracuje na własny rachunek i tak jest dobrze.
Rozmawiała Kinga Cichoń / Ekstraklasa.net
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.