Cały misterny plan Adama Nawałki mogą popsuć Krychowiak i Błaszczykowski
Selekjoner Adam Nawałka może spać spokojnie. Do zdrowia wraca Milik, Lewandowski znowu strzela gole. Problemy dalej jednak mają Krychowiak i Błaszczykowski
fot. Bartek Syta
Selekcjoner Adam Nawałka ma pewnie taką świadomość - początek lutego to zdecydowanie czas, w którym trzeba alarmować, że eliminacyjny mecz z Czarnogórą w Podgoricy nie jest już sprawą tak odległą (spotkanie 26 marca).
Tak jak cztery lata temu w Podgoricy, gdy w el. MŚ zremisowaliśmy 2:2 - również pod koniec marca najbardziej będziemy liczyć na Roberta Lewandowskiego. Oby tylko kapitan reprezentacji Polski potrafił skupić się na sporcie. Właśnie wiosną Robert zostanie ojcem. Do tego momentu jeszcze trochę czasu, a rejwach wokół napastnika Bayernu Monachium praktycznie nie ustaje.
- Wydaje mi się, że Robert fajnie dzieli sprawy prywatne i zawodowe. Nawet jeśli ma czas, gdy nie trafia. Ale na razie nie trafił tylko w jednym meczu, on dalej jest w formie. Teraz będzie gonił w klasyfikacji strzelców m.in. Pierre’a Aubameyanga - mówi Radosław Gilewicz, były napastnik reprezentacji Polski i m.in. VfB Stuttgart.
Adam Nawałka będzie musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chce ryzykować. A może to być ryzyko dwutorowe, bo zagranie dwójką napastników to jedno, a desygnowanie do ataku na tak ważny mecz Arkadiusza Milika - to drugie. Cudowna rehabilitacja i powrót do szerokiego składu Napoli po 118 dniach od odniesionej kontuzji napawa optymizmem. Trudno jednak spekulować, by selekcjoner tworzył taktykę i wizję gry na mecz z Czarnogórą, mając Milika w centrum uwagi.
Sam trener Napoli też nie będzie rzucał Milika na głęboką wodę i zanim polski napastnik zacznie trafiać do siatki, trochę spotkań obejrzy z wysokości ławki rezerwowych.
Będzie mógł obserwować, jak kapitalnie rozwija się Piotr Zieliński, który zagrał znakomity mecz z Bologną. W sobotni wieczór nie odstawał od największych gwiazd Napoli Marka Hamšika i Driesa Mertensa i sam zaliczył dwie asysty.
- Mam wszystko, aby zostać czołową postacią Napoli. To kwestia czasu - mówił niedawno Piotr Zieliński i wcale nie była to z jego strony żadna fanfaronada. - Posiada niesamowitą jakość, jest silny, umie przyspieszyć. Zieliński wręcz niszczy przeciwników. Boję się tylko, że możemy go stracić, bo kilka klubów jest w stanie wyłożyć na niego naprawdę duże pieniądze - przyznał Maurizio Sarri, trener Napoli. Klub spod Wezuwiusza już zabezpieczył się w razie ewentualnych chętnych (mówi się o Chelsea, a nawet Realu Madryt) na zakup Polaka i ustalił kwotę odstępnego w wysokości 70 mln euro.
Może nie tak spektakularnie, ale równie dobrze w Sampdorii Genua grał Karol Linetty. W końcu Polak dotrwał na boisku pełne 90 minut. I to nie byle gdzie, bo na San Siro, gdzie Sampa wygrała 1:0 z Milanem.
Zima nie jest dobra dla tych bardziej doświadczonych piłkarzy środka pola. O ile jeszcze Tomasz Jodłowiec i Grzegorz Krychowiak zostali powołani na listopadowy mecz z Rumunią - na razie nie ma takich podstaw, by znaleźli się w kadrze wiosną. Jodłowiec zaliczył w Legii bardzo słabą rundę i dopiero teraz zaczyna się uwypuklanie jego problemów z hazardem. W Bukareszcie nie pojawił się nawet na minutę. Wtedy nikt nie zawiódł się na duecie Zieliński - Linetty i jak tak dalej pójdzie, pod koniec marca te personalia wcale się nie zmienią.
Grzegorz Krychowiak balansuje na zupełnie innej poprzeczce, ale w Paris Saint--Germain radzi sobie równie źle. - Krychowiak od tygodni daje do zrozumienia, że będzie jeszcze starał się o miejsce w składzie Paris Saint-Germain, ale od nowego roku reguły gry zmieniły się w sposób zasadniczy - teraz jest to walka przede wszystkim o to, żeby znaleźć się w ogóle w osiemnastce meczowej. O powrocie do pierwszej jedenastki nikt nawet nie wspomina - relacjonuje z Paryża Remigiusz Półtorak na łamach „Dziennika Polskiego”.
Trener Nawałka pewnie ze sporymi obawami będzie też czekał na pierwsze wiosenne spotkania Lotto Ekstraklasy. Kolejną zagadką będzie forma Krzysztofa Mączyńskiego. Nikt nie wie, jaką koncepcję na grę będzie miał Kiko Ramirez, nowy trener Wisły Kraków, który podobno ma manierę dostosowywania taktyki pod grę przeciwnika.
Nowy początek zaliczył absolutny pewniak do gry w kadrze Kamil Grosicki. - To był dla mnie wielki dzień, najważniejsze było zwycięstwo - mówił po wygranej z Liverpoolem. Polak po transferze „last minute” do Hull we wtorkowy wieczór już w sobotę wystąpił w pierwszym składzie, grając przez 80 minut. Atrakcje na boiskach Premier League muszą Grosickiemu w pełni wystarczyć - Hull całkiem niedawno zostało okrzyknięte najnudniejszym miastem na Wyspach. Będzie więc okazja, by skupić się tylko na treningach.
Gorzej ma się Jakub Błaszczykowski, który może być ofiarą zimowych wzmocnień Wolfsburga. - Wolfsburg dobre mecze przeplata wpadkami. Zobaczymy, jak ten zespół będzie funkcjonował. Czy coś się poprawi, czy jednak kryzys się pogłębi. Klub bardzo się wzmocnił, my liczymy na Kubę. Jeśli chodzi o jego formę w kadrze, to się nie martwię. Nieraz był w trudnej sytuacji, w klubie nie zachwycał, a w kadrze był jednym z najlepszych - dodaje Gilewicz. Dobrze poinformowani ludzie „Kickera” piszą wprost - Błaszczykowski dostanie w Wolfsburgu jeszcze jedną szansę.
Jeśli nie Jakub Błaszczykowski, coraz mocniej do pierwszego składu może pukać Paweł Wszołek, który na tyle zadomowił się w QPR, że z piłkarza wypożyczonego na Loftus Road stał się transferem definitywnym. Ostatnio zagrał świetny mecz Newcastle United i regularnie gra w wyjściowej jedenastce.
Od ostatniego meczu reprezentacji z Rumunią pewniaki do gry w obronie nie ulegają zmianie. Nawałka powinien dalej trzymać się żelaznej czwórki: Jędrzejczyk, Pazdan, Glik i Piszczek, ale mieć też oko na Bartosza Bereszyńskiego i Pawła Olkowskiego. Pierwszy podniósł się po słabym początku w Sampdorii i wywalczył miejsce w składzie, drugi skorzystał kontuzji rywala i gra świetne spotkania w Kolonii.
Prawdziwy ból głowy zacznie się, gdy selekcjoner Nawałka znowu będzie musiał wybierać między Łukaszem Fabiańskim a Wojciechem Szczęsnym. Obaj grają o zupełnie inne cele, ale prezentują równie dobry poziom. Gdzieś trochę z tyłu znajdują się Artur Boruc, który szczęśliwie obronił bluzę z numerem 1 w Bournemouth (do klubu miał trafić ceniony Asmir Begović), i Łukasz Skorupski, który uratował remis swojemu Empoli, broniąc rzut karny.