Bonin i Piesio pogrążyli Koronę. Górnik Łęczna wygrał w Kielcach
Na zakończenie 9. kolejki Ekstraklasy Korona Kielce przed własną publicznością uległa Górnikowi Łęczna 0:2. Wynik meczu otworzył w pierwszej połowie Grzegorz Bonin, w drugiej gospodarzy dobił Grzegorz Piesio. To drugie z rzędu zwycięstwo łęcznian i drugie odniesione w poniedziałek.
fot. Lukasz Zarzycki / Echo Dnia
Dziewiąta seria spotkań Ekstraklasy przyniosła kibicom wiele emocji. Na deser, kibice mogli zobaczyć kończący kolejkę pojedynek Korony Kielce z Górnikiem Łęczna. Stawką meczu była możliwość wskoczenia do górnej części tabeli.
Od pierwszych minut zawodów to Korona nadawała ton grze. Podopieczni Marcina Brosza długo utrzymywali się przy piłce, ale nie potrafili zagrać dokładnie ostatniego podania, które otworzyłoby drogę do bramki Silvio Rodicia. Goście nastawili się na konsekwentną grę obronną, a momentami starali się wyprowadzać kontrataki. Pierwsza akcja łęcznian przyniosła im bramkę. Leandro dograł idealną piłkę w pole karne do Bartosza Śpiączkę. Były zawodnik Podbeskidzia Bielsko-Biała zagrał wzdłuż bramki do Grzegorza Bonina, a doświadczony zawodnik obrócił się z piłką i trafił do siatki gospodarzy.
Kilka minut później goście po raz drugi pokonali Zbigniewa Małkowskiego. Śpiączka trafił głową z kilku metrów, ale napastnik przyjezdnych w momencie podania był na pozycji spalonej. Kielczanie próbowali odpowiedzieć po stałych fragmentach gry. Najpierw piłka zagrywana z narożnika boiska trafiła do Radka Dejmka, ale Czech z kilku metrów uderzeniem głową przestrzelił. Defensor Korony tuż przed przerwą miał szansę wyrównać wynik spotkania. Tym razem po rzucie wolnym Dejmek uderzył w środek bramki, a Rodić nie miał problemów, aby schwytać piłkę.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Gospodarze starali się podejść i zaatakować rywali, jednak podopieczni Jurija Szatałowa dobrze się przesuwali i asekurowali w defensywie. Drużyna z Łęcznej grała trochę odważniej, jednak trzeba przyznać, że chaosu w poczynaniach obu zespołów było co niemiara. O mały włos Maciej Szmatiuk nie sprezentowałby gola gospodarzom. Zawodnik gości za lekko zagrał do Rodicia, ale golkiper Górnika wyszedł zwycięsko z opresji. W 72. minucie podopieczni Szatałowa podwyższyli prowadzenie. Piłka zagrywana z rzutu wolnego przez Łukasza Tymińskiego odbiła się w polu karnym od Vladislavsa Gabovsa i trafiła do Grzegorza Piesio. Były zawodnik Dolcanu Ząbki z zimną krwią uderzył na kielecką bramkę i uszczęśliwił kibiców łęcznian.
Chwilę później doskonałą okazję miał Śpiączka. Napastnik Górnika od środka boiska pędził na bramkę Małkowskiego, ale w sytuacji sam na sam oddał fatalny strzał. Kielczanie próbowali odrobić straty, ale szwankowała przede wszystkim dokładność pod polem karnym. W ostatniej akcji meczu Piesio mógł trafić na 3:0, ale przegrał pojedynek z Małkowskim. Do odbitej piłki dopadł jeden z przyjezdnych, ale został zablokowany.
Zawody zakończyły się zwycięstwem Górnika Łęczna 2:0 po bramkach Grzegorzów: Bonina i Piesio. Górnik przesunął się na 9. lokatę w tabeli, a podopieczni Brosza spadli na 12. miejsce. W następnej kolejce Korona uda się do Krakowa na piątkowy mecz z Wisła, a łęcznianie w sobotę podejmą Podbeskidzie Bielsko-Biała.