Bogdanka pokonała Zawiszę. 6 bramek, 3 rzuty karne, wielkie emocje
Spotkanie Bogdanki z Zawiszą było pojedynkiem z serii "o sześć punktów". W czołówce 1. ligi jest niezwykle ciasno, między 5. a 1. zespołem było tylko 5 punktów różnicy. W pierwszym meczu tych drużyn w rundzie jesiennej padł wynik 3:2 dla Zawiszy. Zapowiadało się więc ciekawe widowisko, w którym kibice mogli liczyć na gole.
fot. Polskapresse
GKS Bogdanka - Zawisza Bydgoszcz 4:2 (1:1) - zobacz zapis naszej relacji live
Swoje setne spotkanie w barwach Bogdanki rozgrywał Veljko Nikitović. Zawodnik nie mógł sobie chyba wymarzyć lepszego jubileuszu. Ale po kolei.
Początek meczu nie porwał widzów, zgromadzonych w środowe popołudnie na stadionie w Łęcznej. Obie ekipy grały zachowawczo, było sporo walki, ale głównie w środku pola. Brakowało również sytuacji podbramkowych.
W 25 minucie goście stworzyli sobie pierwszą dogodną okazję do strzelenia bramki, którą od razu zamienili na gola. Paweł Oleksy bardzo umiejętnie utrzymał się przy piłce w polu karnym Bogdanki. Zawodnik ściągnął na siebie uwagę obrońców gospodarzy, po czym świetnie wyłożył piłkę wchodzącemu w szesnastkę Michałowi Ilkowowi-Gołębiowi. Ten uderzył mocno z woleja, nie dając szans na skuteczną interwencję Sergiuszowi Prusakowi.
Nie minęło sześćdziesiąt sekund, a już z odpowiedzią pędzili piłkarze Bogdanki. Veljko Nikitović prostopadłym podaniem uruchomił Michała Zubera. Młody pomocnik łęcznian wyszedł sam na sam z bramkarzem Zawiszy i pewnie posłał piłkę do bramki obok bezradnego golkipera gości. Błyskawiczna odpowiedź zielono-czarnych.
Dwa szybkie gole wyraźnie rozruszały tempo gry. Piłkarze przyspieszyli, i jedni, i drudzy chcieli pójść za ciosem. Więcej sytuacji stwarzali sobie gospodarze, lecz nie potrafili zamienić ich na kolejne bramki. Wynik 1:1 utrzymał się do końca pierwszej połowy meczu.
Drugą część gry od mocnego uderzenia rozpoczęli piłkarze Zawiszy. W 52. minucie Adrian Błąd ruszył na prawej flance i świetnie wyłożył piłkę do Vahana Gevorgyana. Napastnik stanął oko w oko z bramkarzem Bogdanki, ale przegrał ten pojedynek. Chwilę później Błąd wziął sprawy w swoje ręce i tym razem sam popędził na bramkę gospodarzy. Sergiusz Prusak bardzo dobrze wyczekał do samego końca i zdołał wybronić strzał pomocnika Zawiszy. Adrian Błąd zmarnował wyśmienitą szansę do wyprowadzenia swojej drużyny na prowadzenie.
61. minuta to punkt zwrotny meczu w Łęcznej. W polu karnym przy piłce utrzymywał się napastnik Bogdanki, Adrian Paluchowski. Po starciu z obrońcami Zawiszy piłkarz gospodarzy padł na murawę. Sędzia wskazał na jedenasty metr. Część widzów złapała się w tym momencie za głowy. Decyzję arbitra można określić jako co najmniej dyskusyjną. Do piłki ustawionej na „wapnie” podszedł, jak zwykle w takich sytuacjach, Veljko Nikitović. Kapitan Bogdanki pewnie wykonał jedenastkę i zrobił to czego uczynić nie potrafił Adrian Błąd. Wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Na odpowiedź bydgoszczan nie trzeba było długo czekać. Konkretnie siedem minut. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę do siatki gospodarzy wpakował Paweł Oleksy. Zawodnik Zawiszy najlepiej znalazł się w zamieszaniu w pod bramką Prusaka i zaliczył trafienie z najbliższej odległości.
Remis nikogo w tym meczu nie interesował. Bogdanka od razu rzuciła się do ataku, czego efektem były dwie groźnie sytuacje stworzone przez piłkarzy zielono-czarnych. Najpierw bliski szczęścia po strzale z wolnego był Łuczak, potem pięknie główkował Paluchowski, ale jego strzał efektownie sparował Witan.
W 81. minucie ataki łęcznian wreszcie przyniosły efekt. Jeden z zawodników Zawiszy leżał na boisku, lecz sędzia nie przerwał gry. Podopieczni Piotra Rzepki kontynuowali akcję. Do podania przed szesnastkę gości dopadł Wojciech Łuczak. Pomocnik Bogdanki oddał mocny strzał z woleja z 25 metrów. Bramkarz bydgoszczan nie miał przy tym uderzeniu nic do powiedzenia. 3:2 dla łęcznian.
W końcowych fragmentach gry inicjatywę przejęli gospodarze. W 90. minucie w polu karnym, tym razem bez cienia wątpliwości, faulowany był Kamil Oziemczuk. Wykonawcą rzutu karnego był, oczywiście, Nikitović. I po raz kolejny obrońca Bogdanki popisał się pewnym strzałem i zdobył swoją drugą bramkę tego popołudnia.
Kilkadziesiąt sekund później sędzia odgwizdał kolejną jedenastkę. Aż trudno było w to uwierzyć. Po raz kolejny faulowany był Adrian Paluchowski. W tej sytuacji nie było jednak już kontrowersji. Trzeci raz w tym meczu do piłki ustawionej na „wapnie” podszedł kapitan Bogdanki, Nikitović. Obrońca stanął więc przed szansą na strzelenie hat-tricka w swoim jubileuszowym meczu. To byłoby zbyt piękne. Za trzecim razem Nikitović przestrzelił. Mimo tego, doświadczony defensor i tak może być dumny ze swojego występu.
Po porywającej końcówce Bogdanka ostatecznie pokonał Zawiszę 4:2. Kibice, którzy wybrali się na środowe spotkanie z pewnością nie żałowali czasu poświęconego na oglądanie pierwszoligowego widowiska. Dzięki temu zwycięstwu GKS Bogdanka awansował na trzecie miejsce w tabeli, kosztem m.in. środowego rywala. Łęcznianie coraz śmielej zbliżają się do miejsc dających promocję do upragnionej ekstraklasy. Zielono-czarni mają w tym momencie 43 punkty. Zawisza z kolei robi krok w tył w swojej drodze po awans. Posada trenera Janusza Kubota wydaje się coraz bardziej zagrożona. Bydgoszczanie spadli na piątą pozycję, z dorobkiem 42 „oczek”. W weekend łęcznianie jadą do Płocka, gdzie o kolejne punkty powalczą z miejscową Wisłą. Zawisza natomiast podejmie na własnym boisku GKS Katowice. Walka o ekstraklasę trwa w najlepsze.