Bóg (w) Futbolu
Ostatnie doniesienia o abdykacji Benedykta XVI mocno zachwiały równowagą w kościele katolickim. Niektórzy zapowiadają, że to początek wielkiego kryzysu kościoła katolickiego na świecie. W dzisiejszym futbolu nie brakuje jednak piłkarzy, którzy nie wstydzą się swojej wiary i swojej przynależności do Boga. Spotkać możemy ich zarówno w najlepszych ligach świata, jak i na naszym podwórku.
POLSKA
W Polsce mamy do czynienia z kilkoma zawodnikami, którzy otwarcie mówią o swojej wierze. Nie wstydzą się tego, że są osobami głęboko wierzącymi, co więcej, niejednokrotnie afiszują się ze swoją wiarą. Jednym z takich zawodników był swego czasu Marek Citko. Były piłkarz Widzewa Łódź i reprezentant Polski, któremu przepowiadano wielką międzynarodową karierę, a która została zatrzymana przez kontuzję, niejednokrotnie w wielu wywiadach wypowiadał się na temat swojej wiary i Boga. „Bez wiary nie dałbym sobie rady. To na pewno. Czytam często Biblię, a moją ulubioną księgą jest Księga Hioba. Spadały na niego różne ciosy, stracił wszystko co miał, ale nawet przez chwilę nie przestał chwalić Boga. W trudnych chwilach powtarzałem sobie, że to wszystko, co mi się przytrafiło złego w karierze sportowej, z perspektywy wieczności jest niczym. Że nie mogę się załamać” – mówił Citko w jednym z wywiadów. Na pytania dziennikarzy, czy nie obawiał się tego, że może skończyć jak wielu młodych zawodników, którzy na początku kariery są na ustach całej Polski, a następnie popadają w nałogi odpowiadał, że od małego był uczony, aby w trudnych chwilach nie spoglądać w stronę kieliszka, a w stronę krzyża. Wiara pomagała mu pokonać w życiu wiele pokus, a tych podobno nie brakowało.
Szybka kontra: Dzisiaj będziemy chwalić! [KOMENTARZ]
Citko jest obecnie menadżerem piłkarskim, ale po polskich boiskach biega obecnie kilku chłopaków, którzy podobnie jak on bez wahania przyznają się do swojej wiary. Dobrym przykładem jest Jakub Kosecki, wschodząca gwiazda Legii Warszawa. W programie „AS Wywiadu”, emitowanym w telewizji SportKlub powiedział – „Jestem osobą wierzącą, choć całej Biblii nigdy nie przeczytałem. Grając w ŁKS-ie w jednym z meczów nie trafiłem do bramki z dwóch metrów. Wtedy sięgnąłem po Biblię, poczytałem różne fragmenty i to mi pomogło, pokrzepiło mnie. W kolejnych spotkaniu w Wodzisławiu strzeliłem dwa gole. Noszę ze sobą różaniec, niektórzy się śmieją, że mam przy sobie koraliki. Trudno, niech się śmieją, wiara jest ważną częścią mojego życia”.
Młody piłkarz swoją wiarę odziedziczył po swoim ojcu, który również nie ukrywał przywiązania do Boga - "Od najmłodszych lat byłem blisko Boga i Kościoła. Tak było w czasie mojej kariery piłkarskiej, tak też jest i teraz. Wraz z ks. Mariuszem Zapolskim zakładaliśmy duszpasterstwo sportowców. Dzięki modlitwie nie załamywałem się”. Przed tym, jak kandydował na prezesa PZPN-u i zarzucano mu to, że jest człowiekiem Schetyny, oznajmił wszystkim, że nie jest niczyim człowiekiem. Jest synem Celiny i Wacława, mężem Jadwigi i należy do Pana Boga. Można spokojnie zastosować w tym miejscu powiedzenie – „Jaki ojciec, taki syn”.
Patryk Małecki także nie wstydzi się swojej wiary. Mimo, iż niejednokrotnie mogliśmy go poznać jako osobę, która w dość ekspresyjny i nie zawsze odpowiedni sposób okazuje swoje sportowe i pozasportowe emocje. Na swoim przedramieniu, ma wytatuowanego Jana Pawła II. To jemu zawdzięcza najwięcej w swoim życiu – „Były czasy, kiedy stwarzałem problemy. Częściej myślałem o dziewczynach, dyskotekach i alkoholu niż o piłce nożnej. Między innymi dzięki Papieżowi zmieniłem się w dobrego człowieka. Czytam książki o Janie Pawle II, na przedramieniu zrobiłem sobie tatuaż z jego wizerunkiem. On pomógł mi stać się dobrym człowiekiem. Kiedy babcia go zobaczyła, była szczęśliwa, bo wie, że młodzi ludzie często robią sobie tatuaże diabłów lub innych dziwnych symboli. Moja babcia jest osobą religijną”. Piłkarz zaskakuje także inną wypowiedzią – „Jestem człowiekiem religijnym. Dziadek i babcia codziennie chodzą do kościoła. Mama też stara się, aby każdego dnia w nim być. Pochodzę z bardzo religijnej rodziny. Również chodzę codziennie rano, albo wieczorem na Mszę świętą, w zależności od tego, o której mam trening”. Spodziewalibyście się tego?
Osman Chavez chce rozkręcić katolickie radio
Kolega klubowy Małeckiego, pochodzący z Hondurasu – Osman Chavez posunął się nawet do tego stopnia, że planuje w Polsce otworzyć własne… katolickie radio. O tym, że chce po zakończeniu kariery zostać pastorem wiedzą już wszyscy.” Bardzo chciałbym się włączyć, i to aktywnie, w ewangelizację Polaków. Chciałbym opowiadać w Polsce o Bogu, podawać ludziom mój przykład. Myślę, że już niedługo będzie o nas głośno, bo mamy z zaprzyjaźnionymi pastorami bardzo dużo projektów dotyczących ewangelizacji – mówił swego czasu Chavez w rozmowie z Super Expressem. Podczas jednego ze zgrupowań reprezentacji Hondurasu, zakomunikował trenerowi, że nie zagra w towarzyskim spotkaniu z kadrą Katalonii, w której barwach wystąpiło kilka gwiazd FC Barcelony. Ważniejszy okazał się dla niego wyjazd do USA, gdzie w jednym z tamtejszych kościołów opowiadał ludziom o Bogu. „Gwiazdy Barcelony? Dla mnie gwiazdą jest Bóg, to on jest najważniejszy’ – mówi.
ŚWIAT
W innych zakątkach naszego świata, także nie brakuje piłkarzy podążających za Bogiem. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych piłkarzy na świecie, a nie wstydzącym się wiary jest Brazylijczyk - Kaka. Pomocnik Realu Madryt niejednokrotnie podkreślał, że po zakończeniu swojej przygody z piłką, podobnie jak Osman Chavez, zostanie pastorem. „Kocham studiować Biblię. Jestem nią zafascynowany. Chciałbym tłumaczyć ludziom, jak żyć, jak korzystać z darów Boga. Na razie często rozmawiam o Bogu i religii z kolegami z drużyny, ale myślę, że mógłbym pomóc znacznie większej grupie ludzi” – mówił niedawno Brazylijczyk. Znana jest przynależność Kaki do wspólnoty Atletów Chrystusa. Nie ukrywa, że jego ulubioną muzyką jest Gospel. Niejednokrotnie można zobaczyć w TV, jak po strzelonej bramce, podnosi palce do nieba, dziękując za nią Bogu.
Zaskakująca jest za to historia holenderskiego zawodnika Wesleya Sneijdera, który nigdy nie był grzecznym chłopcem, aż do momentu kiedy na jego drodze stanęła... Yolanthe Cabau van Kasbergen, modelka i prezenterka telewizyjna. To w dużej mierze dzięki niej holenderski „Bad Boy” zamienił się w głębokiej wiary katolika. Potrafi kilka razy w tygodniu, wraz ze swoją ukochaną (obecnie już żoną, z którą wziął ślub 21 lipca 2010 r.) uczęszczać na Mszę świętą, a dodatkowo wieczorami odmawiać różaniec! W 2010 r. przyjął także chrzest. „Zawsze wierzyłem, ale nie byłem katolikiem. Nie byłem wychowywany religijnie, ale spotkałem dziewczynę, która była. Miała chrzest, komunię, bierzmowanie. W nowym życiu jest mi dużo łatwiej. Codziennie modlę się do naszego Pana. Modlę się szczególnie przed każdym meczem” - powiedział w jednym z wywiadów, występujący obecnie w Galatasaray, piłkarz.
Również Kieran Richardson, piłkarz angielskiego Fulham, a także były reprezentant Anglii postanowił bliżej poznać Jezusa. „Pięć lat temu jedynymi rzeczami, o które dbałem były ciągłe imprezy, nowe ciuchy i świetny wygląd. Nie byłem szczęśliwy. Teraz, kiedy do swojego życia wprowadziłem Jezusa Chrystusa czuję się naprawdę szczęśliwy” - mówi były piłkarz Manchesteru United.
Wspomina, że kiedy pojawił się w United, myślał tylko o pieniądzach i sławie. W głowie miał tylko alkohol, seks i klubowe zabawy. Ludzie, którzy patrzyli wówczas na jego osobę, zazdrościli mu jego życia. Uważali je za piękne. Byli jednak w błędzie, bo jak sam mówi - „Byłem wtedy bardzo nieszczęśliwy”. W 2007 r. zamienił Manchester na Sunderland. Zamienił także swoje życie. Jego przyszła żona Natalie, namówiła go do zwiedzenia jednego z tamtejszych kościołów. No i się zaczęło. „Czułem się wyjątkowo. To było naprawdę niesamowite, szalone uczucie. Moje życie zaczęło się zmieniać. Nie tak od razu. To był stopniowy proces. Moja wiara jest dopiero teraz tak silna. Również sposób, w jaki patrzę na życie jest całkowicie inny. Po zakończeniu kariery piłkarskiej, chcę głosić Słowo Boże w krajach „Trzeciego Świata” - mówi Kieran.
I pomyśleć, że przed Mundialem w RPA, FIFA zakazała prezentowania na boiskach haseł, gestów i symboli religijnych... Do wiadomości przedstawicieli FIFA – dla wyżej wymienionych piłkarzy zdanie - „I belong to Jesus” wyryte w sercu, ma większą wartość i znaczenie, niż tak po prostu, wydrukowane na koszulce...