menu

Błyskawiczny rzut karny zapewnił Ruchowi cenny punkt przy Reymonta

24 maja 2013, 19:51 | psz, Bartosz Michalak

Od rzutu karnego w 1. minucie zaczęli mecz z Wisłą piłkarze Ruchu. Osman Chavez, który sprokurował jedenastkę, jeszcze w pierwszym kwadransie zdołał się zrehabilitować. Po przerwie oba zespoły walczyły o zwycięstwo, ale bramki nie padły.

Zobacz więcej zdjęć z meczu Wisła - Ruch!

Wymarzony początek gości

Była 37. sekunda meczu, kiedy w pole karne Wisły ruszył Pavel Sultes, a spóźniony Osman Chavez w nieodpowiedzialny sposób go sfaulował. Sędzia Paweł Gil bez żadnych wątpliwości wskazał na wapno. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Filip Starzyński, który kompletnie zmylił Miśkiewicza i strzałem w swój lewy róg umieścił futbolówkę w siatce.

Szybka rehabilitacja Chaveza

Podopieczni Jacka Zielińskiego po objęciu prowadzenia w Krakowie, wciąż posiadali optyczną przewagę na boisku. W poczynania zawodników „Białej Gwiazdy” po tak błyskawicznie straconej bramce wkradła się nerwowość i ich akcje były bardzo szarpane i chaotyczne.

Jednak na chwilę przed upływem pierwszego kwadransa, ładną akcją prawą stroną popisał się Jovanović, którego nieprzepisowo powstrzymali defensorzy „Niebieskich”. Piłka, którą z rzutu wolnego dobrze bił Łukasz Garguła, przypadkowo wylądowała pod nogami ustawionego przed „szesnastką” Rafała Boguskiego. „Boguś” bez dłuższego namysłu zdecydował się na silne wstrzelenie futbolówki, a na piątym metrze przed bramką Peskovicia najprzytomniej zachował się Chavez i umiejętnym przecięciem toru jej lotu doprowadził do remisu.

Wisła po golu swojego środkowego obrońcy, ewidentnie ruszyła do ataku. Najbardziej aktywni Patryk Małecki i Emmanuel Sarki stworzyli sobie po jednej groźnej sytuacji. Najpierw „Mały” zakręcił na swojej lewej stronie wracającym za nim Smektałą i oddał bardzo kąśliwy strzał na bramkę gości. Dobrą interwencją popisał się jednak Pesković, który zdołał „wypluć” piłkę.

W 30. minucie aktywny na placu gry Boguski obsłużył precyzyjnym podaniem Sarkiego. Ten przełożył futbolówkę na swoją lepszą, prawą nogę i momentalnie zdecydował się na silny strzał, ale piłka powędrowała nieznacznie obok bramki Peskovica.

Chorzowianie najgroźniejszą sytuację stworzyli sobie 10 minut przed końcem pierwszej połowy. Z rzutu wolnego z ponad 30 metrów, Michała Miśkiewicza chciał zaskoczyć Starzyński. Młody rozgrywający „Niebieskich” popisał się naprawdę świetnym strzałem i na szczęście dla gospodarzy piłka odbiła się tylko od poprzeczki bramki Wisły.

Polub fanpage Wisły Kraków! Tam dzieje się jeszcze więcej!

Akcja-reakcja, czyli jak Małecki z Djokiciem się „kopali”

W 17. i 18. minucie oglądaliśmy dwie żółte kartki, które sędzia Gil sprawiedliwe podzielił po jednej dla zawodnika obu drużyn. Najpierw brzydkim faulem "popisał się" Djokić. Lewy obrońca Ruchu w bezpardonowy sposób skosi” Małeckiego. „Mały” nie chcąc pozostać gorszym, już po upływie kilkudziesięciu sekund odpowiedział swojemu rywalowi równie brzydkim przewinieniem, za które podobnie jak Djokić zasłużenie obejrzał żółty kartonik.

Porozbijany Sultes i… nieprzyjemny uraz Sarkiego, czyli ostrej gry nie brakuje

Najbardziej poszkodowanym zawodnikiem pierwszej połowy potyczki krakowsko-chorzowskiej, zdecydowanie był czeski napastnik Ruchu. Sultes już w pierwszej minucie oberwał w głowę od Chaveza, następnie ucierpiały jego nogi, kiedy został złapany w kleszcze przez defensorów Wisły, a finalnie od 30. minuty spotkania Czech zmuszony był kontynuować grę z opatrunkiem na głowie. Snajper „Niebieskich” w okolicach środka boiska niebezpiecznie zderzył się w powietrzu z Osmanem Chavezem, po którym nastąpiło rozcięcie głowy Czecha.

Bardzo nieprzyjemny uraz spotkał również w pierwszych trzech kwadransach Sarkiego, który po wybiciu piłki przez chorzowskich obrońców pechowo oberwał w miejsce, o które każdy mężczyzna dba najbardziej… Po kilku minutach bólu Nigeryjczyk z uśmiechem na twarzy powrócił na murawę.

Zepchnięty do defensywy Ruch groźnie kontratakuje

Od początku drugiej części gry inicjatywę na boisku przejęli gospodarze. Już w 49. minucie w pole karne ostro zagrywał Sarki, ale szczęśliwie dla gości piłka ostatecznie minęła bramkę Peskovica. W tamtej sytuacji bliski strzelenia samobója był Piotr Stawarczyk.

Po upływie godziny gry, chorzowianie za sprawą Jakuba Smektały w końcu oddali strzał w kierunku świątyni Miśkiewicza. Płaski strzał byłego pomocnika Piasta Gliwice okazała się jednak niecelna i ostatnia dla niego w dniu dzisiejszym.

Od 60. minuty w miejsce wspomnianego Smektały wszedł Marek Zieńczuk, a bezbarwnego Daniela Sikorskiego zastąpił Genkow. Po chwili Patryk Małecki po raz kolejny ograł jak dziecko Djokicia i na pełnym biegu wchodził w szesnastkę Ruchu. „Mały” spod linii końcowej mocno wstrzelił piłkę, ale na posterunku był Pesković.

Chavez ratuje Wisłę!

Na 20 minut przed końcem spotkania, fantastyczną okazję do zdobycia gola stworzyli sobie „Niebiescy”. Na pozycję sam na sam z Miśkiewiczem wyszedł Jankowski, lecz w ostatniej chwili dogonił go Chavez i fenomenalnie wygarnął mu piłkę spod nóg! Gdyby interwencja stopera „Białej Gwiazdy” była minimalnie spóźniona, podopieczni Tomasza Kulawika byliby zmuszeni kontynuować mecz w „10”.

W 85. minucie solowa akcją błysnął Jovanović. Prawy defensor Wisły minął dwóch obrońców gości, znajdując się na wprost przed bramką Peskovicia zdecydował się na strzał, lecz okazał się on słaby i przede wszystkim niecelny.

"Zieniu" postraszył swój były klub

Wprowadzony na boisko w drugiej części gry Marek Zieńczuk, przed końcem spotkania popisał się indywidualną akcją, po której oddał z prawej strony bardzo groźny strzał. Piłkę zmierzającą pod poprzeczkę na korner zdołał jednak wypiąstkować Miśkiewicz.

Klarownych okazji do zmiany rezultatu nie miała już żadna z drużyn i sędzia Gil po upływie 3 doliczonych minut zakończył pojedynek. Pojedynek, który mógł się podobać, ponieważ piłkarze zarówno Wisły i Ruchu byli dzisiaj ofensywnie usposobieni, dzięki czemu zamiast szachowania i stawiania autobusów w bramce, oglądaliśmy naprawdę żywe spotkanie.

Kontakt z autorem

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.


Polecamy