2 liga. Spektakl o dwóch obliczach. ŁKS zwycięża
Środowy pojedynek ŁKS-u z Błękitnymi był jak film nakręcony przez reżysera, w którym przez 70 minut nie dzieje się praktycznie nic. Widz, który go ogląda co chwilę ziewa, przysypia, by w ostatnich 30 minutach zostać obudzonym gigantyczną dawką emocji, które trzymają w napięciu do napisów końcowych.
fot. Krzysztof Szymczak
Kibice, którzy wczorajszego popołudnia przybyli na stadion przy Al. Unii 2 po pierwszych 45 minutach musieli być mocno zawiedzeni. Spektakl w wykonaniu głównych aktorów był delikatnie mówiąc kiepski. Początek meczu to próba zdominowania gospodarzy przez zawodników Błękitnych. Jak się później okazało próba ta trwała bardzo krótko i mecz stał się bardziej wyrównany. Niestety gra toczyła się głównie w środkowej strefie i opisać jakąkolwiek groźną sytuację podbramkową, bo takowej po prostu nie było. Próby stworzenia sytuacji zarówno przez ełkaesiaków jak i przez piłkarzy Błękitnych kończyły się niepowodzeniem. 4 tysiące kibiców zgromadzonych na stadionie liczyło, że w przerwie trenerzy przemówią swoim graczom do rozsądku.
Najwidoczniej płomienne przemówienia w szatni dotarły do piłkarzy mniej więcej po jakiś 30 minutach. Wtedy to po indywidualnej akcji Kostyrki i strzale, który zatrzymał się na ręce jednego z zawodników Błękitnych arbiter nie miał innego wyjścia jak podyktować jedenastkę. Do piłki podszedł „killer” Jewhen Radionov i precyzyjnym strzałem uruchomił eksplozję radości wśród zgromadzonych fanów. Dla snajpera ŁKS-u był to czwarty gol w sezonie. Pozostawał on wciąż jedynym strzelcem „Rycerzy Wiosny” w obecnych rozgrywkach.
Radość z objęcia prowadzenia nie trwała jednak długo. Wystarczyło 9 minut i chwila gapiostwa obrony łódzkiego zespołu, a na tablicy świetlnej znów mieliśmy remis. Wyrównującą bramkę zdobył Mateusz Węsierski. Na tym jednak nie koniec emocji. Pięć minut później rezerwowy Patryk Bryła postanowił, że Radionov nie będzie jedynym strzelcem w szeregach ŁKS-u i po błędzie Rzepeckiego, który zamiast wypiąstkować piłkę zagraną w pole karne przez Pyciaka, wybił ją dosłownie pod nogi Bryły, który huknął jak z armaty wykorzystując otrzymany prezent przez bramkarza Błękitnych.
Do ostatniego gwizdka arbitra wynik nie uległ zmianie chociaż emocje ściskały serca kibiców zgromadzonych na stadionie do samego końca spotkania. Trzy punkty zostały w Łodzi. ŁKS pozostał niepokonaną drużyną eliminując tym samym z tego zaszczytnego grona Błękitnych, dla których porażka z ełkaesiakami była pierwszą w sezonie.
ŁKS ŁÓDŹ - BŁĘKITNI STARGARD 2:1 (0:0)
1:0 - Jewhen Radionow (71, rzut karny), 1:1 - Mateusz Węsierski (80), 2:1 - Patryk Bryła (85)
ŁKS: Michał Kołba - Paweł Pyciak, Kamil Jura-szek, Maksymilian Rozwandowicz, Kamil Rozmus - Jakub Kostyrka, Mateusz Gamrot (84, Filip Burkhardt), Przemysław Kocot, Damian Guzik (62, Piotr Pyrdoł) - Krystian Pieczara (76, Patryk Bryła), Jewhen Radionow. Trener: Wojciech Robaszek.
BŁĘKITNI: Mariusz Rzepecki - Grzegorz Szymusik , Patryk Burzyński (77, Michał Magnuski), Tomasz Pustelnik, Hubert Kotus - Maciej Więcek I, Damian Mosiejko, Patryk Skórecki , Patryk Włóka (85, Bartosz Łysoń) - Wojciech Fadecki, Mateusz Węsierski. Trener: Krzysztof Kapuściński.
SĘDZIOWAŁ: Łukasz Kuźma (Białystok). WIDZÓW: około 4.000.