menu

Błażej Telichowski dla Ekstraklasa.net: Po pierwszej bramce Śląska czekaliśmy już na wyrok

31 października 2013, 21:37 | Przemysław Drewniak

- Sędzia popełnił błąd na samym początku, gdy przed polem karnym faulowany był Sloboda. Gdyby Kelemen otrzymał za tamto wejście czerwoną kartkę, ten mecz mógłby się potoczyć zupełnie inaczej - żałował na gorąco po meczu ze Śląskiem Wrocław (0:4) obrońca Podbeskidzia Bielsko-Biała, Błażej Telichowski.

Błażej Telichowski
Błażej Telichowski
fot. Gabriel Górecki

Przed meczem wielu skazywało Was na porażkę i ani przez moment dziś nie udowodniliście, że może być inaczej…
Sami jesteśmy sobie winni. Pierwsza połowa nie zapowiadała, że może tu paść taki wynik, wręcz przeciwnie. Wszystkie założenia, które narzucił nam trener udawało nam się przenieść na boisko, ale początek drugiej połowy był przełomowy. Po raz kolejny tracimy jedną bramkę i coś w nas pęka. Potem w zasadzie czekaliśmy już tylko na wyrok. Musimy się szybko podnieść, bo za trzy dni gramy kolejny ciężki mecz z Wisłą Kraków.

Problem Podbeskidzia leży w sferze mentalnej czy umiejętnościach piłkarskich? Po stracie pierwszej bramki właściwie nie podjęliście już walki.
Ciężko powiedzieć, nie mnie to oceniać. Być może rzeczywiście w momencie straty gola coś w nas siada, ale nie możemy tego używać jako wymówki. Musimy wziąć się w garść i walczyć do końca meczu, bo do takich sytuacji jak dziś nie może więcej dochodzić.

Trener Ojrzyński bardzo narzekał na pracę sędziów w dzisiejszym meczu. Rzeczywiście arbiter był dziś Waszym dwunastym przeciwnikiem?
Na pewno sędzia popełnił błąd na początku meczu, gdy przed polem karnym faulowany był Sloboda. Gdyby Kelemen otrzymał za tamto wejście czerwoną kartkę, ten mecz mógłby się potoczyć zupełnie inaczej. Grając w osłabieniu Śląsk nie mógłby sobie pozwolić na taką swobodną grę. Trudno, sędzia podjął taką a nie inną decyzję. Gdy nie idzie, a sędzia jest dodatkowo przeciwko nam, to takie sytuacje podcinają skrzydła.

W drugiej połowie mieliście do siebie dużo wzajemnych pretensji. Tak to wyglądało z boku, a jak z perspektywy boiska?
Nie, wzajemnych pretensji do siebie nikt nie miał. W szatni powiedzieliśmy sobie, że razem przegrywamy, razem wygrywamy. Jeden zagrał lepszy mecz, inni spisali się tym razem słabiej, ale to jest normalne. Nikt się tu na siebie nie obraża.

Zwolnienie trenera Michniewicza nie rozbiło trochę atmosfery w drużynie? Bo patrząc na dwa ostatnie mecze, można odnieść takie wrażenie.
Nie sądzę. Jesteśmy od tego żeby grać, nie mamy w kwestii szkoleniowców nic do gadania. Staramy się robić jak najlepiej to, co dany trener nam nakazuje i mam nadzieję, że z biegiem czasu nasza współpraca z trenerem Ojrzyńskim będzie przynosiła coraz lepsze rezultaty. Cieszę się, że już w poniedziałek mamy mecz z Wisłą, w którym powalczymy o rehabilitację za dzisiejszą porażkę.

Chyba ciężko się gra na takim stadionie, gdy spotkanie ogląda tylko sześć tysięcy widzów. To prawie jak gra przy pustych trybunach.
Oczywiście, nie jest to miłe dla żadnego piłkarza. Lepiej by się grało, gdyby stadion był pełny chociaż do połowy. Dziś Śląsk grał dodatkowo pod presją i wiedzieliśmy, że jeśli jako pierwsi strzelimy bramkę, to będzie im trudniej. Niestety to się nie udało, ale nie załamujemy się. Musimy przystąpić do meczu z Wisłą maksymalnie skoncentrowani.

Rozmawiał we Wrocławiu Przemysław Drewniak


Polecamy