Błażej Augustyn, piłkarz Lechii Gdańsk: Potrzebujemy więcej czasu [ROZMOWA]
Błażej Augustyn, obrońca Lechii Gdańsk, mówi o swoich początkach w zespole biało-zielonych i sobotnim meczu z Wisłą w Krakowie.
Jesteś nowym piłkarzem w Lechii i masz dopiero za sobą dwa mecze w zespole. Jak Ty widzisz ten trudny okres, w którym obecnie znalazła się drużyna biało-zielonych?
Dla mnie jest jeszcze za wcześnie, abym mógł wydawać opinie. Zbyt krótko jestem w gdańskiej drużynie. Wiemy, że mamy w Lechii dobry zespół, ale musimy się zgrać. Było dużo zmian w kadrze Lechii, a wiadomo, że jak pojawia się kilku nowych zawodników na boisku to potrzeba czasu. Byłem dość optymistycznie nastawiony po zremisowanym meczu z Pogonią w Szczecinie, ale pierwszą połowę spotkania z Sandecją Nowy Sącz ewidentnie przespaliśmy. W drugiej połowie goniliśmy wynik, wyrównaliśmy i gdybyśmy strzelili bramkę na 3:2, to potem pewnie jeszcze coś by wpadło. Teraz możemy sobie gdybać, ale było minęło. Teraz musimy myśleć tylko o najbliższym meczu z Wisłą w Krakowie i postarać się wyjść na boisko jest zespół. I na całe spotkanie, a nie tylko na drugą połowę.
Zagrałeś w Szczecinie dobry, solidny mecz, ale w spotkaniu z Sandecją popełniłeś więcej błędów. Z czego to wynikało?
Może zbyt dużo miejsca na boisku zostawiliśmy piłkarzom Sandecji. Zwłaszcza w pierwszej połowie byliśmy ciągle spóźnieni, a do tego były za duże przerwy między liniami obrony i pomocy. Poszczególne formacje się nie wspomagały na boisku. Można spóźnić się sekundę albo dwie, ale to już potem ma wpływ na kolejną akcję. Jak jeden z zawodników się spóźnia, to drugi też jest automatycznie spóźniony.
Jak Ci się współpracuje ze Stevenem Vitorią, który jest Twoim partnerem na środku obrony?
Potrzeba czasu. Dość dużo pracowaliśmy w tym tygodniu nad grą w obronie i wspomaganiem się w poszczególnych formacjach. Mam nadzieję, że z biegiem czasu nasza gra będzie wyglądała coraz lepiej i szybko przyjdą efekty. Wiadomo, że każdy się niecierpliwi i wszyscy czekają na wyniki, co jest normalne i zrozumiałe. Widocznie jednak potrzebujemy jeszcze trochę czasu, żeby to wszystko dobrze funkcjonowało.
Teraz ważniejsza jest sfera techniczno-taktyczna czy jednak mentalna?
Obie, bo to przecież zawsze idzie w parze. Jak coś nie wychodzi, nie udaje się, to zaraz podupada się także mentalnie. Mamy w składzie bardzo dobrych zawodników i tylko pytanie kiedy się zgramy i będziemy jednością.
Jaką atmosferę zaobserwowałeś w zespole Lechii po ostatnich meczach. Jest totalny dół czy jednak pełna mobilizacja przed spotkaniem w Krakowie?
To jest jasne, że każdego z nas to dotknęło, bo liczyliśmy na wygraną w meczu z Sandecją. Taki był nasz cel. Po przespanej pierwszej połowie zabrakło nam potem czasu. Każdy z nas jednak ciężko pracuje i liczymy na to, że w najbliższych dniach zmienimy nasze oblicze.
Wisła to trudny przeciwnik na przełamanie?
To prawda, ale jednak zawsze lepiej przełamywać się z najlepszymi, bo wtedy też rośnie morale zespołu. Wiemy w którym miejscu jest Wisła w tabeli Lotto Ekstraklasy, ale też nie można aż tak bardzo zwracać na to uwagi, bo to jest jednak dopiero początek sezonu. Wisła dobrze go zaczęła, ale nie jest powiedziane, że się na nas nie zatrzyma. W zasadzie to zatrzymała się już na Zagłębiu Lubin, ale za to my w Krakowie będziemy mogli się przełamać.
Mówiłeś, że brakuje wam jeszcze zagrania. Ta przerwa na kadrę, po meczu w Krakowie, będzie Lechii na rękę?
Zawsze tak jest, że tym co nie idzie to przerwa jest na rękę, a jak komuś idzie, to chciałby grać dalej bez przerwy. Myślę, że to będzie dobry czas na to, aby więcej potrenować nad poszczególnymi formacjami, żeby drużyna była spójna. Musimy być jednością, a nasze formacje na boisku muszą się wspierać.
TRZY WRZUTY: Komentujemy mecze Lechii i Arki