menu

Błaszczykowski na meczu drugiej ligi!

23 maja 2011, 08:25 | Patryk Trybulec / Dziennik Zachodni

Niecodzienny gość zawitał w sobotę na Stadion Ludowy, gdzie Zagłębie zmierzyło się z Rakowem Częstochowa. Drużynę gości z trybuny honorowej dopingował Jakub Błaszczykowski.

Jakub Błaszczykowski po meczu z Lechem Poznań nie wyjechał z Polski i obejrzał mecz Rakowa w Sosnowcu
Jakub Błaszczykowski po meczu z Lechem Poznań nie wyjechał z Polski i obejrzał mecz Rakowa w Sosnowcu
fot. Waldemar Wylegalski

Nie ma w tym jednak nic dziwnego. Piłkarz Borussii Dortmund i reprezentacji Polski jest siostrzeńcem trenera drużyny z Częstochowy, Jerzego Brzęczka. Wujkowi asystuje brat popularnego Kuby - Dawid.

- Nie mam wielu okazji, by oglądać brata i wujka w akcji. Jednak jeśli jest taka możliwość, to staram się być na ich meczach - podkreślił aktualny mistrz Niemiec.
Niestety jeden z najlepszych polskich piłkarzy w Sosnowcu nie zobaczył porywającego widowiska, choć w poczynaniach swoich kolegów po fachu starał się doszukiwać pozytywów.

- Chłopaki pokazali, że potrafią grać w piłkę i przeprowadzili kilka ładnych i ciekawych akcji - dzielił się wrażeniami.
Błaszykowski po raz pierwszy drużynę z Częstochowy oklaskiwał już w 2. min. po tym jak zamieszanie w polu karnym Zagłębia wykorzystał Sławomir Ogłaza i skierował piłkę do bramki. Ten sam zawodnik w 78. min otrzymał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę.

W międzyczasie na boisku nie wiele się działo, a zawodnikom najwyraźniej udzieliła się piknikowa atmosfera. Przed meczem sosnowiczanie zorganizowali bowiem festyn rodzinny. Można było m.in postrzelać z łuku, karabinu, a nawet wcielić się w rolę rycerza i pobiegać z mieczem w ręku. Z atrakcji skorzystało także kilku piłkarzy Zagłębia, których trener Leszek Ojrzyński nie przewidział tego dnia do gry.

- Musimy jeszcze dorosnąć do tego typu akcji - podkreślił Tomasz Łuczywek, który martwił się nieco słabą frekwencją i brakiem zainteresowania akcją kolegów z drużyny. - Jesteśmy pracownikami klubu i naszym zadaniem nie jest już tylko trenowanie i granie, ale także dbanie o wizerunek Zagłębia - przekonywał.
Piknik przeniósł się potem na trybuny, bo kibice w ramach protestu nie dopingowali swojej drużyny. Z miejsc podnieśli się dopiero w ostatnich minutach spotkania. Wtedy też okazało się, że na stadionie, wbrew rządowemu zakazowi, są także przyjezdni fani Rakowa.

Głośny doping lepiej podziałał na gospodarzy. Do wyrównania doprowadził Paweł Posmyk, który po chwili zmarnował jednak jeszcze lepszą okazję strzelecką.


Polecamy