menu

Bieda w Ekstraklasie aż piszczy. Kluby głównie pozbywają się "balastów"

2 stycznia 2013, 20:40 | Patryk Kurkowski/Dziennik Bałtycki

Z przerażeniem można spojrzeć na sytuację finansową niemal wszystkich klubów T-Mobile Ekstraklasy. Nikt nie patrzy bowiem w przyszłość z podniesioną głową, za to prawie cała ligowa stawka marzy o pozbyciu się uciążliwych "balastów".

Tomasz Zahorski już rozstał się z Jagiellonią
Tomasz Zahorski już rozstał się z Jagiellonią
fot. Polskapresse

Bieda aż piszczy

Prowadząca w tabeli Legia Warszawa ma problemy z regularnymi wypłatami. Wicelider Lech Poznań chce się pozbyć zawodników, bo nie podnoszą poziomu drużyny, ale pobierają sowite wynagrodzenia. "Kolejorz" chce w ten sposób zaoszczędzić oraz wygospodarować środki na potencjalne wzmocnienia.

Sensacja rundy jesiennej, czyli Polonia Warszawa, która rzutem na taśmę przystąpiła do rozgrywek, od miesięcy nie płaci zawodnikom, więc ci zamierzają rozwiązać kontrakt z winy klubu. "Czarne Koszule" znalazły się w dramatycznej sytuacji, bo w takim przypadku grożą jej ogromne sankcje.

Bynajmniej to nie koniec. Czwarty po pierwszej części sezonu Górnik Zabrze nie ma co liczyć na znaczące wzmocnienia, mimo że niedawno sprzedał do Bayeru Leverkusen 19-letniego Arkadiusza Milika. Do kasy klubowej wpłynęło 2,5 miliona euro, ale to wciąż za mało na spłatę zadłużenia. Co więcej, być może zespół prowadzony przez Adama Nawałkę opuści inny ważny piłkarz - Prejuce Nakoulma. Reprezentant Burkina Faso już od kilku miesięcy przyznaje, że chce przejść do nowego klubu, lecz na razie brak konkretnych ofert. Nadzieją jest Puchar Narodów Afryki. Jeśli 25-letni zawodnik z dobrej strony zaprezentuje się w afrykańskim czempionacie, to być może znajdzie się chętny na tego gracza. Warto jednak pamiętać, że w jego przypadku kwota odstępnego to 1,25 miliona euro.

Podupada też Śląsk Wrocław. Właściciel Zygmunt Solorz nie zamierza inwestować w klub, który w ogromnym stopniu jest uzależniony od środków z miasta. Sytuacja jest kiepska. Wszystko wskazuje na to, że mistrzów Polski opuści Sebastian Mila (po sezonie?). Doświadczony pomocnik, który nadal gra na wysokim poziomie, nie dogadał się w sprawie przedłużenia umowy i całkiem poważnie rozważa wyjazd do Azerbejdżanu, skąd dostał intratną ofertę. Milę wiązano również z Lechią Gdańsk, tyle że biało-zieloni nie mają środków na pozyskanie tego piłkarza.

Będą wzmocnienia w Lechii?

Najważniejszą informacją w gdańskim klubie jest odejście Abdou Razacka Traore. 24-letni pomocnik, który w rundzie jesiennej zanotował 9 goli i 5 asyst, oczekiwał wysokiej podwyżki, ale Lechię nie było stać na przyjęcie warunków piłkarza, więc wiosną biało-zieloni będą musieli sobie radzić bez niego. - Odszedł Traore, ale być może ktoś inny pojawi się w jego miejsce. Może będzie to ktoś nowy, a może po prostu ktoś wyjdzie z cienia w imię zasady "umarł król, niech żyje król" - powiedział Bogusław Kaczmarek, trener Lechii.

Czy w tej sytuacji dojdzie do znaczących wzmocnień w naszej drużynie? Jeśli gdańszczanie chcą powalczyć o czołową lokatę (obecnie zajmują solidne szóste miejsce), to do tego potrzebują nowej jakości. - W każdej formacji, oprócz bramkarzy, przydałby się nowy zawodnik - stwierdził Kaczmarek.

- Dziś zabieram się do pracy i wkrótce będę rozmawiał z władzami klubu w sprawie wzmocnień. Niemniej, jeśli klub ma być na miarę miasta, na miarę pięknego stadionu, to czas coś w tym kierunku zrobić. Myślę, że prędzej czy później znajdą się środki na wzmocnienia. Bo postęp ich wymaga - dodał.

Niewykluczone, że do Lechii trafi Paweł Buzała. 27-letni zawodnik rozwiązał kilka tygodni temu kontrakt zPGKS Bełchatów, więc jest panem swojego losu. Co istotne, Buzała nie ukrywa, że chętnie wróciłby do Lechii. - Chciałbym na pewno wrócić do Gdańska i znowu zagrać w Lechii - mówił nam niespełna miesiąc temu piłkarz.

Przypomnijmy też, że biało-zieloni rozstali się z Pawłem Nowakiem, a nowego klubu może sobie szukać Litwin Vytautas Andriuskevicius. W przypadku Lechii nadal długa jest lista kontuzjowanych, co również odbija się na zespole i ewentualnych roszadach.

Na dnie dogorywają

Dwa najsłabsze zespoły po rundzie jesiennej, czyli GKS Bełchatów i Podbeskidzie Bielsko-Biała, właściwie skapitulowały. Ci drudzy masowo rozstają się z zawodnikami, co wynika i z cięć finansowych (co nie jest żadną niespodzianką, klub ma z tym problemy), i z pogodzeniem się z losem. Przedostatnie w tabeli Podbeskidzie traci bowiem do Ruchu Chorzów aż 9 punktów. To więcej niż aktualny dorobek podopiecznych Marcina Sasala, choć jak pokazała w przeszłości Cracovia, nawet z takiej sytuacji można wyjść obronną ręką.

W Bełchatowie rozstali się z Buzałą czy Marko Simiciem, do Górnika Zabrze ma przejść Dawid Nowak, a do Ruchu Chorzów Tomasz Wróbel. Natomiast pozostali czołowi zawodnicy GKS zostali odesłani... do Młodej Ekstraklasy. Warto też dodać, że ostatnia drużyna ligi nadal pozostaje bez trenera, ale wszystko wskazuje na to, że zespół przejmie Kamil Kiereś.

Julien Tadrowski sprzedany Pogoni Szczecin za 200 tysięcy?

Dziennik Bałtycki


Polecamy