Bezbramkowy remis beniaminków w Elblągu
Nawet pogoda dostosowała się do atmosfery w klubie z Elbląga. Padał obfity deszcz, który w połączeniu z wiatrem przeszkadzał wszystkim na stadionie. Jednak tuż przed rozpoczęciem zrobiło się ładnie. Tyle, że to był wyjątek potwierdzający regułę.
fot. Tomasz Bołt / Polskapresse
Olimpia Elbląg - Olimpia Grudziądz 0:0 - czytaj zapis relacji na żywo
Zaskakujący Buśkiewicz
W składzie Olimpii Elbląg od pierwszej minuty zagrał Paweł Buśkiewicz. Także można było zauważyć Roberta Sierranta. Atakiem na bramkę Stodoły rozpoczął się ten przeciętny spektakl. Gdyby jednak podopieczni Wesołowskiego byli bardziej skuteczni, mogliby ten mecz wygrać. Remis zawdzięczają swojej indolencji strzeleckiej.
W poprzednich meczach gdy trener wystawiał Bartosza Iwana na środku ataku wszyscy wyrażali zdziwienie i krytykowali takie ustawienie. W tych zawodach właśnie podobnego piłkarza wykańczającego akcje brakowało na tej pozycji. W 9. minucie Kołodziejski podał przed bramkę, a tam nie było nikogo, by umieścić piłkę w pustej bramce. Drużyna z Elbląga próbowała rozgrywać, miała przewagę, ale tylko optyczną. Niby były dośrodkowania, błyskotliwe szarże Buśkiewicza, jednak klarownych sytuacji niewiele. Najlepszy okres był między 30-34 minutą, kiedy to piłki z pola karnego wybijali defensorzy gości. Również wtedy Staniek oddał strzał głową, który został jednak obroniony przez Wróbla.
Frańczak najlepszy
W momencie gdy gospodarze poczuli wiatr w żagle, nastąpiła przerwa w grze spowodowana kontuzją Zaniewskiego. Potem już do końca meczu groźniejsi byli piłkarze Olimpii Grudziądz. Co pewien czas dośrodkowywali w pole przed bramką Stodoły. Tym różniły się te wrzutki od zagrań gospodarzy, że były one adresowane do Adriana Frańczaka, czyli najlepszego w ekipie trenera Kaczmarka. Strzelał on głową czym stwarzał duże zamieszanie w obronie Olimpii Elbląg. Najpierw główkował niecelnie, jednak w 65. minucie mógł zapewnić wygraną gościom. Znakomicie przymierzył z główki, piłka odbiła się od słupka i podskakiwała na linii bramkowej. Do obrony już tego wyniku zawodników z Elbląga przyczyniła się czerwona kartka dla Szarego.
Nie dogodzili
Rezultat utrzymał się, ale trudno powiedzieć, kogo bardziej ucieszył. Mówiono, że jest to mecz z kategorii o wszystko, jednak takich gospodarze rozegrali już wiele. Miejscowi mają z tym mniejszy problem, co udowodnił ich trener, wychodząc z konferencji prasowej. Nie chciał już być częścią miejscowej wojenki, która zaczęła się wcześniej i miała miejsce tuż po meczu.