menu

Bez goli w meczu na szczycie Premier League. "Lisy" nie wróciły na fotel lidera [ZDJĘCIA]

29 grudnia 2015, 22:36 | Piotr Bernaciak

Leicester City podzielił się punktami z Manchesterem City w hicie kończącym 19. kolejkę Premier League. "Lisy" zrównały się tym samym z liderującym Arsenalem, ale zajmują drugie miejsce w tabeli. "The Citizens" zajmują trzecią pozycję, tracąc trzy oczka do prowadzącej dwójki.

Piłkarze gospodarzy musieli wygrać, aby utrzymać pierwszą pozycję w tabeli. Wyprzedził ich Arsenal, który grał w tej kolejce mecz dzień wcześniej i pokonał Bournemouth 2:0. Kibice tłumnie zgromadzili się na King Power Stadium, chcąc pożegnać bardzo udany rok 2015. Drużyna Claudio Ranieriego zdołała w poprzednim sezonie bohatersko utrzymać się w Premier League, a w rundzie jesiennej bardzo niespodziewanie, a wręcz sensacyjnie objąć prowadzenie w tabeli, wyprzedzając takie drużyny jak Chelsea, Manchester United, czy właśnie Manchester City.

Goście przystępowali do tego meczu z nożem na gardle. Nie mogli sobie pozwolić na stratę punktów, jeśli marzyli o utrzymaniu kontaktu z Arsenalem. Podopieczni Manuela Pellegriniego w przypadku zwycięstwa mogli zrównać się punktami ze swoimi przeciwnikami i zbliżyć się do Kanonierów na odległość jednego oczka.

Mecz lepiej rozpoczął się dla gości. Drużyna The Citizens stwarzała sobie akcje najczęściej lewą flanką, gdzie bardzo często pojawiał się Raheem Sterling. Młody zawodnik kupiony z Liverpoolu w letnim oknie transferowym był niezwykle aktywny, bardzo odpowiadał mu styl gry piłkarzom z Manchesteru - często oddawał strzały z linii szesnastki, jednak nienagannie spisywał się Kasper Schmeichel w bramce Leicester. Na uwagę zasługuje także postawa Aleksandara Kolarova, który niezwykle często podłączał się do ataków gości, starał się także zaskoczyć duńskiego golkipera strzałami z dystansu, które jednak mijały bramkę drugiej drużyny ligi angielskiej. Piłkarze z Leicester również mieli swoje okazje - swoje firmowe dryblingi udanie prezentował Riyad Mahrez, a po jednym z jego dośrodkowań tuż przed przerwą powinien paść gol. Marc Albrighton nie trafił do pustej bramki po zagraniu kolegi, jednak trzeba przyznać, że było to zagranie nieszablonowe i nieco zaskoczyło piłkarza Lisów.

Druga część gry toczyła się pod dyktando Manchesteru City. Wicemistrzowie Anglii starali się zamknąć przeciwników na ich połowie, co udało się już w pierwszych minutach drugiej części meczu. Wciąż jednak brakowało bramek, co gospodarze zawdzięczają głównie świetnej dyspozycji Schmeichela. Trener Pellegrini zdecydował, że na boisku przyda się świeża krew, ktoś, kto nieco odświeży grę City. Na placu gry zameldował się Wilfried Bony w miejsce Sergio Aguero, jednak gra zespołu z Etihad Stadium nie zmieniła się na lepsze - pojawiła się za to ociężałość i coraz większy trud w konstruowaniu akcji. W końcówce spotkania obudzili się gospodarze, najlepszą okazję na zdobycie gola miał Christian Fuchs, który mocnym strzałem z rzutu wolnego zmusił Joe Harta do wyśmienitej interwencji.

W spotkaniu nie padły żadne bramki, jednak był to bardzo dobry mecz. Na pochwałę zasługuje zwłaszcza dyspozycja Leicester, które nie chciało się wyłącznie bronić, ale także nieraz poważnie zagrozić bramce Harta i zmusić go do interwencji. Hit Premier League potwierdził, że do dobrego widowiska nie są potrzebne gole.

Więcej o LIDZE ANGIELSKIEJ