Bez goli w Krakowie. Cracovia z Lechem po punkcie w meczu przyjaźni
Nie oglądaliśmy bramek w meczu przyjaźni, w którym Cracovia podejmowała Lecha Poznań. Widowisku nie pomagał fatalny stan murawy, który znacznie utrudniał zawodnikom zaprezentowanie pełni możliwości.
W pierwszych minutach w Krakowie gra toczyła się w dosyć szybkim tempie, co zwiastowało niezły mecz przy Kałuży. Pierwsza zaatakowała Cracovia. W 4. minucie dobrą akcję przeprowadził Diabang, ale jego dośrodkowanie dobrze wypiąstkował Gostomski. W kolejnych minutach Lech próbował się odgryzać, ale próby Djoumy czy Pawłowskiego paliły na panewce. W 11. minucie kibice zgromadzeni przy Kałuży byli świadkami zaprezentowania efektownej, patriotycznej oprawy. Piłkarze nie dostosowali jednak widowiska, do poziomu pokazu kibiców. Po dość obiecującym początku, gra w kolejnych minutach toczyła się w dość ślamazarnym tempie. Brakowało dokładności i przede wszystkim pomysłu w poczynaniach obu drużyn.
W 25. minucie zakotłowało się w polu karnym Kolejorza, kiedy to Marciniak mocno wbił futbolówkę w pole karne gości, jednak Arajuuri wyręczył swojego bramkarza. W 30. minucie odpowiedział Lech. Niezłą centrę Pawłowskiego z prawej flanki próbował wykończyć Arajuuri, jednak piłka minimalnie minęła słupek bramki, strzeżonej przez Krzysztofa Pilarza. Było jeszcze kilka rzutów wolnych, rzutów rożnych, dośrodkowań, jednak to wszystko za mało, by zrobić krzywdę któremuś z zespołów. Po słabej pierwszej połowie na tablicy świetlnej w Krakowie widniał wynik 0:0.
Druga połowa mogła się świetnie rozpocząć dla Cracovii. Z rzutu wolnego nieźle dośrodkował Marcin Budziński, jednak strzał Covilo nieznacznie minął bramkę gości. W 54. minucie powinno być 1:0 dla „Pasów”. Po niepewnej interwencji Gostosmkiego przed szansą stanął Kapustka, lecz jego uderzenie genialnie wybronił golkiper gości. W 67. minucie Kolejorz miał fantastyczną szansę na objęcie prowadzenia. Po świetnej centrze Kędziory z prawej flanki do piłki dopadł Sadajew, ale jego strzał zatrzymał się na poprzeczce. Próbował dobijać Hamalainen, jednak piłkę na linii bramkowej złapał Pilarz.
Z minuty na minutę robiło się coraz więcej miejsca, co dawało większe pole manewru w ofensywie dla obu ekip. W 80. minucie Gergo Lovrencsics uderzał zza pola karnego, ale na posterunku był bramkarz gospodarzy, parując piłkę na rzut rożny. W kolejnych minutach gry obie drużyny ambitnie starały się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale brakowało w tym wszystkim jakości. Ostatecznie w Krakowie nie oglądaliśmy bramek i spotkanie zakończyło się podziałem punktów.