menu

Bez bramek w Głogowie. Chrobry i GieKSa wolały bronić niż strzelać

30 października 2015, 22:30 | Marcin Kaźmierczak / Gazeta Wrocławska

Ani jednej bramki nie ujrzeli kibice zgromadzeni w piątkowy wieczór przy Wita Stwosza 3. Dużo walki w środku pola i dobrych interwencji w defensywie przełożyło się na 0:0. To pierwszy bezbramkowy remis w tym sezonie zarówno dla Chrobrego jak i GKS-u.

Bez bramek w Głogowie. Chrobry i GieKSa wolały bronić niż strzelać
Bez bramek w Głogowie. Chrobry i GieKSa wolały bronić niż strzelać
fot. Łukasz Łabędzki

Do piątkowego meczu otwierającego piętnastą kolejkę pierwszej ligi obie drużyny przystępowały, by podtrzymać swoje dobre passy. Chrobry, by wygrać swój czwarty mecz z rzędu, zaś GKS Katowice, by nie przegrać szóstego.

Mecz lepiej rozpoczęli pomarańczowo – czarni, choć to goście mieli pierwszą dogodną sytuację do zdobycia bramki, gdy dwadzieścia metrów przed bramką sfaulowany został Grzegorz Goncerz, lider klasyfikacji strzelców pierwszej ligi. Do futbolówki ustawionej idealnie na wprost bramki Sławomira Janickiego podszedł Rafał Pietrzak, którego strzał zablokował jednak mur Chrobrego.

Trzy minuty później z groźną kontrą wyszli głogowianie. Szczepaniak popędził na bramkę Mateusza Kuchty, ale naciskany przez obrońców wygonił się z piłką pod linię końcową. Zdołał jednak dośrodkować, a na jedenastym metrze strzałem z woleja zamykał akcję Maciej Górski. Również w tej sytuacji piłka minęła bramkę w znacznej odległości.

Kolejne minuty to okres gry w środku pola. Dopiero w 22. minucie zrobiło się nieco goręcej. Po akcji Damiana Sędziaka piłkę ręką zagrał obrońca katowiczan, Oliver Praznovsky i choć wydawało się, że miało to miejsce już w polu karnym, sędzia Łukasz Bednarek wskazał na rzut rożny niemal ze skraju szesnastki.

Po tym wydarzeniu zrobiło się nieco ostrzej na boisku. Dośrodkowanie Szymona Drewniaka trafiło w mur katowiczan, którzy od razu postanowili wyjść z kontrą. Przerwał ją jednak bardzo ostrym wślizgiem Damian Sędziak i choć trafił w piłkę sędzia pokazał mu żółtą kartkę za nadmierną agresję.

Bardziej klarowne sytuacje nastąpiły dopiero w ostatnich ośmiu minutach pierwszej połowy. W 37. minucie wreszcie pokazał się Grzegorz Goncerz, który otrzymał długie podanie na lewe skrzydło, ściął do środka i mając sporo wolnego miejsca na dwudziestym metrze strzelił tuż nad ziemią. Pewną interwencją wykazał się jednak Janicki.

Niespełna sześćdziesiąt sekund później z szybkim atakiem wyszedł Chrobry. Prawym skrzydłem popędził bardzo aktywny Sędziak, który dośrodkował na dwunasty metr, wprost na głowę Szczepaniaka. Ten zaś posłał piłkę minimalnie obok dłuższego słupka katowickiej bramki.

W ostatniej minucie pierwszej połowy za sprawą Krzysztofa Wołkowicza na prowadzenie mógł wyjść GKS. Pomocnik przejął piłkę na trzydziestym metrze, zrobił kilka kroków w kierunku bramki Janickiego, ale strzelił niecelnie.

Pierwsza odsłona, choć bezbramkowa, mogła się podobać. Mecz toczył się w żywym tempie i obfitował w sporą ilość walki. Zawodnicy Chrobrego próbowali przede wszystkim uruchamiać prostopadłymi podaniami na wolne pole Macieja Górskiego, który przy każdej nadarzającej się okazji starał się wybiegać za plecy obrońców. Bardzo aktywni byli obaj skrzydłowi – Damian Sędziak i Dominik Kościelniak, którzy robili sporo zamieszania w bocznych sektorach boiska. Wspierał ich w tym Michał Ilków-Gołąb. Brakowało jednak dokładności, przez co zarówno prostopadłe piłki jak i te centrowane z boków blokowała i przejmowała szczelna defensywa Gieksy. Katowiczanie z kolei próbowali swoich sił w szybkich atakach, w których główne role odgrywali Rafał Pietrzak, Krzysztof Wołkowicz i Łukasz Pielorz, a także w strzałach z dystansu, na które decydowali się w każdej możliwej sytuacji, jednakże poza uderzeniem Goncerza, żaden zagroził Janickiemu.

Druga połowa zawiodła jeszcze bardziej. W dalszym ciągu oba zespoły prowadziły chaotyczną grę, bardzo rzadko stwarzając konkretniejsze zagrożenie pod bramką przeciwnika.

Pierwszy dogodniejszą sytuację miał GKS, jednak strzał Wojciecha Trochima z pola karnego okazał się zbyt lekki, by zaskoczyć Janickiego.
Chwilę później, w 52. minucie przed okazją na 1:0 stanęli piłkarze pomarańczowo – czarnych. Damian Sędziak popędził prawym skrzydłem, zacentrował piłkę po ziemi na środek pola karnego, gdzie znalazł się Szczepaniak. Ten jednak uderzył w sam środek bramki, przez co dobrze ustawiony Kuchta nie miał najmniejszych problemów ze złapaniem futbolówki.

W drugiej połowie mecz toczył się cios za cios, choć były to uderzenia lądujące jedynie na gardach. Goście jeszcze mocniej postawili na strzały z dystansu, jakby była to jedyna szansa na znalezienie drogi do bramki MZKS-u. W 58. minucie po raz kolejny szczęścia spróbował Trochim, który przejął piłkę w polu karnym i będąc na czternastym metrze uderzył z ostrego kąta. Trafił jednak wprost w ofiarnie interweniującego wślizgiem Bogusławskiego.

Chwilę później, w polu karnym Gieksy znalazł się Szczepaniak, który będąc już przy linii końcowej boiska minął na małej przestrzeni Kamińskiego i oddał piłkę do wbiegającego Kościelniaka. Lewy skrzydłowy pomarańczowo – czarnych bez wahania oddał strzał, jednak piłka trafiła wprost w obrońcę GKS-u.

Głogowianie w drugiej połowie mieli sporo okazji do wykorzystania swojej największej broni – stałych fragmentów gry. Tego dnia jednak piłka wyraźnie nie leżała na nodze Drewniakowi, którego dośrodkowania były niedokładne. Z drugiej strony trzeba oddać katowiczanom, że dobrze rozczytywali schematy Chrobrego i nie dopuszczali do sytuacji zwłaszcza rosłych defensorów MZKS-u – Damiana Byrtka i Łukasza Bogusławskiego.

W ostatnich dziesięciu minutach, choć gra w dalszym ciągu toczyła się głównie w środku pola, zaczęli dominować piłkarze ze Śląska. W 79. minucie Litwin Povilas Leimonas dośrodkował piłkę wprost na głowę osiemnastoletniego Pawła Szołtysa. Uderzenie rezerwowego GKS-u wybronił jednak Janicki.

Trzy minuty później prawą stroną pognał Pietrzak. Będąc na wysokości pola karnego zacentrował piłkę do Leimonasa. Ten zaś strzałem z woleja minimalnie chybił.

Choć GKS nadal dominował, nie potrafił przekuć swojej przewagi na konkretne sytuacje. Widać było, że obie drużyny nie zaryzykują bardziej frontalnych ataków, by nie nadziać się na kontrę przeciwnika. W takim wyczekiwaniu minęły ostatnie minuty i ostatecznie spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Jest to pierwszy taki wynik w sezonie zarówno dla Chrobrego jak i Gieksy.

Najbardziej zadowoleni z tego meczu mogą być defensorzy obu zespołów. Głogowianie całkowicie odcięli od podań bardzo groźnego w poprzednich spotkaniach Goncerza. Katowiczanie z kolei uczynili to samo z najlepszym strzelcem Chrobrego – Maciejem Górskim.

Najładniejsze akcje piątkowego wieczoru należały jednak do… kibiców obu zespołów. Najpierw katowiczanie, a zaraz po nich fani pomarańczowo – czarnych zaprezentowali kolorowe oprawy. Wzbudziły one znacznie większe poruszenie na trybunach, niż jakakolwiek akcja na murawie.

Martwić się mogą jedynie dyrektorzy obu klubów, ponieważ obie grupy kibiców użyły w tym celu środków pirotechnicznych i z pewnością nie obejdzie się bez kar.

W następnym meczu, w niedzielę, 8 listopada, głogowianie udadzą się do rewelacyjnego beniaminka i lidera pierwszej ligi – Zagłębia Sosnowiec. O 12.45 relację ze Stadionu Ludowego przeprowadzi Polsat Sport.

Kolejny raz piłkarze Chrobrego zaprezentują się swoim fanom przy Wita Stwosza tydzień później, 15 listopada. Ich rywalem będzie wtedy gdyńska Arka. Będzie to także siódmy mecz MZKS-u z rzędu, który będzie transmitowany przez sportowe anteny Polsatu.


Polecamy