Betis z Perquisem za burtą Copa del Rey. Atletico zagra w półfinale (ZDJĘCIA)
Real Betis nie był w stanie odrobić dwubramkowej straty i zremisował z Atletico 1:1. Cały mecz w barwach gospodarzy rozegrał Damien Perquis, ale to podopieczni Diego Simeone zagrają w półfinale z Sevillą. Zobacz zdjęcia!
Włoskie media: Rafał Wolski w Fiorentinie za 2,2 mln euro
Nie było wielkiej remontady w Sewilli. Betis tylko zremisował z Atletico Madryt i zakończył swój udział w Pucharze Króla. Przed własną publicznością zagrał kompletnie bez wiary i nie dość, że nie stworzył klarownych sytuacji strzeleckich, to jeszcze stracił gola w kuriozalnych okolicznościach. Pełne spotkanie w barwach gospodarzy rozegrał Damien Perquis.
Przed rewanżem Betis znajdował się w bardzo kiepskiej sytuacji. Na Vicente Calderon przegrał 0:2 i by znaleźć się w półfinale, musiał wznieść się na wyżyny możliwości, pomóc w tym miały dobrze znane ściany Estadio Benito Villamarin. Atletico co prawda przyjechało do Sewilli bez Radamela Falcao, ale w tym sezonie niejednokrotnie udowodniało, że potrafi sobie radzić bez bramkostrzelnego Kolumbijczyka. Dzisiaj ekipa z Madrytu nie nacierała zbyt często. To trochę zrozumiałe, bo dzięki zaliczce z pierwszego meczu nie musieli się zbytnio forsować, gruntem było utrzymanie przewagi i koncentracja w obronie.
Wydawało się za to, że będący pod ścianą Betis od początku przepuści szturm na bramkę przeciwnika. Rzeczywiście miejscowi często przesuwali się do przodu, ale brakowało im dokładności, szybkości i niekiedy pomysłu. O żadnych stuprocentowych szansach nie mogli mówić aż do 36. minuty, kiedy po dośrodkowaniu z prawej strony Ruben Castro główkował obok bramki. Po chwili w podobnych okolicznościach pomylił się Damien Perquis, który w pierwszej połowie spisywał się bez zarzutu.
Dużo gorzej wyglądał drugi stoper - Antonio Amaya. W 45. minucie nie porozumiał się z wychodzącym z bramki Casto, zagrał piłkę głową za jego plecy, a będący w pobliżu Diego Costa ze stoickim spokojem trafił do pustej siatki. Atletico prowadziło w dwumeczu 3:0 i praktycznie przypieczętowało awans do następnej fazy.
Pierwsza połowa spotkania nie zachwyciła. Na murawie panowała niedokładność, chaos i często zdarzające się faule. Druga odsłona to jeszcze gorszy marazm, a kibicom i telewidzom dawała się we znaki wszechobecna nuda. W 49. minucie na 2:0 mógł podwyższyć Arda Turan. Turek wyłuskał futbolówkę w polu karnym i kopnął w kierunku bliższego słupka, lecz Casto zdołał wybić na rzut rożny.
Podłamani patowym położeniem "Verdiblancos" kompletnie stracili wiarę w pomyślność. W ich głowach przygoda z Copa del Rey dobiegła końca. Rzadko kiedy zapuszczali się więc w pole karne Atletico. W 53. minucie rozegrali szybką akcję, Ruben Castro wystawił z lewej strony do Jorge Moliny, ten przestrzelił o centymetry. 20 minut później Salva Sevilla o centymetry chybił z rzutu wolnego.
Im bliżej końcowego gwizdka, tym poziom widowiska stawał się mizerniejszy. Betis próbował powalczyć o honorowego gola. I udało się w 87. minucie. W powietrznym pojedynku Diego Godin nieprzepisowo przyblokował Molinę w polu karnym. Sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na wapno, a sprawiedliwość pewnie wymierzył samo poszkodowany. Tym samym doprowadził do remisu i stał się autorem pierwszej bramki straconej przez Atletico w tej edycji Copa del Rey.