Liga Mistrzów. Manchester z kompletem zwycięstw. Kuriozalny błąd bramkarza
Marcus Rashford okazał się bohaterem Manchesteru United i w 65. minucie starcia z Benficą Lizbona strzelił jedyną bramkę w meczu. Triumf w Portugalii umocnił United na prowadzeniu w grupie A i tylko kataklizm może odebrać ''Czerwonym diabłom'' awans do fazy pucharowej.
fot.
Oba zespoły przystępowały do tego spotkania w zupełnie odmiennych nastrojach. Do stolicy Portugalii przyjechał lider grupy, notujący najlepszy start sezonu od lat. Podopieczni Jose Mourinho w Lidze Mistrzów w dwóch spotkaniach zdobyli komplet punktów, pokonując FC Basel i Atletico Madryt. W Premier League radzą sobie równie dobrze – z sześcioma zwycięstwami i dwoma remisami Czerwone Diabły zajmują drugie miejsce w tabeli. Z kolei Benfica nie zdobyła jeszcze nawet punktu w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Aktualni mistrzowie Portugalii skompromitowali się w poprzedniej kolejce w Bazylei, gdzie przegrali z FC Basel aż 0:5. Zdecydowanym faworytem w przedmeczowych spekulacjach był zespół Jose Mourinho.
Spotkanie było debiutem w Lidze Mistrzów dla młodego bramkarza gospodarzy, Mile Svilara. 18–latek w zespole mistrza Portugalii pierwszy raz wystąpił dopiero kilka dni temu, kiedy Benfica grała w Pucharze Portugalii z zespołem Olhanense. Dziś skala trudności była nieporównywalnie większa dla młodego zawodnika.
Od pierwszych minut Benfica rozpoczęła bardzo agresywnie. Już w 5. minucie sędzia musiał ukarać za faul na Mkhitaryanie żółtą kartką kapitana Portugalczyków, Luisao. Na tym walka się nie zakończyła, najpierw Ruben Diaz rozciął głowę i musiał zostać opatrywany, później kłopoty mięśniowe przeżywał bramkarz Mile Svilar. Niespodziewanie to gospodarze dyktowali tempo gry, chociaż nie przekładało się to na dogodne sytuacje. Podopieczni Rui Vitorii starali się atakować skrzydłami, skoncentrowana i pewna była jednak defensywa Czerwonych Diabłów kierowana przez Davida De Geę. Goście najlepszą sytuację stworzyli sobie w 15. minucie po stałym fragmencie gry, gdy w poprzeczkę trafił Romelu Lukaku - sędzia jednak słusznie odgwizdał wcześniej przewinienie Belga na bramkarzu Benfiki.
Dopiero po 30. minutach gry podopieczni Jose Mourinho zaczęli odważniej zapędzać się w pole karne gospodarzy. W 32. minucie po dośrodkowaniu Blinda głową próbował pokonać bramkarza Rashford, uderzył jednak wysoko ponad poprzeczką. Chwilę później świetnie interweniował Ruben Diaz, wybijając w ostatniej chwili piłkę spod nóg Rashforda po dośrodkowaniu Lukaku. Pierwszy raz gracze Manchesteru poważnie sprawdzili umiejętności młodego bramkarza mistrza Portugalii dopiero w 36. minucie, gdy Matić świetnie urwał się obrońcom i uderzył płasko po ziemi, a nogami odbił futbolówkę Svilar. Pod koniec pierwszej połowy sytuację do zdobycia bramki miał jeszcze Mkhitaryan, reprezentant Armenii z dobrej pozycji uderzył wysoko ponad poprzeczką.
Formacje defensywne jednej i drugiej drużyny w pierwszej połowie działały bez zarzutu, zdecydowanie mniej efektywnie wyglądała ich gra w ataku, przez co sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo.
Na początku drugiej połowy obraz gry nie uległ zmianie. Kilka razy gracze Manchesteru sprawdzili pewność chwytu bramkarza gospodarzy, zawodnicy Benfici odpłacili się paroma dośrodkowaniami w pole karne, z każdym poradzili sobie defensorzy Czerwonych Diabłów. Mimo że gra trochę się ożywiła, wciąż brakowało albo ostatniego podania, albo celnego strzału. W 60. minucie bardzo głęboko z rzutu rożnego dośrodkowywał Rashford, z trudną piłką dobrze poradził sobie Svilar przenosząc ją nad poprzeczką.
Do 65. minuty młody bramkarz Benfiki notował naprawdę dobre spotkanie. Wtedy to jednak popełnił fatalny błąd, który zaowocował stratą bramki. Z naprawdę sporej odległości piłkę uderzał Rashford. Prawdopodobnie w zamyśle gracza Manchesteru miało to być mocne dośrodkowanie, ale zbyt daleko ustawiony od bramki w tej sytuacji Svilar nie zdążył wycofać się na czas i wpadł z futbolówką za linię bramkową. Powtórki rozwiały wątpliwości, gola przypisano Rashfordowi, a Manchester United objął prowadzenie.
Zawodnicy gospodarzy po tej wpadce ruszyli do ataków. Sygnał do tego dał sam trener Benfici, który na plac gry posłał jednego ze swoich najlepszych strzelców – Jonasa. Defensywa gospodarzy wciąż wyglądała niczym mur, na którego skruszenie podopieczni Rui Vitorii nie mieli pomysłu.
W 77. minucie groźnie wyglądającą akcję przeprowadzili gospodarze. Zivkovic dryblingiem przedarł się w pole karne, wyłożył piłkę Jonasowi, strzał Brazylijczyka udało się zablokować jednemu z graczy Manchesteru. Więcej groźnych sytuacji jednak nie widzieliśmy. Czerwone Diabły grały spokojny, wyrachowany futbol, będący niejako firmowym znakiem Jose Mourinho. Raz zdarzyło się zdrzemnąć w obronie graczom Manchesteru, przez co po rzucie rożnym do sytuacji doszedł Ruben Diaz - nie skierował piłki nawet w światło bramki.
W doliczonym czasie gry czerwoną kartkę za faul obejrzał jeszcze Luisao. Czerwone Diabły nie pozwoliły gospodarzom nawet pomyśleć o odrobieniu strat, i po niezbyt ciekawym spotkaniu pokonały Benficę Lizbona 1:0.
#TOPSportowy24;nf - SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/37ca7110-8f57-9afd-ba66-780474afb07f,0aea8246-08dd-4783-05ca-91ed84e41f36,embed.html[/wideo_iframe]
Najwięksi bohaterowie eliminacji. Im szczególnie zawdzięczamy awans