Bębenek dla Ekstraklasa.net: W Niepołomicach zawsze jest dużo walki
Dzięki premierowej bramce Traore Sandecja Nowy Sącz wygrała z Puszczą Niepołomice 1:0 (0:0) i awansowała na siódme miejsce w tabeli. Dla Macieja Bębenka spotkanie w Niepołomicach nie należało do najłatwiejszych w tym sezonie. – Wywieźliśmy komplet punktów z trudnego terenu, do naszej bramki mecz był wyrównany – mówił skrzydłowy Sandecji po końcowym gwizdku.
fot. x-news
13 października i 10 listopada - czy te daty coś Panu mówią?
Chyba nie (śmiech).
W październiku odnieśliście ostatnie wyjazdowe zwycięstwo - od jesiennego meczu z Niecieczą Sandecja nie wygrała ani jednego spotkania poza własnym stadionem. Wygrywając z Puszczą rozprawiliście się z tą serią.
Bardzo nas to cieszy, ale osobiście nie patrzę na statystyki, a na naszą grę i jak "wyglądamy" na boisku. Wygrana cieszy tym bardziej, że zwyciężyliśmy w drugim meczu z rzędu i wywozimy komplet punktów z trudnego terenu. Puszcza nie jest łatwym przeciwnikiem, boisko też nie było w najlepszym stanie, aczkolwiek gospodarze była bardzo poukładana, jeśli chodzi o taktykę. Do naszej bramki mecz był bardzo wyrównany.
Ta druga data to dzień, w którym ostatni raz do siatki w meczu ligowym trafił jakikolwiek napastnik Sandecji. Tę passę dzisiaj odesłał do lamusa Mouhamadou Traore.
Wydaje mi się, że nasza akcja bramkowa była jedną z najbardziej efektownych w dzisiejszym meczu. Cieszy nas to, że "Mama" trafił do siatki - na pewno cała drużyna zyska dzięki tej bramce pewność siebie, ale mniej ważne jest to, kto strzela, bardziej to, że mamy 38 punktów i pniemy się w górę tabeli. Każdy zdaje sobie sprawę z tego, że musi strzelać gole albo asystować - obojętne, czy Fabian Fałowski, Maciej Górski, Mouhamadou albo inni napastnicy w naszej kadrze.
W końcówce mecz zrobił się bardzo ostry. Mateusz Bartków wyleciał z boiska po drugiej żółtej kartce, a Pan opuszczał murawę z poobdzieranymi łokciami.
W takich meczach zawsze panuje specyficzny klimat. W Niepołomicach za każdym razem jest dużo walki, niejedna drużyna pewnie straci tu punkty. My tego uniknęliśmy i odskoczyliśmy Puszczy i innym zespołom w tabeli.
FC Barcelona ma swoją "Messidependencię", Sandecja dzisiaj zerwała z czymś, co można nazwać "Mójtadependencią", bo najlepszy strzelec i asystent w Waszej drużynie dzisiaj nie odegrał kluczowej roli w tym zwycięstwie.
To świadczy o tym, że i bez wrzutek Adama Mójty potrafimy wygrywać. Nie mówię, że dzisiaj jego dośrodkowania nic nie dały, bo zawsze stwarzają zagrożenie pod bramką przeciwnika, jednak nasi przeciwnicy już wiedzą, że Adam ma doskonale ułożoną lewą stopę i trenerzy uczulają ich na to na przedmeczowych oprawach. Dzisiaj pokazaliśmy, że potrafimy strzelać bramki nie tylko po dośrodkowaniach, ale i po składnych akcjach.
Decydująca bramka padła właśnie po akcji środkiem boiska, bardzo długo zajęło Wam przeniesienie środka ciężkości gry z nieefektywnych skrzydeł na środkowych pomocników.
Dobrze ustawiona drużyna Puszczy zagęściła środek pola, dlatego ciężko było rozgrywać piłkę po ziemi i środkiem boiska. Praktycznie cały czas mieliśmy przeciwnika "na plecach". Wiadomo, że pod koniec meczu przeciwnik opadł z sił, mieliśmy więcej miejsca i wyszła nam wspaniała akcja.
Teraz czekają was ledwie dwa dni przerwy i mecz ze znaną z urywania punktów faworytom Chojniczanką. Czego spodziewacie się po beniaminku z Chojnic?
Musimy zregenerować siły - przede wszystkim fizyczne, bo po dwóch zwycięstwach z rzędu mentalnie czujemy się bardzo dobrze. Jeśli chodzi o tabelę, przynajmniej na tę chwilę mamy spokój i do meczu z Chojniczanką podejdziemy z myślą, że możemy go wygrać, a nie musimy.
W Niepołomicach rozmawiał Jakub Podsiadło / Ekstraklasa.net