Der Klassiker dla Bayernu. Kolejna odsłona rollercoastera na szczycie
Jubileuszowa bramka Lewandowskiego, RB Lipsk kontynuuje serię wyjazdowych zwycięstw, sędzia uznany za postać meczu w Gelsenkirchen.
fot. East News
Niemiecki klasyk stał pod znakiem bawarskiej dominacji. Przez cały weekend nie brakowało emocji, jednak wszystkie oczy zwrócone były w stronę Allianz Areny w Monachium. W ankiecie „Kickera” większość kibiców postawiła na remis lub zwycięstwo Borussii Dortmund. Wystarczyło 90 minut, by wyniki sondażu można było skwitować jedynie litościwym uśmiechem.
Gospodarze rozgromili zawodników dowodzonych przez Luciena Favre'a aż 5:0, a Robert Lewandowski strzelił dwa gole. Pierwszy z nich, po fatalnym błędzie obrońcy BVB, był jego dwusetnym w Bundeslidze. Kibice Bayernu mogli oglądać zupełnie inną drużynę niż przez ostatni tydzień. W środę męczyła się z drugoligowcem, teraz pokazała miejsce w szeregu zespołowi, który zajmował pozycję lidera przez większość sezonu.
Lewandowski dostał jedynkę od „Bilda”. Polak ma już na koncie 21 trafień w obecnym sezonie i nadal przewodzi klasyfikacji snajperów. - Liga nie jest jeszcze wygrana, musimy pozostać skupieni do końca i wygrać nasze spotkania – powiedział po meczu. – Można przedyskutować, czy nie był to jego najlepszy mecz w sezonie – skomentowało grę Lewego „Sueddeutsche Zeitung”.
Wysokie zwycięstwo, wysoka presja
Dużo gorzej „Bild” ocenił wracającego po kontuzji Łukasza Piszczka (5). Obrońca BVB nie radził sobie z dynamicznym Kingsleyem Comanem i w 69. minucie trener zdjął go z boiska. Dziennik wystawił najgorsze noty (szóstki) aż siedmiu zawodnikom Borussii. Z kolei połowa piłkarzy Bayernu zasłużyła według dziennika na „Weltklasse”. Dzięki wspaniałemu występowi podopieczni Niko Kovaca wrócili na czoło tabeli.
– Zagraliśmy koncertowo – nie krył radości Chorwat. Punkt przewagi nad BVB w perspektywie następnych sześciu kolejek uczyni finisz rozgrywek jeszcze bardziej ekscytującym. – Świetny występ Bayernu pokazuje, pod jaką presją będzie Kovac. Nie może stracić mistrzostwa – napisał „Der Spiegel”.
Będący tuż za oboma głównymi aktorami Bundesligi RB Lipsk kontynuuje świetną serię. W Leverkusen pokonali Bayer 4:2, dzięki czemu pobili rekord sezonu w zwycięstwach na wyjeździe. Piłkarze z Saksonii uczynili to po raz szósty z rzędu. Wisienką na torcie była bramka napastnika „Die Roten Bullen” Matheusa Cunhy.
Słabą passę notuje za to trener pokonanych gospodarzy. Peter Bosz nie zanotował z „Aptekarzami” choćby jednego punktu już od trzech spotkań. – Dwa kluby, dwie skrajności. Bayer planował Ligę Mistrzów, a obecnie drży o Ligę Europy. Cel Lipska był skromniejszy, ale to do nich może ostatecznie należeć trzecie miejsce – podsumowuje „Die Welt”.
Wysokie wygrane towarzyszyły obserwatorom Bundesligi od początku do końca weekendu. W piątek piłkarze Mainz zaskoczyli swoich kibiców, wygrywając 5:0 z Freiburgiem. Od końca lutego notowali wyłącznie porażki, co wywołało obawy o możliwość walki o pozostanie na najwyższym poziomie rozgrywkowym. W niedzielę Hoffenheim pokonał na wyjeździe Augsburg 4:0.
W obu spotkaniach padły hat-tricki. Dla Mainz trzy gole strzelił Jean-Philippe Mateta, by o sile rażenia „Wieśniaków” stanowił głównie Ishak Belfodil. W następnym tygodniu ogromne wyzwanie czeka zawodników Moguncji. Na Signal Iduna Park zmierzą się ze zranioną Borussią Dortmund, która będzie chciała z przytupem nadrobić sobotnią kompromitację. – Mamy pełną odwagę, by powalczyć o komplet punktów – zapowiedział dyrektor sportowy Mainz Rouven Schroeder.
Duży krok w stronę Ligi Mistrzów
Kolejną stratę punktów zanotowała Borussia Moenchengladbach – tym razem remisując u siebie z Werderem Brema 1:1. Podział punktów oznacza, że „Die Fohlen” jeszcze bardziej oddalili się od miejsca premiowanego grą w Lidze Mistrzów. Dłuższa przeciętna dyspozycja zespołu sprawiła, że trener Dieter Hecking po sezonie nie będzie już dłużej prowadzić klubu. Obecnie trwają poszukiwania następcy. Jedno zwycięstwo w ostatnich siedmiu meczach przelało czarę goryczy.
Nie był to dobry tydzień dla Schalke. Najpierw środowa porażka w DFB Pokal, później wypuszczenie ligowego remisu w ostatniej minucie. Gdy wydawało się, że Eintracht Frankfurt będzie musiał podzielić się punktami z „Die Koenigsblauen”, nagle w doliczonym czasie gry sędzia odgwizdał rzut karny po zagraniu ręką obrońcy Schalke.
Do jedenastki podszedł Luka Jović i z zimną krwią strzelił na 2:1. Emocji, w porównaniu do innych spotkań kolejki, było w Gelsenkirchen jak na lekarstwo. Z tego powodu niemieckie media uznały, pół żartem pół serio, arbitra Saschę Stegemanna za postać meczu. – Nigdy nie doświadczyłem takiego zwycięstwa – powiedział zadowolony szkoleniowiec Eintrachtu Adi Huetter. – Aby nasze marzenie o Lidze Mistrzów jeszcze bardziej się urzeczywistniło, musimy cały czas wywierać presję na Borussię Moenchengladbach – dodał.
Fortuna Duesseldorf z Polakami w składzie pokonała Herthę Berlin po dwóch golach Benito Ramana. Zarówno Marcin Kamiński, jak i Adam Bodzek zostali ocenieni na trójkę. Za tydzień na murawie powinien pojawić się też Dawid Kownacki, który towarzyszył partnerce przy narodzinach dziecka. W niedzielę podopieczni Friedhelma Funkela zmierzą się u siebie z Bayernem Monachium. Bawarczycy odzyskali morale po wysokiej wygranej nad BVB, ale Fortuna lubi sprawiać niespodzianki w starciach z czołówką Bundesligi.