menu

BATE przegrało z Partizanem, ale zagra w LM dzięki bramce zdobytej na wyjeździe

26 sierpnia 2015, 22:38 | Kaja Krasnodębska

W rewanżowym meczu fazy play-off Ligi Mistrzów BATE Borysów przegrało w Belgradzie z Partizanem 1:2. Przed tygodniem mistrz Białorusi pokonał zespół z Belgradu 1:0. BATE zagra w Lidze Mistrzów dzięki bramce zdobytej w wyjazdowym spotkaniu.

Dla BATE Borysów faza grupowa Ligi Mistrzów to już praktycznie codzienność. W ciągu ostatnich siedmiu lat doszli do tego etapu aż sześciokrotnie. W tym sezonie nie zamierzali zmieniać tej nobliwej tradycji. Zwycięsko wyszli już z pierwszego starcia z Partizanem Belgrad. Skromnie pokonali u siebie Serbów 1:0, tym samym stawiając duży krok do awansu. Czy w rewanżu udało im się postawić kropkę nad i?

Od samego początku starcie w Belgradzie wyglądało na przysłowiowy „mecz walki”. Ambicje obu zespołów kazały im nie tylko wylać hektolitry potu ale i pozostawić na boisku serca. Tempo gry było szybkie, a piłka tańczyła pod nogami piłkarzy to jednej to drugiej drużyny. Ale to gospodarze, żeby zdobyć upragniony awans musieli zaatakować. I rzeczywiście, to oni pierwsi ruszyli na bramkę rywali. Po finezyjnym dośrodkowaniu Abubakara Oumaru, szansy nie wykorzystał jednak Stefan Babović.

Ta nieudana sytuacja chyba zabiła nadzieje gospodarzy, gdyż przez następne minuty wyraźnie się cofnęli. Pozwolili BATE wchodzić głębiej na ich połowę i tworzyć coraz groźniejsze sytuacje. Białorusini skwapliwie to wykorzystali i 25. minucie umieścili piłkę w siatce. Po podaniu Aleksandra Hleba, lewą stroną boiska szybko popędził Mikhaił Gordeichuk. Jego strzał trafił jednak prosto w golkipera Partizanu. Dobitka Igora Stasevicha okazała się dużo skuteczniejsza.

Zdobyty gol zdecydowanie uspokoił gości. Prawie pewni awansu, wszak Partizan do zwycięstwa w dwumeczu potrzebowałby aż trzech bramek, mogli pozwolić sobie na nieco spokojniejszą grę. Zupełnie odwrotnie niż gospodarze, którzy wyraźnie obudzili się po straconej bramce. Czas zdecydowanie działał na ich niekorzyść i jeżeli chcieli podtrzymać marzenia o triumfie w dwumeczu, musieli zacząć odrabiać straty tu i teraz. Na pewno nie można zarzucić im, że nie próbowali. Wręcz odwrotnie. Przed przerwą zdołali stworzyć sobie jeszcze kilka dogodnych sytuacji, ale żadnej nie zdołali wykorzystać.

Drugą część gry rozpoczęła fantastyczna sytuacja Mikhaiła Gordeichuka. Szybko przedostał się w pole karne Partizana, czym zaskoczył jego defensorów i oddał strzał na bramkę. Zivko Zivković jednak nie dał się tak łatwo pokonać. Widmo drugiej straconej bramki dodało skrzydeł gospodarzom. To oni zaczęli panować nad grą, mieli władze nad piłką i nad boiskowymi wydarzeniami. Wymieniali między sobą wiele podań, ale stojąca niczym mur, defensywa BATE nie pozwalała im się przebić w pole karne Syarheya Chernika.

Zaczęło się to zmieniać dopiero po siedemdziesiątej minucie. Najpierw z jedenastego metra strzał oddał Gregor Balazić, a zaledwie chwilę później upragnionego gola zdobył Nikola Petrović. Po akcji prawą stroną boiska, skierował futbolówkę w pole karne, a stamtąd, pod rykoszecie, wpadła do siatki. To wyrównanie ponownie rozbudziło nadzieje Partizana. Walczyli do końca spotkania i za to właśnie trzeba ich pochwalić.

Przez ostatnie dziesięć minut gra się wyrównała. Obie ekipy, a szczególnie gospodarze, chcieli jeszcze wpłynąć na zmianę końcowego wyniku. Piłka pędziła to z pod jednej to na drugą bramkę. Solidna postawa golkiperów długo nie pozwoliła jednak futbolówce spocząć w siatce. Stało się to dopiero w doliczonym czasie gry. Drugą i zarazem zwycięską bramkę dla Partizana zdobył Ivan Saponjić. Efektywną przewrotką pokonał Syarheya Chernika. Chwilę później arbiter zagwizdał po raz ostatni. Tym samym gospodarze odnieśli bardzo gorzkie zwycięstwo. Wynik 2:1 do awansu premiował bowiem BATE Borysów.

Bądź jak Gianni! Wylosuj grupę Ligi Mistrzów dla swojej ulubionej drużyny


Polecamy