menu

Bartłomiej Pawłowski: Złapałem wiatr w żagle, nabieram pewności siebie [ROZMOWA]

17 kwietnia 2015, 13:49 | Paweł Stankiewicz/Dziennik Bałtycki

- Na pewno wypożyczenie dobrze mi zrobiło. Złapałem wiatr w żagle, gram regularnie w ekstraklasie. Nabieram pewności siebie, udało mi się dobrze wejść do bydgoskiego zespołu - mówi Bartłomiej Pawłowski, skrzydłowy Zawiszy Bydgoszcz.

Bartłomiej Pawłowski przebywa na wypożyczeniu w Zawiszy
Bartłomiej Pawłowski przebywa na wypożyczeniu w Zawiszy
fot. PAWEL SKRABA / POLSKAPRESS

Lotos Trefl Gdańsk o sukces, prestiż i pieniądze w Pucharze Polski

Masz żal, że w Gdańsku zostałeś skreślony przed rozpoczęciem rundy wiosennej?
Nie i nie wiem skąd opinie, że ktoś mnie skreślił. W okresie przygotowawczym widziałem, że trener postawi na innych zawodników, a ja chciałem grać. To była moja inicjatywa, a trener Jerzy Brzęczek wyraził na to zgodę. Mój menedżer skontaktował się z Zawiszą, który zainteresował się moją osobą.

Przenosiny do Zawiszy potraktowałeś jako szansę na regularną grę i powrót do swojej dobrej formy?
Taki był mój cel.

Można powiedzieć, że odżyłeś w Bydgoszczy?
Na pewno przeniesienie dobrze mi zrobiło. Złapałem wiatr w żagle, gram regularnie w ekstraklasie. Nabieram pewności siebie, udało mi się dobrze wejść do bydgoskiego zespołu. Jest OK.

Zbierasz dobre opinie, to do pełni szczęścia brakuje Ci tylko gola?
Co się takiego stało, że po słabej jesieni w Twoim wykonaniu od początku rundy grasz dużo lepiej?
Wnioski są bardzo proste. Zmiana szkoleniowca w Lechii sprawiła, że okres przygotowawczy z trenerem Brzęczkiem przepracowaliśmy na wysokim poziomie. Widać progres u większości zawodników.

A co takiego ma w sobie trener Mariusz Rumak, że całkowicie odmienił zespół Zawiszy, który po jesieni był głównym kandydatem do spadku?
To bardzo dobry fachowiec. Pracował w Lechu, z którym sięgnął po wicemistrzostwo Polski, a ja współpracowałem z nim w Jagiellonii. Zawsze jest przygotowany na 100 procent. Sumiennie podchodzi do zawodu, a do tego ma w Zawiszy naprawdę dobrych piłkarzy, którzy chcą utrzymać drużynę w ekstraklasie.

Żałowałeś, że nie mogłeś zagrać przeciwko Lechii?
Było mi przykro, bo chciałem się pokazać. Takie porozumienia klubowe przy transferze czasowym są jednak w Polsce normalne, a widocznie cena była zaporowa. Byłem na meczu. Lechia miała przewagę, ale dla Zawiszy remis był dobry i cieszyłem się z tego wyniku.

Jak odbierasz opinie, że Pawłowski to piłkarz, który świetnie poradzi sobie w mniejszych klubach, a gaśnie w tych większych, gdzie jest duża presja?
Jestem w klubie, w którym presja jest chyba największa. Wszyscy skazywali nas na porażkę, a presja na utrzymanie była ogromna. Do tego zamieszanie z kibicami, o czym się dowiedziałem na miejscu, bo nie śledziłem tego. To jednak inny rodzaj stresu niż w Gdańsku, bo też jest inny cel przede mną. Ile osób, tyle opinii, ale każdy zawodnik chce się rozwijać i grać w jak najlepszych klubach.

Śledzisz grę i wyniki Lechii?
Cały czas. Widzę, że regularnie zdobywa punkty z wyjątkiem potknięcia w Krakowie. Duża w tym zasługa trenera Brzęczka, ale też pomogło dojście doświadczonych zawodników, którzy wnieśli wiele do zespołu.

Jakie masz plany po sezonie? Chcesz szukać nowego klubu, zostać w Zawiszy czy wrócić do Lechii?
Powoli zaczynam się nad tym zastanawiać. Nie będę dziś wróżył z kart. Mam jeszcze przez dwa lata ważny kontrakt w Lechii, więc po sezonie wrócę do Gdańska. Jednak niczego nie można być pewnym, zwłaszcza jak widać, ilu zawodników przychodziło do Lechii w ostatnim czasie i odchodziło. Kontrakt mnie jednak obowiązuje, a teraz jestem w innym miejscu, gdzie gram z większą częstotliwością niż mogło to być w Gdańsku. A Lechia ma na tyle dobrych zawodników, że świetnie radzi sobie beze mnie.

Jesteś w kontakcie z trenerem Brzęczkiem?
Od czasu wyjazdu do Bydgoszczy nie rozmawiałem z trenerem. Jestem w kontakcie z kolegami z Lechii i częściej niż co tydzień rozmawiamy i wymieniamy opinie o Lechii i Zawiszy. Takie przyjacielskie pogawędki.

Dziennik Bałtycki


Polecamy