Bartkowiak wrócił po kontuzji, Grodzicki może odejść
Michał Bartkowiak to spory talent. Niektórzy mówią, że jeden z największych na Dolnym Śląsku. Na początku sierpnia ubiegłego roku Tadeusz Pawłowski niespodziewanie dał mu zadebiutować w ekstraklasie w końcówce spotkania z Bełchatowem. Szczęście nie trwało jednak długo, bo następnego dnia - w spotkaniu rezerw - Bartkowiak doznał poważnej kontuzji.
- Bramkarz zagrał piłkę do boku, do obrońcy. Ja ruszyłem w jego kierunku. Chciałem zrobić wślizg, ale było sucho. Korek został w trawie, moja noga też i nagle poczułem ból - opowiadał nam. Diagnoza: złamanie kości strzałkowej i naderwanie więzadła przyśrodkowego (trójgraniastego) w stawie skokowym, które trzeba było zszyć. Efekt to operacja i śruby w nodze. Na szczęście szybko wraca do zdrowia.
- Na razie więcej trenuję indywidualnie, ale dziś mogłem już uczestniczyć w zajęciach z zespołem. Bardziej podawałem kolegom piłkę, niż strzelałem, ale i tak cieszę się z kolejnego kroku, który przybliża mnie do powrotu na boisko - mówi Bartkowiak. Pomocnik cały czas ćwiczy też pod okiem dr. Andrzeja Czamary.
Do Wrocławia wrócił z Chorzowa Rafał Grodzicki. - Trenuje z nami, bo jest piłkarzem Śląska - mówi Michał Mazur, rzecznik klubu pytany o przyszłość obrońcy.
Grodzicki dostał zielone światło na poszukiwaniu nowego pracodawcy, był dwa dni na testach medycznych w Ruchu, przeszedł je pozytywnie i podobno dogadał się z "Niebieskimi" odnośnie warunków umowy. Problem w tym, że ma jeszcze pół roku ważnego kontraktu na Oporowskiej i musi ten problem jakoś rozwiązać, bo w Ruchu pieniędzy nie mają zbyt dużo.