Barcelona znokautowała osłabiony Bayern w ostatnim kwadransie! Genialny Messi!
Świetny strzał i niesamowity drybling Lionela Messiego oraz trafienie Neymara w sytuacji sam na sam pozwoliły Barcelonie pokonać Bayern na Camp Nou w pierwszym spotkaniu półfinału Ligi Mistrzów 3:0. W ekipie gości w masce ochronnej wystąpił Robert Lewandowski. Zabrakło za to kilku innych graczy bawarskiej drużyny, m.in. Arjena Robbena, Francka Ribery'ego i Davida Alaby. Spotkanie rewanżowe zostanie rozegrane na Allianz Arenie w Monachium już za 6 dni.
Choć w samej Katalonii przeżywano powrót do Barcelony trenera Pepa Guardioli, media i kibice w Polsce byli w głównej mierze skupieni na osobie Roberta Lewandowskiego. Od tygodnia zastanawiano się tylko, czy kapitan reprezentacji Polski, pomimo kontuzji nosa i szczęki, będzie w stanie wystąpić na Camp Nou. Choć Pep Guardiola na przedmeczowej konferencji prasowej naciskał, że Lewandowski zagra tylko wtedy, gdy będzie na to gotowy w 100%, to po kilku dniach ciągłych spekulacji Polak ostatecznie znalazł się w wyjściowym składzie mistrzów Niemiec.
W pierwszej połowie bohaterem Bayernu nie był jednak Lewy, a jego kolega z bramki, Manuel Neuer. Uważany z najlepszego bramkarza świata Niemiec dwukrotnie uratował Bawarczyków przed utratą gola. Mistrz świata z Brazylii najpierw w fenomenalnym stylu wygrał pojedynek z pędzącym sam na sam Suarezem, a następnie instynktownie obronił uderzenie z bliska Daniego Alvesa. W międzyczasie lepsza przed przerwą Barcelona zmarnowała dwie inne bardzo dobre okazje do zdobycia gola. Po świetnej akcji Luisa Suareza w stojącego przed bramką Rafinhę trafił inny Brazylijczyk, Neymar, a nieco później sam Urugwajczyk uderzył głową po rzucie rożnym ponad bramką.
Bayern był w doskonałych pierwszych 45 minutach w cieniu gospodarzy, ale podopieczni Guardioli również mieli swoją świetną szansę do objęcia prowadzenia. Po efektownej kombinacji z Thomasem Muellerem piłki nie sięgnął przed samą bramką Ter Stegena Robert Lewandowski, czym zmarnował swoją okazję do zdobycia gola na Camp Nou. W związku z tym do przerwy był bezbramkowy remis, choć na bardzo wysoki poziom spotkania nikt nie mógł narzekać.
Po zmianie stron lepiej zaczęli goście, ale po kilku minutach dominacji Bawarczyków Barca zdołała dojść do siebie. Efektem tego były kolejne niewykorzystane sytuacje Neymara, przy których Brazylijczykowi za każdym razem brakowało odrobiny koncentracji. Z każdą minutą wydawało się bardziej, że mecz ten, choć znakomity, choć świetny, to jednak zakończy bezbramkowym remisem. Wtedy do akcji włączył się ten, który stanowi przewagę Barcelony nad każdym innym klubem świata. Najlepszy na świecie i jedyny w swoim rodzaju. Leo Messi.
W 77. minucie Argentyńczyk popisał się zabójczym strzałem zza pola karnego i choć uderzył kąśliwie w krótki róg bramki Manuela Neuera, to przy tak mocnym uderzeniu niemiecki bramkarz był po prostu bez szans i na Camp Nou zapanowała prawdziwa euforia, jakby ten gol miał oznaczać awans Katalończyków do wielkiego finału.
A to był tylko początek, tylko wstęp do wielkiej końcówki w wykonaniu drużyny Luisa Enrique i przede wszystkim genialnego, fenomenalnego Messiego. To, co zrobił Argentyńczyk trzy minuty później, zamknęło usta wszystkim, nawet najzagorzalszym jego krytykom. W szybkim ataku Barcy cudownym zwodem wkręcił w murawę Jerome’a Boatenga, po czym subtelną podcinką umieścił piłkę w siatce nad rozpaczliwie interweniującym Neuerem. Majstersztyk i 2:0 dla Barcy.
Mało? Dla Barcelony w środowy wieczór owszem. Jeszcze w doliczonym czasie gry Messi zagrał do wychodzącego sam na sam Neymara, a ten, choć wcześniej zawodził, tym razem płaskim strzałem wbił gwóźdź do bawarskiej trumny. 3:0, nokaut. I choć Bayern wciąż ma we wtorek rewanż na własnej Allianz Arenie, to trudno się spodziewać, żeby był w stanie odrobić te straty. Barcelona jest o krok od finału w Berlinie i przy obecnej formie obu zespołów tylko kataklizm może to zmienić.