menu

Barcelona zmiażdżyła Bilbao na Camp Nou (ZDJĘCIA)

1 grudnia 2012, 21:51 | Daniel Kawczyński

Ani Atletico Madryt, ani Real Madryt nie zmniejszą dzisiaj straty do Barcelony. Podopieczni Tito Vilanovy tradycyjnie zagrali koncertowo, bez kompleksów i rozgromili Athletic Bilbao aż 5:1. Dwie bramki zapisał na koncie Leo Messi, który jest już jeden krok od wyrównania rekordu Gerda Muellera.

Początek spotkania nie zwiastował goleady, wręcz nasuwał myśli, że Barcelona może mieć dzisiaj trochę problemów. Athletic bardzo mądrze się bronił, skutecznie uniemożliwiał rozegranie piłki w ataku pozycyjnym i posłanie podania w tempo w pole karne. W tej sytuacji gospodarze mieli problemy z wypracowaniem sytuacji, ale w końcu zaczęli dopinać swego i zmazali jakiekolwiek złudzenia.

W 22. minucie po wykonaniu rzutu rożnego, Gorka Iraizoz obronił trudne uderzenie Cesca Fabregasa z pola karnego. W pobliżu był jednak Gerard Pique i z paru metrów trafił do pustej bramki. Za chwilę zrobiło się 2:0. Tym razem Xavi znakomicie zagrał nad obrońcami do Messiego, który poczekał aż bramkarz się położy i stworzy mu szansę na przelobowanie. Do zmierzającej do siatki futbolówki ruszył jeszcze Fernando Ammorebieta, lecz nie uratował sytuacji.

Podłamani Baskowie nie potrafili przeciwstawić żadnych argumentów i co rusz narażali się na dynamiczne natarcia Barcelony. Jej przewaga nie podlegała żadnej dyskusji, a kolejne bramki były już tylko kwestią czasu. W 39. minucie świetny strzał Cesca Fabregasa z dwunastu metrów zdołał wybronić Iraizoz. Sześć minut później Jordi Alba ucelował z bliska w poprzeczkę. Co jednak odwlecze to nie uciecze. W doliczonym czasie gospodarze przeprowadzali bajkową, kombinacyjną akcję. Szarżujący Messi podał przed pole karne do Fabregasa, ten odegrał z kolei na prawą stronę, gdzie rozpędzony Adriano wpadł jak najbliżej mógł i z pierwszej piłki huknął pod poprzeczkę.

Po zmianie stron dominacja Katalończyków nie malała. Drugą bramkę koniecznie chciał znaleźć Leo Messi. W 53.minucie groźnie przymierzył z szesnastu metrów, ale Iraizoz popisał się dobrą interwencją. Chwilę później Argentyńczyk mógł wywalczyć jedenastkę, gdyby sędzia był bardziej uważny i zwrócił uwagę na nieprzepisowe próby zatrzymania.

W 57.minucie Barca władowała czwartego gola, a na listę strzelców wreszcie wpisał się Cesc Fabregas. W polu karnym stał niepilnowany, dostał prostopadłe podanie od Iniesty i spokojnie uderzył przy bliższym słupku.

Po trafieniu nr 4, Barcelona trochę się uspokoiła, zaś Bilbao rozpoczęło starania o zachowanie honoru. W dwóch świetnych okazjach minimalnie pomylili się Fernando Llorente i Ander Herrera. W 65.minucie Ammorebieta zagrał z własnej połowy w pole karne oponenta. Tam czyhał nieupilnowany Ibai Gomez, przed sobą miał tylko Valdesa i wpakował piłkę między słupki pod nogami katalońskiego golkipera.

Odpowiedź poszła natychmiastowo, a współpracę idealną zademonstrowali Pedro i Leo Messi. Po wspaniałej wymianie podań, Argentyńczyk przyładował z ostrego kąta w okienko baskijskiej bramki i jak się okazało ustalił końcowy rezultat.


Polecamy