Barcelona wygrała z Betisem i utrzymała pozycję lidera [ZDJĘCIA]
Walka o mistrzostwo Hiszpanii trwa w najlepsze. Barcelona dotrzymała kroku Atletico i w meczu 25. kolejki pokonała Real Betis Sewilla 1:0. Katalończycy mają zatem na koncie tyle samo punktów co Rojiblancos, ale to oni zajmują pierwsze miejsce w tabeli.
Barcelona prawdopodobnie już do końca sezonu będzie grała z nożem na gardle, który będzie symbolizował depczące po piętach w tabeli hiszpańskiej Primera Division ekipy Atletico i Realu Madryt. Dwaj najwięksi rywale Katalończyków wygrali swoje spotkania, więc teraz Barca musiała zrobić to samo. Jednak piłkarze Betisu Sewilla postawili trudne warunki. Co prawda w pierwszych 30 minutach do protokołu wpisali się Lionel Messi i Gerard Pique, ale stało się tak tylko dlatego, że sędzia pokazał im żółte kartki. Gospodarze zapisali się w protokole dokładnie w ten sam sposób, z tą różnicą, że Heiko Westermann obejrzał żółtą kartkę dwa razy, więc sędzia wyrzucił go z boiska już w 35. minucie.
Przewaga jednego zawodnika nie zmieniła obrazu spotkania. Do końca pierwszej połowy nie oglądaliśmy zbyt wielu akcji podbramkowych, za to... była kolejna żółta kartka. Podsumowując, w pierwszych 45 minutach arbiter pokazał aż siedem żółtych i jedną czerwoną kartkę.
Po wznowieniu gry na ciekawe wydarzenia nie musieliśmy czekać zbyt długo. Już w 47. minucie Luis Suarez miał kapitalną okazję do zdobycia gola, lecz Urugwajczyk posłał piłkę obok bramki. Trzy minuty później już nic nie uratowało gospodarzy. A wszystko przez bramkarza Antonio Adana, który źle obliczył tor lotu piłki po dośrodkowaniu Lionela Messiego, z czego skorzystał Ivan Rakitić, posyłając futbolówkę do pustej bramki. W tym momencie Barca miała taki sam wynik jak Real czy Atletico, które wygrały swoje dzisiejsze mecze w stosunku 1:0.
A mogła prowadzić wyżej, bo w 73 minucie Lionel Messi wystawił piłkę Luisowi Suarezowi jak na tacy. Suarez, który w ostatnich dwóch meczach strzelił osiem goli, mógł zrobić wszystko, łącznie z zabawieniem się w popularną zabawę z Turbokozaka "nie kręć, że strzelisz". Nie bawił się, strzelił, i trafił wprost w Adana. Ta sytuacja zapewne śniłaby mu się po nocach, gdyby kilka minut później nie trafił do siatki po znakomitym podaniu Messiego. Na 10 minut przed końcem Barcelona prowadziła 2:0 i mogła być pewna utrzymania się na fotelu lidera.
W końcówce meczu doszło do zaskakującej zmiany. Trener Luis Enrique wprowadził Marca-Andre ter Stegena w miejsce Claudio Bravo, który sygnalizował jakiś uraz. Nie wpłynęło to jednak na losy spotkania, które w tym momencie było już właściwie rozstrzygnięte, ale jeśli kontuzja Bravo okaże się poważniejsza, to... kto wie, czy nie zadecyduje ona o tytule mistrzowskim.