Barcelona wróciła na fotel lidera po rozgromieniu Sevilli (ZDJĘCIA)
Sevilla zdołała jedynie postraszyć i rozdrażnić FC Barcelonę, obejmując prowadzenie w 15. minucie. Duma Katalonii zdołała odpowiedzieć czterema golami, w tym dwoma trafieniami Leo Messiego. Dzięki zwycięstwu 4:1 podopieczni Gerardo Martino wrócili na fotel lidera.
W niezwykle trudnych warunkach, na kompletnie przemokniętym boisku, od początku spotkania lepiej radzili sobie gospodarze. I choć goście częściej utrzymywali się przy piłce, to jednak kontry piłkarzy Sevilli były zabójcze. Po jednej z nich gospodarze wyszli na prowadzenie. W 15. minucie z prawej strony szarżował Rakitić, który podał do Bacci, ten przepuścił futbolówkę do Alberto, któremu dopisało szczęście i po rykoszecie Bartry na tablicy wyników po chwili widniało 1:0.
Kilka minut później Sevilla mogła dołożyć kolejną cegiełkę, ale tym razem los sprzyjał Barcelonie. Po dośrodkowaniu Rakiticia z rzutu wolnego najlepiej w polu karnym zachował się Bacca, ale piłka po jego strzale głową trafiła w słupek. Gośce zdawali się być kompletnie zdezorientowani przebiegiem boiskowych zdarzeń. Mimo to w 34. minucie było 1:1. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Leo Messi, a na listę strzelców ekwilibrystycznym strzałem głową wpisał się Alexis Sanchez. Należy jednak dodać, że bramka nie została uznana prawidłowo, ponieważ Chilijczyk był na wyraźnym spalonym.
Jeszcze przed przerwą Barcelona wyszła na prowadzenie. Szybki kontratak Pedro wykończył Messi, który kapitalnym uderzeniem sprzed pola karnego zdobył kolejną w tym meczu bramkę.
Druga część spotkania toczona była w szybkim tempie i obfitowała w wiele dogodnych okazji. Gospodarzom brakowało jednak skuteczności, ale dobrze spisywał się ponadto Victor Valdes, który powstrzymał uderzenia Vitolo, Bacci i Gameiro.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 56. minucie, kiedy to filigranowy Argentyńczyk kolejny raz wpisał się na listę strzelców po otwierającym podaniu Iniesty. Ten gol wyraźnie podciął skrzydła piłkarzom Sevilli, którzy od tego momentu atakowali już bez szczególnej wiary i przekonania. W efekcie tempo spotkania spadło, a goście kontrowali jego przebieg.
Gwóźdź do trumny w 88. minucie wbił, wprowadzony kilka minut wcześniej Fabregas, który przepiękną techniczną "podcinką" ustalił wynik meczu. Ostatecznie Barcelona pewnie wygrała 4:1 na trudnym terenie i znów powróciła na fotel lidera.