menu

Barcelona rozgromiła Rayo i została liderem. Hat-trick Messiego, dwa gole Suareza

8 marca 2015, 13:52 | Grzegorz Ignatowski

FC Barcelona nie zmarnowała okazji do objęcia prowadzenia w lidze hiszpańskiej. Na Camp Nou Duma Katalonii rozgromiła Rayo Vallecano 6:1. Klasą dla siebie był Leo Messi, który zanotował kolejnego hat-tricka i zrównał się ilością ligowych trafień z Cristiano Ronaldo.

Zazwyczaj zespoły ze środka tabeli Primera Division wychodzą na mecze z Barceloną z mocno defensywnym nastawieniem. Jednak Rayo nie zamierzało tylko się bronić. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem trener gości, Paco Jemez, zapowiadał, że jego podopieczni będą grać ofensywnie. Efekt? Już w 6. minucie po prostopadłym podaniu Pedro Luis Suarez dał gospodarzom prowadzenie.

Urugwajczyk strzelił gola, ale trzeba przyznać, że zdecydowanie na tę bramkę zasłużył. Były piłkarz Liverpoolu wręcz terroryzował defensywę Rayo od pierwszego gwizdka sędziego i gdyby trochę mocniej podał w 10. minucie do Pedro, lub gdyby sędzia podyktował rzut karny za faul na nim w 14. minucie, to zapewne wynik byłby znacznie wyższy. Rywale starali się grać ofensywnie, ale zupełnie im to nie wychodziło, o czym dowodzi fakt, że w pierwszej połowie tylko raz zagrozili oni bramce Claudio Bravo. Działo się to w 31. minucie, a bohaterem akcji był były piłkarz Barcy - Roberto Trashorras. Wydawało się, że po jego strzale z rzutu wolnego piłka wyląduje w okienku, ale ostatecznie minimalnie minęła światło bramki.

W drugiej połowie Barcelona wrzuciła wyższy bieg i już po czterech minutach było 2:0. Po dośrodkowaniu w pole karne z rzutu rożnego Jordi Alba trafił w słupek, ale dobitka Pique była już skuteczna. Chwilę później Tito sfaulował w polu karnym Suareza i sędzia podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Messi i na tablicy świetlnej pojawił się wynik 3:0. Rayo nie tylko straciło przy tej akcji bramkę, ale też jednego zawodnika, bowiem Tito zobaczył za faul na Suarezie żółtą kartkę, a że wcześniej miał już jedną na koncie, to arbiter był zmuszony pokazać mu czerwony kartonik.

Kolejne bramki wydawały się być kwestią czasu. I rzeczywiście, w 63. minucie Suarez oddał strzał na bramkę Cristiana. Ten instynktownie wybił piłkę przed siebie, ale tam już czekał Messi, który bez problemu wpakował piłkę do pustej bramki. Kilka chwil później Messi otrzymał podanie z lewego skrzydła, po czym przedarł się przez gąszcz obrońców i po raz kolejny umieścił piłkę w siatce. Barcelona prowadziła już 5:0, Messi miał już hat-tricka a coś podpowiadało, że to jeszcze nie koniec festiwalu strzeleckiego.

Ale potem Barca trochę się uspokoiła. Na dodatek w 80. minucie Diego Alves sfaulował wychodzącego do piłki Bueno i nie dość, że sędzia podyktował rzut karny to jeszcze pokazał Brazylijczykowi czerwoną kartkę. Jedenastkę pewnie wykorzystał sam poszkodowany i teraz obie ekipy dzieliły cztery bramki.

Barcelonie wyraźnie taki stan rzeczy nie pasował, bowiem zaraz po stracie bramki dwie szanse na podwyższenie wyniku miał Luis Suarez. Urugwajczyk musiał poczekać na trzecią szansę, którą stworzył mu Messi. Argentyńczyk w doliczonym czasie gry popisał się znakomitym prostopadłym podaniem, a Suarez błysnął kapitalnym przyjęciem, którym jednocześnie minął bramkarza, po czym skierował piłkę do pustej bramki, ustalając wynik meczu na 6:1.


Polecamy