menu

Barcelona pozazdrościła Realowi skuteczności. 6:0, trzy gole Neymara i dwa Messiego (ZDJĘCIA)

27 września 2014, 20:00 | Grzegorz Ignatowski

Barcelona w świetnym stylu zwyciężyła z Granadą. Na wynik 6:0 złożyły się trzy bramki Neymara, dwa Messiego i jedna Rakiticia, ale warto odnotować, że Messi dołożył do tego jeszcze dwie asysty. Efektowne zwycięstwo spowodowało, że Barcelona wróciła na fotel lidera i goni Real Madryt pod względem strzelonych goli.

Na początku spotkania kibice Barcelony nie mieli powodów do uśmiechu. Już w 9. minucie po dośrodkowaniu z lewej strony w znakomitej sytuacji znalazł się Youssef El-Arabi. Jego pierwszy strzał został zablokowany, ale po dobitce piłka poszybowała w kierunku bramki. Claudio Bravo mógł jedynie odprowadzić piłkę wzrokiem i wydawało się, że właśnie kończy się passa meczów Barcelony bez straty gola. Zabrakło jednak centymetra, może dwóch, bo piłka uderzyła w poprzeczkę i wyszła w pole. Potem Katalończycy wykazali się potworną nieskutecznością. Munir El Haddadi zmarnował sytuację zwaną "klasycznym patelniakiem". Młody Hiszpan stojąc w odległości kilku metrów od bramki nie zdołał umieścić piłki w siatce, mimo iż bramkarza nie było w tym momencie na posterunku. A kiedy już szczęście się uśmiechnęło jak w momencie, kiedy Adriano po podaniu Messiego zdołał strzelić gola, sędzia dopatrzył się pozycji spalonej.

Sytuacja uległa zmianie w 25. minucie. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego trener Granady, Joaquin Caparros, mówił, że mecz z Barceloną jest jak wizyta u dentysty. Nie spodziewał się jednak, że zęby będą go bolały po zagraniach swoich podopiecznych. A zaboleć musiały bardzo mocno w momencie, kiedy jeden z piłkarzy Granady podał piłkę wprost pod nogi Neymara, który z niewielkimi problemami, ale zdołał umieścić w siatce.

Potem było już z górki, choć Barcelona nie rozpędzała się zbytnio, grając krótkimi zrywami. Pierwszy nastąpił tuż przed końcem pierwszej połowy. W 44. minucie Leo Messi świetnie podał do Ivana Rakiticia, a ten strzałem głową podwyższył wynik meczu na 2:0. Minęło niewiele ponad 60 sekund, kiedy Messi znów doskonałym podaniem rozerwał obronę Granady i choć Roberto zdołał jeszcze odbić piłkę, to ta i tak wpadła pod nogi Neymara, który po raz drugi w tym meczu wpisał się na listę strzelców.

W drugiej połowie pierwszy zryw nastąpił w okolicach 57. minuty. Wówczas z rzutu wolnego strzelał Xavi, a bramkarz Granady z największym trudem wypiąstkował piłkę na rzut rożny. Następnie po podaniu Messiego groźny strzał na bramkę oddał Munir i piłka dosłownie otarła się o słupek. Skoro pierwsza fala nie przyniosła spodziewanego efektu, to potrzebna była następna. W 62. minucie Xavi uruchomił na prawym skrzydle Daniego Alvesa, ten z pierwszej piłki dośrodkował do Messiego, a Argentyńczyk strzałem głową wpakował piłkę do siatki. Jeśli ktoś nie widział tej bramki, koniecznie musi nadrobić zaległości. Cztery minuty później w roli głównej wystąpiło trio Xavi - Messi - Neymar. Ten pierwszy rozpoczął akcje błyskotliwym podaniem, drugi wystawił piłkę Neymarowi, a Brazylijczyk tylko dopełnił formalności. To był trzeci gol Neymara i druga asysta Messiego w tym spotkaniu.

Kiedy wydawało się, że Barcelona już nie będzie się znęcać nad wyraźnie słabszym rywalem, piłkarze Granady znów przyprawili trenera o ból zębów. Jeison Murillo podał piłkę wprost pod nogi Messiego, a ten spokojnie popędził na bramkę i oddał strzał, po którym Roberto po raz szósty w tym spotkaniu musiał wyciągać piłkę z siatki. Więcej grzechów zawodnicy drużyny przyjezdnej nie popełnili, więc mecz skończył się wynikiem 6:0 dla Barcelony.


Polecamy