menu

Barcelona ponownie pokonała Manchester City i zagra w ćwierćfinale LM (ZDJĘCIA)

12 marca 2014, 22:36 | Jakub Seweryn

Nie było wielkiego pościgu na Camp Nou. Dobrze grająca Barcelona, pomimo sporych błędów sędziego Stephane'a Lannoy, pokonała na własnym stadionie Manchester City 2:1 i pewnie awansowała do ćwierćfinału piłkarskiej Ligi Mistrzów. Gole dla zwycięzców, podobnie jak trzy tygodnie temu w Manchesterze, zdobyli Leo Messi oraz Dani Alves. Honorowe trafienie dla Anglików zaliczył Vincent Kompany.

Obie drużyny do tego spotkania podchodziły z ogromną niepewnością. Barcelona w sobotę w fatalnym stylu bowiem uległa walczącemu w Hiszpanii o utrzymanie Realowi Valladolid 0:1, z kolei Manchester City dzień później skompromitował się na własnym stadionie w meczu Pucharu Anglii z drugoligowym Wigan Athletic, przegrywając 1:2 i odpadając z tych rozgrywek. W pierwszym spotkaniu obu zespołów, rozegranym na Etihad Stadium w Manchesterze, lepsza okazała się Barcelona, która zwyciężyła 2:0 po trafieniach Leo Messiego oraz Daniego Alvesa.

Przesadna krytyka sędziego po tym pojedynku kosztowała szkoleniowca The Citizens, Manuela Pellegriniego, dwumeczową dyskwalifikację. Chilijczyk oglądał wiec z trybun spotkanie, na które wystawił swoją żelazną jedenastkę z wracającym po kontuzji Sergio Aguero na czele. Na środku obrony zawieszonego za czerwoną kartkę w pierwszym meczu Martina Demichelisa zastąpił będący na wylocie z City Joleon Lescott. Trener Barcelony, Gerardo Martino, zdecydował się z kolei na najmocniejsze możliwe ustawienie Barcy, w którym znalazł miejsce cały tercet pomocników Xavi-Iniesta-Fabregas.

Od pierwszej minuty na murawie Camp Nou lepiej wyglądała Barcelona. Już w siódmej minucie Katalończycy powinni otrzymać rzut karny, ale sędzia Stephane Lannoy nie zauważył faulu Joleona Lescotta na Messim w obrębie szesnastki The Citizens. Chwilę później Argentyńczyk popisał się indywidualną akcją, po której zdołał nawet minąć bramkarza gości, Joe Harta, ale ostatecznie sytuację przed samą bramką uratował wspomniany wyżej Lescott.

Pierwsza niezła akcja wicemistrzów Anglii miała miejsce w 17. minucie gry, gdy po dośrodkowaniu Kolarova w polu karnym Barcelony czysto w piłkę nie trafił James Milner. Dwie minuty po tym powinno być 1:0 dla gospodarzy. Powinno być, ale nie było. Czemu? Należy zapytać sędziego liniowego, który po ślicznej kombinacji Katalończyków dopatrzył się spalonego Jordiego Alby, asystującego w tej sytuacji Neymarowi, choć do ofsajdu zabrakło kilkudziesięciu centymetrów.

Do końca pierwszej części gry to podopieczni Gerardo Martino mieli wyraźną przewagę i jeszcze przed przerwą stworzyli sobie kilka okazji do podwyższenia przewagi w dwumeczu, ale nie potrafili pokonać dobrze dysponowanego Harta. W niezłych sytuacjach pudłowali Neymar oraz Xavi Hernandez. City również mogło strzelić gola tuż przed końcem pierwszej połowy, jednak po doskonałej akcji autorstwa Yaya Toure oraz Davida Silvy, Samir Nasri uderzył tak, że Victor Valdes nie miał większych problemów ze skuteczną interwencją. Do przerwy, pomimo naprawdę dobrego widowiska, na tablicy świetlnej Camp Nou widniał bezbramkowy remis.

Druga połowa rozpoczęła się od kilku znakomitych okazji z obu stron. Victor Valdes musiał bronić dwa uderzenia rezerwowego Edina Dzeko (zastąpił ponownie kontuzjowanego Aguero), w tym jedno, głową, które wyglądało na murowanego gola dla The Citizens. Po drugiej stronie z kolei Leo Messi po efektownym indywidualnym rajdzie trafił tylko w słupek bramki Joe Harta.

Kolejne minuty gry, to kolejne okazje pod obiema bramkami. Dobrze grających po wznowieniu gry Anglików mógł zbliżyć do rywali Zabaleta, który w zamieszaniu pod katalońską bramką posłał piłkę obok słupka. Po chwili kolejna ładna akcja indywidualna Messiego zakończyła się niecelnym strzałem Argentyńczyka zza pola karnego.

W 67. minucie czterokrotny zdobywca Złotej Piłki nie miał już żadnej litości dla Manchesteru City. Po podaniu Fabregasa i fatalnym błędzie naprawdę dobrze grającego do tej pory Lescotta Messi w sytuacji sam na sam z Hartem nie dał bramkarzowi przyjezdnych żadnych szans. Barcelona wyszła na prowadzenie 1:0, w dwumeczu prowadząc już trzema bramkami.

Chwilę później mogło być już 2:0, ale uderzenie z 16 metrów Fabregasa dobrze odbił Hart. Na kwadrans przed końcem mieliśmy kolejną w tym meczu kontrowersję, tym razem w polu karnym gospodarzy, gdzie prawdopodobnie faulowany przez Gerarda Pique był Edin Dzeko. Stephane Lannoy puścił grę, co było jego kolejnym poważnym błędem w tym spotkaniu, pierwszym na niekorzyść zespołu z Manchesteru. Tej sytuacji nie wytrzymał jednak Pablo Zabaleta, który za zbyt natarczywe protesty obejrzał po chwili drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę, przez co goście kończyli ten mecz w dziesiątkę.

Barcelona starała się wykończyć drużynę Manuela Pellegriniego. Po ładnej kombinacji z Messim i Alvesem szczęścia spróbował Fabregas, ale Joe Hart ponownie nie dał się zaskoczyć. Nieoczekiwanie jednak grający w osłabieniu The Citizens zdołali w tym dwumeczu zdobyć honorowego gola. Tuż przed końcem upływem regulaminowego czasu gry po raz kolejny okazało się, że Barca ma ogromne problemu przy bronieniu stałych fragmentów gry, bowiem właśnie po rzucie rożnym Dzeko zgrał piłkę głową do Kompanego, który z bliska wpakował piłkę do siatki.

Podrażnieni gospodarze za sprawą Daniego Alvesa byli jednak w stanie przypieczętować swój pewny awans. W doliczonym czasie gry, w polu karnym Anglików po podaniu Sancheza Andres Iniesta minął już Joe Harta, ale zdecydował się jeszcze wycofać piłkę do Daniego Alvesa, który pomimo obecności trzech rywali na linii bramkowej zdołał się przebić i ustalić wynik spotkania na 2:1.

Pomimo dużych błędów sędziego z Francji Barcelona pokonała na Camp Nou Manchester City 2:1, w dwumeczu 4:1 i udowodniła, że nie jest wcale w żadnym poważnym kryzysie, prezentując w środę przez pełne 90 minut naprawdę efektowny futbol. Podopieczni Gerardo Martino pewnie awansowali do ćwierćfinału Ligi Mistrzów i teraz powinni skupić się na lidze, gdzie po porażkach w kiepskim stylu ze znacznie niżej notowanymi rywalami tracą już cztery punkty do prowadzącego Realu Madryt.


Polecamy