Barcelona męczyła i wymęczyła wygraną nad Malagą. Vermaelen wyręczył Messiego (ZDJĘCIA, WIDEO)
Aż 73 minut FC Barcelona potrzebowała na to, by przełamać obronę Malagi. W końcu się jednak udało. Stoper Thomas Vermaelen pewnym strzałem zapewnił drugie zwycięstwo w sezonie.
Kibice Malagi wierzyli, że uda im się podtrzymać dobrą passę z poprzedniego sezonu, kiedy to nie dali się pokonać mistrzom Hiszpanii. Jednak czy mieli ku temu odpowiednie argumenty? W końcu pod względem kadrowym Malaga jest znacznie słabsza niż w zeszłym sezonie. Na szczęście nazwiska nie grają, robią to zawodnicy, a ci postanowili dać z siebie wszystko, by postawić Barcelonie jak najtrudniejsze warunki. I trzeba przyznać, że im się to udało.
Katalończycy w pierwszej połowie nie byli w stanie sforsować solidnej defensywy gości. Należy jednak pamiętać o tym, że sędzia mocno utrudnił zadanie. Już w 4. minucie podopieczni trenera Luisa Enrique zdołali umieścić piłkę w siatce, jednak arbiter słusznie zauważył, że autor trafienia - Luis Suarez - faulował rywala w walce w powietrzu. Pod koniec pierwszej połowy sędzia trochę się pogubił. Najpierw pomylił się, nie odgwizdując rzutu karnego po zagraniu ręką Miguela Torresa, a później popełnił jeszcze większy błąd, nie reagując na faul na Suarezie w obrębie szesnastki. Fani Katalończyków mogli więc mieć uzasadnione pretensje o niepodyktowanie dwóch rzutów karnych.
Ale w pierwszej połowie grała nie tylko Barcelona. W 19. minucie po niedokładnym podaniu Sergio Busquetsa Juan Carlos o mały włos nie zaskoczył Claudio Bravo strzałem z odległości około 45 metrów. Na szczęście dla Chilijczyka piłka wylądowała na górnej siatce. Kilka chwil później piłkarze Malagi znaleźli się w sytuacji dwóch na jednego, lecz Amrabat zachował się zbyt nerwowo i zaprzepaścił okazję niedokładnie dogrywając do Ricardo Horty.
W drugiej połowie na boisku niepodzielnie rządziła Barcelona. Dwoił się i troił Lionel Messi, który co chwilę popisywał się jakimś rajdem, albo oddawał groźny strzał, jednak w bramce Malagi czworzył się i pięciorzył Carlos Kameni, łapiąc wszystko co zmierzało w światło bramki. Dopiero w 73. minucie nie zdołał stanąć na wysokości zadania. A stało się tak dlatego, że Kameruńczyk zbyt krótko odbił piłkę po dośrodkowaniu Messiego z prawego skrzydła, dzięki czemu Thomas Vermaelen ze spokojem mógł wpakować piłkę do siatki strzałem z woleja z odległości około 10 metrów.
Katalończycy prowadzili 1:0, ale taki wynik wcale nie gwarantował im zwycięstwa. Wystarczyła tylko jedna akcja, aby wyrwać Barcelonie punkty z gardła. I taka akcja się przydarzyła gościom w 92. minucie. Wprowadzony na boisko w miejsce Amrabata Charles stanął przed doskonałą sytuacją do wyrównania. Znalazł się w odległości pięciu metrów od bramki i gdyby zdołał oddać strzał, to Claudio Bravo nie miałby szans na udaną interwencję. Jednak w ostatniej chwili niczym spod ziemi wyrósł Jordi Alba i ostatecznie fani drużyny przyjezdnej musieli odłożyć marzenia o remisie do kolejnego meczu z Barceloną.