Bałtyk niespodziewanie wygrał w ostatnim meczu 2 ligi
Przyzwoity, a co najważniejsze zwycięski mecz rozegrali dziś z wyżej notowaną Elaną Toruń piłkarze II-ligowego Bałtyku. Gdynianie zasłużenie pokonali na Narodowym Stadionie Rugby swoich rywali 2:0.
fot. Adam Żyworonek
Bramki dla gospodarzy padły po stałych fragmentach gry. Gdynianie oprócz tego stworzyli jednak kilka innych sytuacji do zdobycia goli. Był to w ich wykonaniu z pewnością jeden z najlepszych meczów jesienią, jaki kibice mieli okazję obserwować w Gdyni.
Gospodarze do pojedynku z mającą aspirację awansu o klasę rozgrywkową wyżej Elaną przystępowali w minorowych nastrojach, bowiem po sobotnich zwycięstwach Zagłębia Sosnowiec i Nielby Wągrowiec gdynianie usadowili się na ostatnim miejscu w tabeli. Czerwoną latarnią ligi pozostawaliby więc w przypadku porażki z Elaną przez całą przerwę zimową.
Gdynianie z animuszem zabrali się więc do roboty, aby taki, czarny dla nich scenariusz, nie stał się rzeczywistością. Trener Bałtyku Adam Topolski ustawił swój skład bardzo ofensywnie, z aż czterema nominalnymi napastnikami w składzie - Dariuszem Kudybą, Radosławem Wiśniewskim, Piotrem Włodarczykiem i Maciejem Manelskim. Szybko przyniosło to efekty, bowiem wspomniany Włodarczyk już w pierwszej minucie oddał bardzo groźny strzał, który z linii bramkowej wybił jeden z graczy Elany. Napastnik gdynian tak się tym faktem rozochocił, że już kilka minut próbował ponownie. Tym razem piłka minimalnie minęła okienko bramki strzeżonej przez Łukasz Osińskiego. W 16 minucie Bałtyk wreszcie objął prowadzenie, jednak nie za sprawą napastników, lecz obrońcy Pawła Króla.
Wykorzystał on precyzyjną centrę Marcina Dettlaffa z rzutu wolnego i z najbliższej odległości wbił futbolówkę do siatki. Gdynianie mogli podwyższyć wynik w końcówce pierwszej połowy, jednak pojedynek sam na sam z bramkarzem gości przegrał Dariusz Kudyba.
W drugiej części gry biało-niebiescy nadal atakowali, a Elana odgryzała się im nielicznymi akcjami. Tak było w 50 minucie, kiedy to niecelnie sprzed pola karnego uderzał Adam Młodzieniak. Jednak trzy minuty później było już 2:0 dla Bałtyku. Rzut wolny z grubo ponad 20 metrów wykonywał Marcin Dettlaff, chciał wrzucać piłkę w pole karne, lecz uczynił to zbyt mocno, a fatalny błąd popełnił Osiński, przepuszczając do siatki zmierzającą do bramki futbolówkę.
Na trybunach wybuchł w tym momencie szał radości, a kibice pierwszy raz od bardzo dawna wkrótce potem zaczęli skandować nazwisko trenera Adama Topolskiego. Elana próbowała jeszcze walczyć, w 76 minucie groźny strzał jednego z jej graczy sparował na rzut rożny Marcin Matysiak, jednak to znowu Bałtyk miał lepsze okazje do zdobycia gola. Dla przykładu w 81 minucie strzał wprowadzonego w drugiej połowie Alana Wilczewskiego Osiński odbił z najwyższym trudem.
Bałtyk dzięki zwycięstwu usadowił się na 15 miejscu w tabeli, wyprzedzając o 2 punkty Zagłębie Sosnowiec i lepszym bilansem bramek Energetyk ROW Rybnik oraz Nielbę Wągrowiec. Dla kwestii utrzymania bardzo ważne będą dwa pierwsze mecze wiosną. Biało-niebiescy najpierw jadą do Rybnika, potem podejmują w Gdyni Calisię Kalisz, która wyprzedza ich o punkt.