Bacca katem Realu, "Królewscy" przegrali z Sevillą. Atletico umocniło się na czele (ZDJĘCIA)
Real Madryt przegrał drugie spotkanie ligowe z rzędu! Królewscy w środowy wieczór ulegli na wyjeździe Sevilli 1:2. Dwa gole dla triumfatorów strzelił Carlos Bacca, jedyne trafienie dla Los Blancos zaliczył Cristiano Ronaldo. Zwycięstwo odniosło za to Atletico Madryt, które pokonało u siebie Granadę 1:0 po bramce Diego Costy i utrzymało pozycję lidera Primera Division.
Podopieczni Carlo Ancelottiego w stolicy Andaluzji od pierwszej minuty rzucili się na swojego rywala, aby zrehabilitować się za niedzielną porażkę w El Clasico z Barceloną 3:4. W dobrych sytuacjach Beto nie potrafili w pierwszych minutach Gareth Bale oraz Karim Benzema, ale już po kwadransie gry było 1:0 dla Królewskich, gdy odbite od Carlosa Bakki uderzenie z rzutu wolnego Cristiano Ronaldo zupełnie zaskoczyło jego rodaka w bramce Sevilli.
Wydawało się, że Real po strzeleniu gola będzie miał ten mecz pod kontrolą, ale już kilka minut później gospodarze potrafili doprowadzić do remisu. Błyskawiczną kontrę Los Rojiblancos na gola zamienił wspomniany Bacca i mecz praktycznie rozpoczął się od nowa. Real atakował zaciekle bramkę przeciwnika, ale w pierwszej połowie dobrych okazji nie potrafili wykorzystać Ronaldo oraz Bale. Podopiecznie Emery’ego także mieli swoją szansę, jednak po ślicznej akcji zespołowej Reyes uderzył obok bramki Lopeza.
Po wznowieniu gry Real ponownie agresywnie zepchnął Sevillę praktycznie pod jej pole karne. Królewscy mieli sporą przewagę optyczną, a Andaluzyjczycy przede wszystkim skupili się na kontratakach i mieli rację, bo w 72. minucie z taką właśnie szybką akcją wyszli Ivan Rakitić i Carlos Bacca. Chorwat idealnie zagrał na czystą pozycję do Kolumbijczyka, a ten dość szczęśliwym strzałem pokonał Diego Lopeza i strzelił swojego drugiego gola w tym meczu.
Przyjezdni starali się ponownie zawzięcie atakować, ale wszystko, na co ich było już stać, to uderzenie z dystansu Ronaldo z trudem obronione przez Beto. Piłkarze z Madrytu przegrali w Andaluzji 1:2 i stracili kolejne punkty w walce o tytuł mistrza Hiszpanii. Jeszcze w sobotę Real miał trzy punkty przewagi nad Atletico i cztery nad Barceloną, teraz traci do tych zespołów kolejno trzy i dwa ‘oczka’. Niesamowite rzeczy dzieją się w tym roku w Hiszpanii, a do zakończenia rozgrywek jeszcze osiem kolejek.
Zawiódł Real, ale nie zawiodła inna drużyna ze stolicy, Atletico, choć Granada postawiła tego dnia liderom La Liga bardzo trudne warunki. Podopieczni Lucasa Alcaraza w pierwszej połowie szczelnie się bronili i sami stwarzali groźne sytuacje pod bramką Courtois, ale odrobiny skuteczności brakowało w nich El Arabiemu oraz Angulo. Wśród podopiecznych Simeone najaktywniejszy był Arda Turan, ale w kluczowych momentach także i Turkowi brakowało zimnej krwi. Przed przerwą padła wprawdzie bramka dla Los Colchoneros, autorstwa Tiago, ale została ona słusznie nieuznana przez sędziego, gdyż wcześniej w walce o górną piłkę swojego przeciwnika faulował Diego Godin.
Po przerwie dominacja Atletico już nie podlegała wątpliwości i choć gospodarzom ciężko przychodziło stwarzanie okazji podbramkowych, to gdy na Vicente Calderon się coś nie układa, to zazwyczaj pojawia się Diego Costa. Tak i było tym razem, gdy Brazylijczyk z hiszpańskim paszportem wykorzystał w 64. minucie gry głową dośrodkowanie Sosy z rzutu rożnego i wreszcie otworzył wynik tego spotkania.
Ten gol okazał się trafieniem na wagę trzech punktów i pozycji lidera dla drużyny Diego Simeone, która jednak w pełni kontrolowała boiskowe wydarzenia do ostatniego gwizdka arbitra. Los Colchoneros mają w chwili obecnej punkt przewagi w tabeli nad drugą Barceloną i trzy nad Realem Madryt, od którego mają także lepszy bilans meczów bezpośrednich.