Co musi się stać, żebyśmy zagrali w Brazylii?
Oficjalny werdykt już wydano - za rok Polska na pewno nie zagra na mundialu w Brazylii. Tak uważają piłkarze, trenerzy i futbolowi eksperci wszelkiej maści. Trudno im się dziwić, bo przecież sytuacja biało-czerwonych jest dramatyczna.
fot. Tomasz Bołt/Dziennik Bałtycki
Ślub Roberta Lewandowskiego z Anną Stachurską (ZDJĘCIA)
Czwarte miejsce w grupie, 9 punktów po sześciu meczach i strata pięciu do pierwszej Czarnogóry - dalej wymieniać nie będziemy, bo nie wypada dobijać reprezentacji własnego kraju.
Tymczasem wbrew ogólnonarodowej żałobie po remisie z Mołdawią coraz więcej kibiców zaczyna zastanawiać się, czy te eliminacje faktycznie są już przegrane. Matematyka twierdzi, że nie. A jak jest naprawdę?
- To już koniec, proszę, nie łudźmy się. Apeluję o trochę szacunku do nas samych - w swoim stylu wypowiada się Jan Tomaszewski. - Szanse awansu straciliśmy po porażce z Ukrainą. Teraz gramy najwyżej o pietruszkę. Bo przecież nie o honor - dodał legendarny bramkarz reprezentacji Kazimierza Górskiego.
- Terminarz mamy nieciekawy, do tego jakaś taka niemoc w drużynie. W awans, niestety, już nie wierzę - wtóruje mu Henryk Kasperczak.
Dlaczego więc prezes PZPN Zbigniew Boniek nie zwolni Waldemara Fornalika, który z idola kibiców (słynny "Waldek King") stał się pierwszym do odstrzału? "Zibi" tłumaczy, że skoro szanse na awans ciągle mamy, to pożegnanie trenera byłoby nie na miejscu. My postanowiliśmy przyjrzeć się tym szansom.
Wybraliśmy cztery scenariusze - pesymistyczny, realistyczny, optymistyczny i superoptymistyczny. Na początku wszystkim dodaliśmy po 3 punkty za każdy mecz z San Marino (zdobycze punktowe najgorszej kadry na świecie raczej nie wchodzą w grę). W rezultacie, na pierwszym miejscu z 17 pkt ląduje Ukraina. Druga jest Czarnogóra z dorobkiem 14 pkt. Trzecie miejsce zajmują Anglia i Polska, które mają 12 pkt.
Wariant pesymistyczny
Pod tym scenariuszem bez wahania podpisałby się Jan Tomaszewski. Polska przegrywa pozostałe trzy mecze - z Czarnogórą, Ukrainą i Anglią i kończy eliminacje na czwartym miejscu z ledwie 12 pkt.
Wariant realistyczny
Ta opcja nie różni się za bardzo od poprzedniej. Chociaż porażka na Wembley jest raczej nieunikniona, to w meczach z Ukrainą i Czarnogórą możemy pokusić się o remisy. Niestety, wyniki innych spotkań sprawiają, że i w tym wypadku zmagania skończylibyśmy na czwartej pozycji w grupie. 14 pkt na koniec to o wiele za mało, by myśleć choćby o barażach.
Wariant optymistyczny
Ten wariant zakłada zdobycie 6 pkt w pozostałych meczach. Zwycięstwo z Ukrainą i Czarnogórą jeszcze pięć lat temu nie byłoby czymś nierealnym, ale obecna kadra może temu nie podołać. Jeśli jednak jakimś cudem jej się uda, to baraże o awans do mistrzostw będą w naszym zasięgu. Mielibyśmy bowiem 18 pkt na koncie, co z gry eliminowałoby Czarnogórę (w przypadku jej porażki w jednym z pozostałych meczów, z Anglią lub Mołdawią). Również Ukraina skończy za naszymi plecami, jeśli przegra u siebie z Anglią. W takim wypadku podopieczni Roya Hodgsona wyjdą z grupy z pierwszego miejsca, a Polska zagra w barażach.
Na chwilę obecną rywale, którzy czekają tam na drugą drużynę naszej grupy, to m.in. Czesi, Szwedzi, Rosjanie, Rumuni i Grecy. Nie są to reprezentacje z najwyższej półki, ale grać w piłkę na pewno potrafią.
Wariant superoptymistyczny
Trzy mecze - trzy zwycięstwa. Chyba nikt nie postawiłby na taki scenariusz złamanego grosza, ale teoretycznie jest on możliwy. W efekcie niezależnie od wyników innych spotkań, Polska zajmie pierwsze miejsce w grupie z 21 pkt. Nawet jeśli Anglia wygra wszystkie pozostałe spotkania, to z takim samym dorobkiem punktowym wyląduje na drugim miejscu. Wszystko przez bilans bezpośrednich spotkań, który byłby bardziej korzystny dla Polaków.
Kibice mogą jednak tylko gdybać, bo wszystko i tak jest w nogach piłkarzy. To od nich i od reżysera Fornalika zależy, który scenariusz wybiorą.
Jan Tomaszewski, legendarny bramkarz reprezentacji Polski. Bohater meczu z Anglią na Wembley w 1973 roku. Były piłkarz m.in. Legii Warszawa i ŁKS Łódź: - Z całym szacunkiem dla kibiców, ale o jakim awansie mówimy? Żadnego awansu nie będzie, pozostanie tylko posmak kompromitacji. Ja już po meczu z Ukrainą powiedziałem, że to koniec eliminacji dla Polaków. Nie czarujmy się - nie wygramy z Anglią na Wembley ani z Ukrainą w Kijowie. Z Czarnogórą u siebie też będzie bardzo ciężko. Na dzień dzisiejszy powinniśmy się skupić na budowaniu drużyny w kontekście Euro 2016. Bo tej drużyny na razie nie ma. Trzeba otoczyć trio z Borussii i Artura Boruca lub innego bramkarza młodymi talentami. Takim Salamonem, Wolskim, Wszołkiem, Krychowiakiem czy Bereszyńskim... Trzeba dać im pograć w reprezentacji. To oni powinni zagrać w pozostałych czterech meczach. Nie może być tak, że co mecz gra kto inny, no bo jak to wygląda, do jasnej anielki?! U trenera Górskiego praktycznie ten sam skład grał w kilkudziesięciu meczach. I tak się tworzy zespół. Moim zdaniem powinniśmy zainwestować w dobrego zagranicznego trenera, który zrobi raz na zawsze porządek w reprezentacji. Wszyscy zaczną od zera, nie będzie równych i równiejszych. Bo głosy, które dochodzą do nas wszystkich z szatni, to jakaś paranoja! Mam nadzieję, że to wszystko nieprawda, że nikt trenerowi składu nie ustala. Gdyby tak było, to już sam nie wiem, co robić. Muszę wierzyć, że wszystko jest okej, że to tylko obrzydliwe plotki. Tak czy siak, trzeba także zmienić mentalność naszych grajków. Muszą chcieć dać się pokroić za kadrę. Tak jak było za moich czasów. Wtedy to będzie prawdziwa reprezentacja, nie to, co teraz. Jestem pewien, że trener zza granicy szybko by sobie z naszymi piłkarzami poradził. Po dwóch latach może odejść, ważne, żeby zbudował podstawy zespołu. Potem trenerzy będą mieli już o wiele łatwiej. Dla mnie za dwa lata szkoleniowcem może być znów Fornalik, ale na dziś nie jest to trener, jakiego nam trzeba. W tym momencie musimy zbudować zespół. Ale przecież Waldek może być asystentem nowego trenera, to naprawdę żadna ujma! Stanowisko szkoleniowca na razie go przerasta, ale z drugiej strony, to nie jego wina... Proszę sobie przypomnieć, co mówił Franciszek Smuda przed Euro 2012. Piał na prawo i lewo, że swojemu następcy zostawi w spadku ukształtowaną drużynę. Drużynę?! Zgliszcza i pobojowisko, nie drużynę! To dlatego w rankingu FIFA wyprzedzają nas jakieś Mozambiki. Bo one mają zespoły, mają coś, co mogą nazwać kadrą. A my? My nic nie mamy.