Liga Hiszpańska. Zimowy falstart Realu Madryt, zespół się ośmiesza, a Santiago Solari zapomina gdzie pracuje
Real Madryt - Real Sociedad 0:2. Takiego początku roku nie przewidzieli zapewne nawet najwięksi madryccy pesymiści. Królewscy mieli zacząć go efektownie i zmniejszać swoją stratę punktową do prowadzącej Barcelony. Okazja była znakomita, bo mieli do rozegrania zaległy mecz z Villarreal, przełożony ze względu na ich udział w Klubowych Mistrzostwach Świata.
fot. Szymon Starnawski /Polska Press
Na razie odrobili jeden (pisząc to nie znamy jeszcze wyniku niedzielnego spotkania Barcy z Getafe), bo najpierw potknęli się w czwartek, remisując w tym zaległym meczu. Głównie co prawda za sprawą „zmartwychwstałego” piłkarsko Santiego Cazorli (o nim za chwilę), ale nie przeszkodziło to hiszpańskim mediom (zwłaszcza tym madryckim) ogłosić żałoby, a najbardziej oberwał Santiago Solari:
- Mamy jedną z najbardziej wyrównanych lig na świecie. Każdemu trudno w niej o punkty i nie należy też nie doceniać remisów - stwierdził argentyński trener i ściągnął na siebie lawinę krytyki. „Solari, trenujesz Real!” - krzyczał tytuł na okładce niedzielnego wydania dziennika „Marca”. „ El Pais” dodał że Argentyńczyk najwyraźniej zapomina gdzie pracuje.
Nie wiemy jeszcze dokładnie co oba tytuły napiszą po niedzielnej porażce Królewskich 0:2 z Realem Sociedad ("Marca" wspomniała coś o ruinie na swojej stronie internetowej), ale z pewnością nie będzie to nic miłego.
SKRÓT MECZU
Może faktycznie w Madrycie powinni zacząć doceniać remisy. A może zacząć rozglądać się w końcu za następcą Cristiano Ronaldo...
New year, same old Real Madrid pic.twitter.com/hnbrFBi4dt— Troll Football (@TrollFootball) 6 stycznia 2019
W sobotnim meczu z Eibarem do siatki nie trafił Cazorla, ale chyba nie narzekał. W czwartek był bohaterem po tym, jak jego dwie bramki odebrały punkty Realowi. Wszystko po prawie dwóch latach przerwy, 11 operacjach, przebytej gangrenie i bezlitosnej diagnozie jednego z lekarzy, że sukcesem będzie dla niego, jeśli normalnie pójdzie z synem na spacer do ogrodu. I jak tu nie wierzyć w cuda.