Athletic Bilbao - FC Barcelona LIVE! Zemsta Katalonii czy ostateczny triumf Basków?
Dziś o godzinie 18:30 dojdzie do trzeciego z kolei pojedynku pomiędzy Athletikiem Bilbao i Barceloną. Jak na razie, ku zaskoczeniu kibiców, lepiej prezentują się Baskowie, którzy wygrali 4:0 na własnym stadionie i zremisowali 1:1 w meczu wyjazdowym. Czy w pojedynku rozgrywanym w ramach 1. kolejki Primera Division uda im się podtrzymać dobrą passę?
Ewentualnego zwycięstwa Bilbao nie można już traktować w kategoriach niespodzianki. Po meczach w Superpcuharze Hiszpanii i Superpucharze Europy wszyscy zdali sobie sprawę z faktu, że Barcelona nie jest tak mocna jak w zeszłym sezonie. Szczególnie jest to widoczne w defensywie, bowiem podopieczni Luisa Enrique stracili w tych trzech meczach aż dziewięć bramek. Na domiar złego w zespole Katalończyków nie zobaczymy już Pedro, który został zawodnikiem Chelsea Londyn, a także chorego Neymara, zawieszonych Pique i Mathieu oraz kontuzjowanego Adriano. Fanów Blaugrany cieszy powrót Jordiego Alby, ale to wydaje się być kropą w morzu potrzeb wobec krótkiej ławki, jaką dysponuje Luis Enrique.
W ekipie z Baskonii panują za to doskonałe nastroje. Owszem, tam też są problemy zdrowotne, ale jakoś nie psuje to humorów kibicom. W 1. kolejce Primera Division nie wystąpią Iker Munian, Ramalho, Inaki Williams, oraz zawieszony Kike Sola. Podopieczni trenera Ernesto Valverde maja jednak atut własnego boiska, co miało ogromne znaczenie w pierwszym meczu o Superpuchar Hiszpanii. Nie zapominajmy też, że na San Mames Athletic przegrał ostatnio w meczu ligowym w lutym zeszłego roku, a rywalem była wówczas… Barcelona.
- To inna sytuacja, niż kilka dni temu. Teraz przyjeżdżamy odświeżeni i z innymi planami, jednak w głowie na pewno będzie ta spora porażka. Są niewygodni, dobrzy taktycznie i stadion tętni życiem. Mam nadzieję, że damy radę - mówił na przedmeczowej konferencji prasowej trener Barcelony – Luis Enrique (cytat za barca.pl).
Trener Blaugrany ma absolutną rację, dzisiejszy pojedynek będzie zupełnie inny niż dwa poprzednie. Dla Barcelony będzie to coś w rodzaju ostatecznego starcia, które zostanie potraktowane przez piłkarzy jako osobista potyczka z przeciwnikiem, który chce udowodnić, że jest lepszy. Można się więc spodziewać, że na San Mames będą trzeszczały kości. W takiej sytuacji przypomina się posta „Rzeźnika z Bilbao” - Andoniego Goicoetxei, który w latach 80-tych stał na czele drużyny budzącej postrach wśród rywali. O tym, do czego ten zawodnik był zdolny, przekonali się Diego Maradona i Bernd Schuster, którzy po starciach z nim schodzili z boiska ze złamanymi nogami. Dziś nie ma żadnego naśladowcy słynnego Baska w ekipie Athletiku, ale samo wspomnienie o nim wyzwala dodatkowe pokłady testosteronu. I właśnie z takim Athletikiem zmierzy się dziś Barcelona – nabuzowanym testosteronem i pozytywną energią. W takiej sytuacji wcale nie muszą się sprawdzić przepowiednie bukmacherów, twierdzących, że Barca jest w tym pojedynku zdecydowanym faworytem.