menu

Astoria Szczerców - RTS Widzew Łódź 0:1 [RELACJA]

16 kwietnia 2016, 19:15 | Paulina Szczerkowska

Piłkarze łódzkiego Widzewa zanotowali piąte zwycięstwo z rzędu. Niestety, gra widzewiaków pozostawiała wiele do życzenia. Jedyną bramkę w meczu strzelił Robert Kowalczyk.


fot.

Mówi się, że wyjściowego składu się nie zmienia, ale trener Marcin Płuska dokonał jednej zmiany w pierwszej jedenastce. Szkoleniowiec miał nosa, bo to właśnie Robert Kowalczyk, który zastąpił Michała Bondarę, strzelił jedyną bramkę w meczu. Trafienie widzewiaka było jednak jednym z niewielu plusów spotkania, bo poza tym drużyna łodzian zaprezentowała się bardzo słabo.

Od pierwszych minut optyczną przewagę na boisku zyskali widzewiacy, ale kolejny raz mieli problemy z wykorzystaniem swoich sytuacji. Gospodarze ustawili się na własnym polu karnym i szczelnie bronili dostępu do bramki. W 9. minucie jeden z graczy Astorii był nawet blisko strzelenia samobójczego gola po wrzutce Kamila Bartosa. Później swoje sytuacje marnowali jeszcze Patryk Strus i Kamil Bartosiewicz, jednak najlepszą szansę po rzucie wolnym miał Princewill Okachi. W 24. minucie, po dośrodkowaniu Mariusza Zawodzińskiego, Nigeryjczyk uderzył piłkę głową i do szczęścia zabrakło dosłownie kilku centymetrów.

Po chwili było już jednak 1:0 dla Widzewa. Robert Kowalczyk wykorzystał bardzo dobre podanie Kamila Bartosiewicza i łodzianie cieszyli się z bramki. W I połowie mogło być jeszcze 2:0, bo świetnie główką strzelał Michał Czaplarski, ale dobrze interweniował golkiper. Jeszcze lepszą okazję do podwyższenia wyniku miał w doliczonym czasie gry Patryk Strus, jednak w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy trafił prosto w jego ręce.

II połowa była zdecydowanie słabsza w wykonaniu widzewiaków, ale graczom Astorii cały czas brakowało umiejętności, żeby strzelić wyrównującą bramkę. Swoich szans próbowali m.in. Bartłomiej Gromek i Kamil Bartos, ale żadnej z okazji nie udało się im zamienić na gola. Najlepszą sytuację w tej części gry miał chyba Patryk Strus, jednak piłka po jego strzale z woleja trafiła tylko w boczną siatkę. - Druga połowa była fatalna, chyba najsłabsza z dotychczasowych w rundzie wiosennej. Dostosowaliśmy się poziomem do gry drużyny przeciwnej i w ten sposób sami sprowokowaliśmy sobie nerwówkę na sam koniec meczu - komentował trener łodzian, Marcin Płuska.

Rzeczywiście, widzewiacy zgotowali swoim kibicom prawdziwą nerwówkę w ostatnich minutach gry. Po czerwonej kartce z boiska musiał zejść Kamil Bartos i sytuacja gości stała się dramatyczna. Na szczęście dla nich, skromne zwycięstwo 1:0 udało się dowieźć do końca.

W środę przed Widzewem najtrudniejszy pojedynek tej rundy. Na boisku SMS piłkarze zmierzą się z liderem tabeli, KS Paradyż.


Astoria Szczerców – Widzew Łódź 0:1 (0:1)
26. Kowalczyk

Astoria:
Rybka – Matysiak, Sadziński, Rudzki (68. Bogucki), Stępnik, Wiedeński (72. T. Siewiera), Siciarz (79. Kubiak), Pęciak, Konrad Wańdoch, Landowski, Skała (46. Kamil Wańdoch)

Widzew:
Sokołowicz – Bartos, Czaplarski, Dudała, Gromek (77. Bończak) – Bartosiewicz (68. Możdżonek), Rodak, Okachi, Strus – Zawodziński (90+4. Kozieł) – Kowalczyk (61. Bondara)

Żółte kartki: Rudzki, Skała, Sadziński, Matysiak – Dudała, Bartos, Gromek

Czerwona kartka: Bartos

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 4-10 kwietnia 2016 roku


Polecamy