Prezydent Kielc po meczu Korony z Łęczną: Przedstawiciele Romy nie wytrzymali do końca [WYWIAD]
O trudnej sytuacji Korony, o rozmowach z inwestorem z włoskiego klubu AS Roma rozmawiamy z prezydentem Kielc Wojciechem Lubawskim. Tuż po przegranym w kompromitującym stylu meczu Korony z Górnikiem Łęczna 1:3.
fot. Polska Press
Z żoną był pan na meczu Korony z Górnikiem Łęczna, przegranym 1:3. Co pan czuł po spotkaniu?
Nie chciałbym tego komentować. Powiem jedno - na tym meczu byli też Włosi (przedstawiciele AS Romy, trwają rozmowy, żeby Korona była ich klubem satelickim - przyp. red.). Nie wytrzymali do końca spotkania. Jeden z nich wychodząc powiedział "wyglądało to jak strajk”. Zawodnicy grali jak w meczu towarzyskim, a przecież stawka była bardzo duża. Górnik Łęczna nie jest żadnym tytanem, zresztą wszystkie te drużyny są do ogrania. A my przegraliśmy z Ruchem Chorzów, Zawiszą Bydgoszcz i Górnikiem Łęczna. Nie chcę tego komentować. Przypomina mi to sytuację, kiedy Niemcy chcieli nas kupić. Zaprosiliśmy ich przed finałową rozmową na spotkanie ze Śląskiem Wrocław. Przegraliśmy 0:5. Ze spuszczonymi głowami opuścili stadion. Ale jeśli coś jest na rzeczy, to jest droga donikąd.
Sprawa z AS Romą jest jeszcze otwarta? Będą kontynuowane rozmowy?
Myślę, że będą. Pod warunkiem, że utrzymamy się w ekstraklasie. Nikt nie weźmie drużyny z pierwszej ligi.
A czy nie jest błędem to, że nikt z zawodnikami nie rozmawia na temat przedłużenia kontraktów?
Co niektórzy mogą już być pochłonięci szukaniem nowych pracodawców... Każdy zawodnik ma szansę zostać w Koronie. Prezes będzie rozmawiał z nimi na temat przedłużenia kontraktów. Nie mogliśmy podpisywać nowych umów, skoro nie wiemy, co będzie. To jest oczywiste. Jakbyśmy byli pewni utrzymania, tak jak teraz Cracovia, to podejrzewam, że wszyscy byliby już po rozmowach kontraktowych.
Myśli pan, że tak duży wpływ na zespół ma Paweł Golański? I jako piłkarz i kapitan - lider drużyny? Bo jego brak jest bardzo widoczny.
To ważny piłkarz, ale nie sądzę, żeby miał aż taki wpływ na drużynę. Były mecze bez Golańskiego i zawodnicy dawali sobie radę. Myślę, że to nie jest główna przyczyna takiej ich postawy.
Sytuacja jest tuż bardzo trudna. W piątek wyjazdowy mecz z Cracovią, która jest na fali, a później u siebie spotkanie z Piastem Gliwice, na wyjeździe z GKS Bełchatów i ostatni pojedynek w Kielcach z Podbeskidziem Bielsko-Biała.
Z Cracovią moim zdaniem będzie trudno o punkty, ale nie jest to niemożliwe. Tam też można uzyskać wartościowy wynik. Trzy pozostałe mecze są jeszcze do wygrania, pod warunkiem, że zawodnicy będą chcieli wygrać. Mam nadzieję, że tak będzie. Nie chcę rzucać oskarżeń, demobilizować ich, bo teraz potrzebna jest wspólna mobilizacja. Ja wierzę w ich uczciwość, pomijam te plotki, te oskarżenia, które padają. W sporcie tak się nieraz układa. W mecz z Górnikiem zawodnicy nie włożyli serca. Nie wiem, jaka była przyczyna. Od tego są trener i prezes, który ma się spotkać z piłkarzami i na spokojnie z nimi porozmawiać.
Wierzy pan, że Koronie uda się utrzymać w ekstraklasie?
Mam nadzieję. To jest fundamentalna sprawa dla zawodników, bo wtedy znajdą swoje miejsce w drużynie. Niech się nie obawiają konkurencji jak przyjdzie trzech, czy czterech piłkarzy z Włoch. To nie jest dla nich żadne zagrożenie.
Wspomniał pan o rozmowach prezesa z zawodnikami. Pan też zamierza się spotkać z piłkarzami, czy ze sztabem szkoleniowym?
Nie. Ja nie mam im nic do powiedzenia. Prezes Paprocki jest za to odpowiedzialny i musi sobie dać radę z tą trudną sytuacją. Nawet nie chcę myśleć o tym, co będzie jak nie zaczniemy zdobywać punktów. Nie biorę tego pod uwagę. Są cztery mecze, jakbyśmy jeden zremisowali i dwa wygrali, to pewnie mielibyśmy utrzymanie. A jak będzie, zobaczymy.
Vive Tauron potwierdza: Mateusz Kus w Kielcach!
źródło: Echo Dnia