CSKA uratowało remis z Romą w doliczonym czasie gry! (ZDJĘCIA)
AS Roma w mroźnej Moskwie zremisowała z CSKA 1:1 w meczu 5. kolejki Ligi Mistrzów. Kiedy wszystko wskazywało na to, że Włosi odniosą zwycięstwo po trafieniu Francesco Tottiego, gola na wagę remisu w doliczonym czasie gry zdobył Vasili Berezutski. Jeśli Manchester City wygra z Bayernem, trzy drużyny będą miały po pięć punktów w grupie E.
Spotkanie w Moskwie nie było zwykłą potyczką fazy grupowej Ligi Mistrzów. Dla CSKA i AS Romy był to pojedynek o być albo nie być w fazie pucharowej elitarnych rozgrywek, co od początku było widać w boiskowych poczynaniach obu zespołów. Przez pierwsze kilkadziesiąt minut wysoka stawka wiązała nogi piłkarzom, przez co długo musieliśmy czekać na spięcia pod którąś z bramek. Grą swojego byłego klubu lekko zdegustowany był również… prezes PZPN. – Roma gra tak wolno, że nawet ja mógłbym z nimi grać! – napisał na Twitterze Zbigniew Boniek.
Znacznie dłużej przy piłce była Roma, do której należała inicjatywa, ale jej akcje były łatwe do rozszyfrowania dla dobrze ustawionych na własnej połowie gospodarzy. I niespodziewanie to oni stworzyli sobie pierwszą stuprocentową okazję do strzelenia gola. W 39. minucie Seydou Doumbia znalazł się sam na sam z bramkarzem rzymian, Morganem De Sanctisem, ale doświadczony konkurent Łukasza Skorupskiego zdołał zatrzymać strzał iworyjskiego napastnika.
Pierwsza połowa nie była porywającym widowiskiem, ale warto było przemęczyć się 45 minut, by móc podziwiać kunszt Francesco Tottiego. Napastnik Romy pod koniec pierwszej połowy wykonywał rzut wolny z linii pola karnego, po tym jak Wasilij Bierezuckij sfaulował tam szarżującego Alessandro Florenziego. Weteran europejskich boisk potwierdził, że nawet z tak bliskiej odległości da się zdobyć bramkę po bezpośrednim strzale. Totti posłał piłkę obok muru w róg, którego pilnował Igor Akinfiejew, ale rosyjski bramkarz i tak miał nikłe szanse na zatrzymanie zmierzającej pod poprzeczkę futbolówki. Tym samym 38-latek poprawił swój własny rekord z 30 września, gdy trafiając do siatki w meczu z Manchesterem City został najstarszym strzelcem bramki w historii Ligi Mistrzów.
Po zmianie stron podopieczni Rudiego Garcii starali się trzymać piłkę jak najdalej od bramki De Sanctisa, a gospodarzom niezwykle trudno było wykreować dogodną okazję do wyrównania. Drużynie z Moskwy brakowało elementu zaskoczenia, zaś Roma rzadko dopuszczała rywali do pozycji strzeleckich. Gdy już jeden z piłkarzy CSKA zdołał skierować piłkę w światło bramki, to z ich próbami bez problemu radził sobie De Sanctis. Niewiele brakowało, by rzymianie podwyższyli prowadzenie i rozstrzygnęli losy spotkania, ale doskonałych szans nie wykorzystali Radja Nainggolan i Adam Laljić, który po jednym z kontrataków przegrał pojedynek sam na sam z Akinfiejewem.
W końcówce napór CSKA był coraz silniejszy. Goście niepotrzebnie cofnęli się głęboko we własne pole karne, co mogło się zemścić w 90. minucie, gdy po rzucie rożnym i zamieszaniu w szesnastce Romy Alan Dżagojew w idealnej sytuacji nie trafił w piłkę z czterech metrów od bramki. Wydawało się, że piłkarze Leonida Słuckiego zaprzepaścili już ostatnią szansę na wyrównanie, ale w ostatniej minucie doliczonego czasu gry gości zszokował Bierezuckij. Obrońca CSKA zdecydował się na rozpaczliwe dośrodkowanie, które minęło wszystkich zawodników znajdujących się w polu karnym i wpadło do siatki obok zaskoczonego De Sanctisa. Kilkanaście sekund później sędzia zakończył mecz, a zrezygnowani rzymianie padli na murawę.
Remis podtrzymał szanse CSKA na awans do 1/8 finału, jednak w tabeli grupy drużyna z Rosji wciąż znajduje się za plecami Romy, a w ostatniej kolejce zmierzy się na wyjeździe z Bayernem Monachium. Z wyrównującego trafienia Bierezuckiego najbardziej ucieszyli się… piłkarze Manchesteru City. Wszystko bowiem wskazuje na to, że bez względu na wynik spotkania „The Citizens” z Bawarczykami, losy awansu z drugiego miejsca rozstrzygną się w ostatniej kolejce w Rzymie.