menu

Buchalik dla Ekstraklasa.net: Nie żałuję żadnej swojej decyzji

10 października 2014, 21:19 | Wojciech Grzegorzyca

- Teraz - patrząc na to wszystko, co było - nie żałuję żadnej swojej decyzji. Wiem, że to była moja właściwa droga - powiedział w obszernym wywiadzie dla Ekstraklasa.net bramkarz Wisły Kraków, Michał Buchalik.

Michał Buchalik debiutował w Ekstraklasie w barwach Odry Wodzisław w wieku 19 lat
Michał Buchalik debiutował w Ekstraklasie w barwach Odry Wodzisław w wieku 19 lat
fot. Marzena Bugała / Polskapresse

Kto i kiedy zaraził Cię miłością do piłki nożnej?
Kiedy ledwo zacząłem chodzić, już kopałem piłkę. Jeździłem na mecze taty i czasami nawet chodziłem na jego treningi. To właśnie tata był moim pierwszym trenerem i to on zaraził mnie piłką nożną.

Od zawsze chciałeś być bramkarzem? Już będąc małym chłopcem dzielnie stałeś między słupkami, kiedy większość kolegów chciała grać w ataku czy też trochę ciągnęło Cię do gry z przodu?
Moja przygoda rozpoczęła się w Górniku Boguszowice. W wieku 7 lat tata zapisał mnie do najmłodszej drużyny. Tam zaczynałem jako środkowy obrońca. Historia zmiany pozycji na bramkarza jest trochę dziwna. Chodząc do gimnazjum sportowego - również w Boguszowicach - dalej byłem obrońcą. Dopiero, kiedy nasz jedyny bramkarz złamał rękę trener zapytał, kto stanie w bramce. Zgłosiłem się na ochotnika i zagrałem w sparingu jako bramkarz. Dobrze się spisałem i tak już zostało.

W Energetyku zaczynałeś swoją seniorską karierę. Jak wspominasz lata tam spędzone?
To był dla mnie bardzo ważny okres. Trenerem był wtedy Franciszek Krótki, który zaryzykował i postawił na bardzo młodego zawodnika, na mnie. Zagrałem wtedy pełny sezon w bramce Energetyka ROW Rybnik.

Spędziłeś tam dosyć sporo czasu. Utrzymujesz jeszcze kontakty z kimś z tamtego środowiska?
Oczywiście. Mam kilku kolegów z czasów liceum i gry w klubie. Do tej pory utrzymuję z nimi kontakt. Niektórzy z nich nadal grają w piłkę nożną na wysokim szczeblu rozgrywkowym, m.in. Marcin Wodecki, który jest zawodnikiem GKS-u Tychy czy też Szymon Jary i Marcin Grolik, którzy grają w Energetyku ROW Rybnik.

Jak zareagowałeś na propozycję gry w Odrze Wodzisław?
Byłem wtedy w lekkim szoku, bowiem zainteresował się mną klub z ekstraklasy. Bardzo się z tego powodu cieszyłem i zgodziłem się bez wahania. To była dla mnie wielka szansa.

Przejście z Energetyka ROW Rybnik do Odry Wodzisław było dla Ciebie jednak dużym przeskokiem.
Ogromnym! Kiedy pojawiłem się na pierwszym treningu, widziałem ile pracy muszę wykonać, żeby dostać szansę na grę w ekstraklasie. Przede wszystkim ciężka praca na treningach i ambicja, która zawsze pcha mnie do przodu, pomogły mi odnaleźć się w nowym środowisku. Byłem wtedy młody i jeszcze nikogo nie znałem, jednak z biegiem czasu było już coraz lepiej.

W bardzo młodym wieku, bo już jako 19 latek zadebiutowałeś w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nie był to jednak wymarzony debiut, bo puściłeś wtedy cztery bramki. Masz jeszcze w pamięci tamten moment?
Zawsze będę go pamiętał. Nie był to mój wymarzony debiut, ale widocznie tak miało być.

Jak wspominasz okres spędzony w Odrze Wodzisław? Z jednej strony zadebiutowałeś wtedy w ekstraklasie i rozegrałeś w jej barwach 29 spotkań, jednak z drugiej strony klub borykał się wtedy z problemami finansowymi, które Ty sam odczułeś.
Ogólnie dobrze wspominam czas spędzony w Odrze Wodzisław. Poznałem tam fajnych ludzi, a także zwiedziłem kilka fajnych stadionów. Później klub spadł z ekstraklasy i niestety udało mu się funkcjonować tylko przez rok. Trochę szkoda było tego wszystkiego, ale chyba już nic nie dało się wtedy zrobić.

Potem trafiłeś do Lechii Gdańsk. Po dwóch latach spędzonych w Gdańsku zostałeś wystawiony na listę transferową. Wtedy trafiłeś do Ruchu Chorzów, z którym zająłeś trzecie miejsce w lidze. Czy z perspektywy czasu uważasz, że był to dobry moment w Twojej karierze?
Teraz - patrząc na to wszystko, co było - nie żałuję żadnej swojej decyzji. Wiem, że to była moja właściwa droga.

Ruch Chorzów nie jest finansowym gigantem, jednak pomimo wszystko udało Wam się wówczas zająć trzecie miejsce w lidze. Jak tego dokonaliście?
Pieniądze to nie wszystko. Mieliśmy świetną drużynę i fantastyczną atmosferę w szatni. Kiedy wychodziliśmy na boisko, każdy dawał z siebie wszystko i pomagał kolegom, kiedy coś im nie wychodziło. Bardzo dużo zrobił również trener Jan Kocian, który był częścią Ruchu Chorzów i razem z nami zdobył medal. Później - nie bez powodu - został uznany trenerem sezonu.

Nie tak dawno zmieniłeś jeden z najbardziej utytułowanych klubów w Polsce (Ruch Chorzów) na drugi niewiele mniej utytułowany (Wisła Kraków). Czujesz się jakoś specjalnie wyróżniony?
Absolutnie nie czuję się wyróżniony. Bardzo szanuję każdy klub, w którym gram. Teraz najważniejsza jest dla mnie Wisła Kraków i zrobię wszystko - w każdym kolejnym meczu, w którym oczywiście zagram - żeby pomoc jej odnieść zwycięstwo.

Ostatnio miałeś okazję zagrać w derbach Krakowa, które dla kibiców są najważniejszym meczem w sezonie. Odczułeś to na własnej skórze?
Tak. Starałem się podejść do tego meczu, jak do każdego innego i zagrać w nim jak najlepiej potrafię. Jednak cała ta otoczka, kibice, media bardzo podkręcały atmosferę i rzeczywiście dało się to odczuć na boisku. Nie było jakieś dodatkowej presji, jednak emocji na boisku i poza nim nie brakowało.

Taka porażka w ostatnich minutach chyba boli najbardziej, tym bardziej w meczu derbowym.
Od początku mojej przygody z piłką nie czułem się tak, jak po meczu z Cracovią. Na początku byłem strasznie zdenerwowany, a później odczuwałem bardzo wielki niedosyt i nie mogłem uwierzyć w to, że przegraliśmy mecz przez ostatnią akcję.

Kibice Wisły i Cracovii już od lat za sobą nie przepadają. Dla Was, piłkarzy, jest to w jakiś sposób odczuwalne?
Powiem tak: chcę wygrywać dla Wisły w każdym kolejnym spotkaniu. Jeżeli będziemy wygrywać, to sprawimy także radość naszym kibicom, którzy zawsze starają się nam pomóc i dopingują od pierwszej do ostatniej minuty.

Trzeba przyznać, że w swojej karierze rozegrałeś już "trochę" spotkań. Które najbardziej zapadło Ci w pamięci?
Ciężko powiedzieć. Myślę, że takie spotkanie, które zapamiętam do końca życia jest jeszcze przede mną.

Jesteś jeszcze młodym zawodnikiem, bo masz dopiero 25 lat, a już od 6 lat grasz w ekstraklasie. Byłeś bramkarzem m.in. Lechii Gdańsk i Ruchu Chorzów, a obecnie bronisz bramki Wisły Kraków. Gdzie jeszcze chciałbyś zagrać?
Na razie najważniejsza jest dla mnie Wisła Kraków i zawsze skupiam się na najbliższym meczu. Co do przyszłości - zobaczymy, co pokaże czas, ale na pewno jestem optymistycznie nastawiony.

Od lat grasz w ekstraklasie, trudno więc nie zadać tego pytania. W wolnym czasie oglądasz naszą ligę?
Oczywiście, że tak.

No właśnie, jakie ligi lubisz jeszcze oglądać?
Kibicuję Manchesterowi United i kiedy jest okazja, to lubię oglądać właśnie ligę angielską. Interesuje mnie również liga hiszpańska i niemiecka.

Masz jakiegoś bramkarskiego idola, który jest dla Ciebie wzorem?
Jak zaczynałem był nim Peter Schmeichel. Teraz patrzę z podziwem na grę Manuela Neuera. Jego gra na przedpolu jest imponująca, ale trzeba uważać, bo jeden błąd i piłka może wylądować w bramce.

Jego "wypady" do przodu bywają widowiskowe...
No tak, współczesny bramkarz.

Teraz tak zupełnie na koniec: jaki jest Twój cel na najbliższą przyszłość?
Wygrać ligowy mecz z Górnikiem w Zabrzu.

Z Michałem Buchalikiem rozmawiał Wojciech Grzegorzyca / Ekstraklasa.net


Polecamy