menu

Monaco zremisowało z Saint-Etienne na inaugurację 31. kolejki Ligue 1

3 kwietnia 2015, 22:20 | Damian Wiśniewski

AS Monaco przed własną publicznością zremisowało z AS Saint-Etienne 1:1. Na Stade Louis II bramki padały po przerwie. Goście prowadzili po golu Mevluta Erdinca, ale kilka minut później wyrównał Anthony Martial, który zaliczył prawdziwe "wejście smoka".

Pierwsza połowa była potwierdzeniem tego, że obie drużyny przede wszystkim potrafią doskonale bronić dostępu do własnej bramki. Sytuacji podbramkowych oglądaliśmy stosunkowo mało, a i tempo prowadzenia gry pozostawiało sporo do życzenia.

Nieco goręcej zrobiło się po raz pierwszy dopiero w szesnastej minucie gry, kiedy Fabien Lemoine wpadł z piłką w pole karne i zdecydował się na strzał. Na posterunku był jednak dobrze ustawiony Subasić. Chorwat około dziesięć minut potem znów popisał się niezłą interwencją, tym razem po strzale Monnet-Paqueta.

Monaco tak naprawdę tylko raz było blisko pokonania bramkarza. Z lewej strony dośrodkował Jao Moutinho, a minimalnie niecelny strzał głową oddał Matheus Carvalho. Po przerwie na szczęście było już dużo lepiej i to praktycznie pod każdym względem.

Przewagę w posiadaniu piłki, i pewnie w liczbie wymienionych podań również, mieli gospodarze, ale wciąż brakowało im dokładności pod bramką przeciwnika. Już trzy minuty po wznowieniu Kurzawa oddał bardzo dobry strzał z dystansu, jednak piłka minęła bramkę gości.

W 53. minucie gry blisko strzelenia gola był Dimitar Berbatov, ale Bułgar po dośrodkowaniu Carrasco przestrzelił z bliskiej odległości. „Zieloni” zaczęli drugą połowę dość spokojnie, ale jak już zebrali się do ataku, to od razu padła bramka. W 62. minucie spotkania Tabanou świetnie dośrodkował z lewej strony boiska, a Erdinc kapitalną główką nie dał szans bramkarzowi.

Na odpowiedź Monaco nie trzeba było długo czekać. Pięć minut potem z lewej flanki dośrodkował Kurzawa, a wprowadzony dosłownie przed chwilą Martial strzałem z powietrza wpakował piłkę do bramki. Wtedy wydawało się, że tempo spotkania może już tylko wzrosnąć, ale niestety. Do końca spotkania nie oglądaliśmy już praktycznie żadnej godnej uwagi akcji (no, może poza strzałem Clerca z dystansu, ale on i tak był niecelny) i mecz zakończył się podziałem punktów.


Polecamy