Artur Sobiech, piłkarz Lechii Gdańsk: Pracowałem ciężko na treningach i nie liczyłem minut [rozmowa]
Artur Sobiech, napastnik Lechii Gdańsk, mówi o przełamaniu, wygranej z Lechem i najbliższych celach.
fot. Fot. Karolina Misztal
Czekałeś na tego gola 647 minut i się w końcu doczekałeś?
Taka już rola dziennikarzy, żeby liczyć minuty, ale ja tego nie robiłem. Zachowałem spokój i starałem się cały czas ciężko pracować na treningach, aby grać coraz lepiej. To była jedyna droga, żeby z tego wyjść i w meczu z Lechem w końcu udało się strzelić gola.
Nie obawiałeś się przez chwilę, że VAR zabierze Ci tę bramkę, tak jak to miało miejsce w Sosnowcu w meczu z Zagłębiem?
(śmiech) W erze VAR zawsze można mieć tego typu obawy. Na szczęście tym razem spalonego nie było i bramka została zaliczona.
Radość z gola na pewno jest u Ciebie duża, ale musisz przyznać, że asysta Błażeja Augustyna była jeszcze bardziej efektowna?
Zdecydowanie. Już w przerwie meczu mówiłem, że Błażej świetnie się zachował. Ma inklinacje ofensywne, bo w meczu z Piastem Gliwice strzelił świetną bramkę, a teraz miał przepiękną asystę. Dobrze, że wygraliśmy z Lechem, bo dla nas najważniejsze są trzy punkty i taki był nasz główny cel.
To był dobry mecz w wykonaniu Lechii i chyba na taki właśnie czekaliście?
Nie tylko wynik się zgadza, ale i gra mogła się podobać. Od samego początku chcieliśmy pokazać dominację, wyjść wysokim pressingiem i to nam się udało. Zagraliśmy początkowe 20 minut agresywnie i zdobyliśmy bramkę. Mieliśmy też inne sytuacje, bo Michał Mak był bliski drugiego gola, ale strzelił w słupek. Myślę jednak, że ten mecz mógł się podobać kibicom.
Mecz pokazał, że trener Piotr Stokowiec ma jak rotować składem, bo nie zagrali Flavio Paixao i Daniel Łukasik, a i tak Lechia zdominowała Lecha.
Taka jest siła naszego zespołu, a każdy zawodnik jest tej drużynie potrzebny. Trener decyduje kto ma grać i zostawmy to jemu, bo robi to świetnie.
Przed Lechią duże wyzwanie, bo w środę mecz z Rakowem Częstochowa o finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym. Jesteście gotowi?
Już koncentrujemy się na tym właśnie spotkaniu. Raków to nie będzie łatwy przeciwnik, a w tych rozgrywkach pokonał już Legię i Lecha. Musimy pojechać pełni skoncentrowani, a najważniejsze jest to, aby zrealizować cel, jakim jest awans do finału.
Zagracie z pierwszoligowcem, który jednak awans do Lotto Ekstraklasy ma na wyciągnięcie ręki i w tym sezonie u siebie nie przegrał. To będzie najtrudniejszy rywal w tym roku?
To nie przypadek, że jest na pierwszym miejscu w tabeli i z dużą przewagą punktową. Praktycznie zapewnili sobie awans, ale my koncentrujemy się na sobie i to nam dobrze wychodzi.
Lechia nie przegrała w tym sezonie meczu w Gdańsku, zapewne skończy fazę zasadniczą na pierwszym miejscu. Czujecie się faworytem do mistrzostwa Polski?
Podchodzimy do tego spokojnie. Koncentrujemy się na kolejnym spotkaniu. Teraz na tym z Rakowem, bo chcemy zagrać w finale na Stadionie Narodowym. Idziemy krok po kroku i nie wybiegamy w przyszłość.
Z drugą i trzecią drużyną zagracie w Gdańsku. To ważne?
Myślę, że to ma znaczenie, bo u siebie wygraliśmy 11 meczów, cztery zremisowaliśmy i nie przegraliśmy. To mówi samo za siebie i oby ta seria trwała jak najdłużej.
"Freestyle Heroes" zrobili show w Gliwicach
TVN Turbo