Arsenal walczył z Bayernem, a Bendtner z... taksówkarzem
Znów głośno zrobiło się o Niclasie Bendtnerze, niestety nie z powodów, które przynosiłyby chlubę. Napastnik zamiast czarować dobrą grą "popisuje" się wybrykami niegodnymi sportowca.
Kiedy piłkarze Arsenalu toczyli arcyważny bój w meczu rewanżowym z Bayernem Monachium, od którego zależało być albo nie być "Kanonierów" w Lidze Mistrzów, napastnik zespołu z Emirates Stadium, Niclas Bendtner, który nie pojechał z drużyną do Monachium zdecydował się na nocny wypad na miasto.
Duńczyk widziany był na jednej z ulic w Kopenhadze i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że jego stan wskazywał na spore spożycie napojów alkoholowych. Brytyjskie media donoszą, że snajper "Kanonierów" i reprezentacji Danii oglądał mecz swoich kolegów w jednym z barów. Wraz z jego zakończeniem wezwał taksówkę i wsiadł do niej kompletnie pijany. Niedługo później wdał się w awanturę z kierowcą pojazdu, który przyznał, że zachowanie piłkarza było tak agresywne, iż musiał wezwać policję.
Duńczyk miał nazwać taksówkarza "małą su..." oraz stwierdził, że "za... go". Próbował także uderzyć go w brzuch i kilkakrotnie pięściami uderzał w maskę jego samochodu.
"Afera taksówkowa" to nie pierwszy wybryk Nicklasa Bendtnera w karierze. Niedawno 26-latek został zatrzymany za jazdę pod wpływem alkoholu, a wcześniej podczas meczu reprezentacji Danii z Portugalią przy okazji Euro 2012 po jednej ze strzelonych bramek całemu światu "zaprezentował" majtki z reklamą firmy bukmacherskiej "Paddy Power". Został wówczas zawieszony na jedno spotkanie i musiał zapłacić 100 tysięcy euro kary.
Na chwilę obecną Arsenal w żaden sposób nie odniósł się do zachowania swojego gracza, jednak tylko kwestią czasu jest kiedy wyciągnie wobec niego odpowiednie konsekwencje.