Arsenal - Swansea LIVE! Fabiański wraca na Emirates Stadium
Arsenal może dziś powrócić na miejsce wicelidera angielskiej Premiership. Podopieczni Arsene'a Wengera muszą jednak pokonać zespół Swansea, który ma jeszcze matematyczne szanse na grę w europejskich pucharach w następnym sezonie.
„Kanonierzy” rozgrywają świetny sezon, dawno nie widzieliśmy ich tak wysoko w tabeli na finiszu ligi. Co prawda z mistrzostwa od kilku kolejek cieszy się niebieska część Londynu, jednak zawodnicy z północy stolicy Anglii najprawdopodobniej znajdą się koniec tuż za ich plecami. Ostatnimi czasy balansowali oni między trzecią, a czwartą lokatą, która gwarantowała im udział w Lidze Mistrzów.
Swansea nie mierzy tak wysoko, ich celem jest przede wszystkim utrzymanie w tabeli, gdyż szansę na Ligę Europy mają tylko na papierze. Przed nimi jeszcze spotkanie z Manchesterem City, który nie odpuścił jeszcze walki o drugą pozycję.
Angielska prasa poświęca wiele miejsca temu pojedynkowi. Piszą przede wszystkim o Łukaszu Fabiańskim, który opuszczał Emirates Stadium, jako średniej klasy golkiper, a wraca dziś wieczorem jako jeden z najsolidniejszych bramkarzy w Premier League. Były zawodnik Legii Warszawa nie wspomina najlepiej tego okresu.
- To były dla mnie ciężkie czasy. Podkreślają to zarówno kibice, jak i dziennikarze. Wcale sobie nie pomagałem, popełniałem liczne błędy. Nadali mi przezwisko „Flappyhandski”, co było bardzo kreatywne – żartuje Fabiański na łamach „Daily Mail”. – To było chyba w 2010, kiedy znacząco myliłem się w spotkaniach przeciwko Wigan i Blackburn.
Dzisiaj jednak polski bramkarz nie będzie miał łatwego zadania. „The Gunners” grają jak w transie, w ostatnich 10 meczach tylko raz remisowali. Arsene Wenger podczas konferencji przedmeczowej przyznaje, że jego podopieczni zaliczyli ogromny progres.
- Uważamy w klubie, że jakość naszej gry uległa znaczącej poprawie, podobnie jak stabilność. Chcemy do końca sezonu utrzymać się na drugiej pozycji, żeby pokazać, że jesteśmy gotowi na wyzwania następnego sezonu.
Szkoleniowiec Swansea, Garry Monk, bardziej odniósł się do tego pojedynku. Jego zespół może dziś zaskoczyć, tak jak to miało miejsce w poprzednich pojedynkach.
- Prezentowaliśmy się świetnie w ostatnich trzech spotkaniach. W listopadzie udało nam się wygrać przed własną publicznością, teren Arsenalu nie należy do najwygodniejszych. Mimo to w tamtym sezonie zremisowaliśmy 2:2 – przyznaje Monk, przechodząc do wyliczania silnych punktów „Kanonierów”. – Mają bardzo wiele utalentowanych zawodników. Siła rażenia w przednich formacjach jest naprawdę godna podziwu.
OSTATNIE 5 SPOTKAŃ
Piłkarze Arsenalu od 10 meczów nawet raz nie schodzili z boiska pokonani. Jedyne punkty stracili w starciu z Chelsea, mecz ten zakończył się bezbramkowym remisem. To chyba nie wymaga dodatkowego komentarza.
Forma Swansea prezentuje się na ich tle dużo słabiej. Z ostatnich pięciu spotkań trzy razy kończyli je z kompletem punktów (2:0 ze Stoke, 3:2 z Newcastle, 3:1 z Hull City), raz remisowali (1:1 z Evertonem), a raz przydarzyła im się wpadka z Leicester City. Zawodnicy Swansea przegrali to starcie 0:2.
W bezpośrednich pojedynkach nie dziwi prowadzenie Arsenalu. Trzykrotnie podopieczni Arsene'a Wengera okazywali się górą, jednak z dwóch ostatnich meczów bardziej cieszą się piłkarze Garry’ego Monka, którzy raz wygrywali, a raz zremisowali.
NIEOBECNI
Zdecydowanie mniejszy ból głowy jeżeli chodzi o kompletowanie składu ma szkoleniowiec „Łabędzi”. W jego drużynie najprawdopodobniej zabraknie jedynie Nelsona Olivieiry, który nie zagra już do końca sezonu. Trener zespołu z północnego Londynu nie będzie mógł w dzisiejszym spotkaniu skorzystać z usług Danny’ego Welbecka, Alexa Oxlade-Chamberlaina oraz Mathieu Debuchy’ego. Pod znakiem zapytania stoi również występ wychowanka Swansea, Aarona Ramseya, który nadal leczy swój uraz.