menu

Arsenal odrobił straty z Hull i zdobył Puchar Anglii! Cały mecz Fabiańskiego (GALERIA)

17 maja 2014, 20:33 | Damian Orłowicz, mgs, Agencja TVN/x-news

Arsenal przełamał swoją pucharową niemoc i po raz pierwszy od 2005 roku sięgnął po trofeum. W finale Pucharu Anglii londyńczycy najpierw odrobili dwubramkową stratę z Hull, a o ich zwycięstwie zadecydowała dogrywka. W 109. minucie gola na wagę triumfu zdobył Aarona Ramsey.

Arsenal nie zdobył żadnego tytułu od 2005 roku, gdy właśnie w finale FA Cup pokonał Manchester United. Mecz był także szczególny dla Łukasza Fabiańskiego, który żegna się z zespołem prowadzonym przez Arsene Wengera.

Żaden z kibiców Kanonierów nie spodziewał się tak fatalnego początku spotkania. Już w 3. minucie na prowadzenie wyszli piłkarze Hull City. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Huddlestone zagrał prosto pod nogi Chestera, który bez namysłu skierował piłkę w lewy róg bramki. Interweniować próbował Fabiański, ale nie miał szans na obronę.

Jakby tego było mało, to po ośmiu minutach było już 0:2. W pole karne zagrywał Meyler, a uderzał Fryat. Piłka spadła na słupek, gdzie był polski golkiper, ale w zamieszaniu pod bramką znalazła się pod nogami Daviesa, który podwyższył prowadzenie.

Szansą dla Arsenalu, by myśleć jeszcze o przełamaniu fatalnej passy, było szybkie zdobycie bramki. Mimo, iż Hull było stroną przeważającą, to Santi Cazorla strzelił kontaktowego gola. Hiszpan podszedł do rzutu wolnego i uderzył w samo okienko.

Po fantastycznych dwudziestu minutach, tempo gry trochę osłabło. Na kolejne emocje kibice zgromadzeni na Wembley, musieli czekać do doliczonego czasu pierwszej połowy. Najpierw Giroud przejął piłkę na jedenastym metrze i dośrodkował w pole karne, ale tam kilku metrów zabrakło Podolskiemu. Tuż przed gwizdkiem sędziego z kontrą trzech na trzech ruszyli Kanonierzy, ale Cazorla nie zdołał podać piłki do Giroud.

Hull wyraźnie uwierzyło, że może zdobyć tytuł i także po przerwie nie pozwalał stworzyć podopiecznym Arsene Wengera stuprocentowej sytuacji. Wraz z kolejnymi minutami przewaga Kanonierów rosła i gola po dośrodkowaniu z rzutu rożnego mógł zdobyć Laurent Kościelny, ale uderzył obok słupka.

Na zegarze widniała 70. minuta spotkania, a Arsenal nadal przegrywał 1:2. Uległo to jednak zmianie, gdy Sanogo wywalczył nieco kontrowersyjny rzut rożny. Po dośrodkowaniu w pole karne, piłka odbiła się jeszcze od obrońcy Hull i trafiła na piąty metr do Kościelnego, który momentalnie się obrócił i doprowadził do wyrównania. Francuski stoper mógł za to przypłacić groźnym urazem, bo w jego nogę wszedł Allan McGregor.

W końcowym kwadransie spotkania obie drużyny dawały z siebie wszystko, ale przewagę mieli ponownie podopieczni Wengera i Gibbs powinien ją wykorzystać. Sytuację stworzył Sanogo, który wygarnął obrońcy piłkę w polu karnym i podał do niekrytego Anglika, ten znajdując się na piątym metrze uderzył ponad bramką. Chwilę później pięknie do strzału złożył się Giroud, ale McGregor zdołał obronić piłkę.

Blisko także było w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry, gdy Sanogo uderzał zza pola karnego, piłka minęła jednak słupek bramki Hull City i do rozstrzygnięcia były potrzebne 120 minuty gry.

W pierwszej połowie dogrywki dominował wyłącznie Arsenal. W najlepszej stworzonej sytuacji bramkę powinien zdobyć Giroud, który uderzył z głowy, ale piłka odbiła się od poprzeczki i nie wpadła do siatki. Swoje okazje miał także m.in. Ramsey, ale trafił w boczną siatkę, a w innej akcji dobrze obronił bramkarz Hull City.

Ataki podopiecznych Arsene Wengera musiały przynieść wreszcie skutek i stało się tak w drugiej części dogrywki. Fantastyczną akcję Arsenalu zakończyła dwójka Giroud – Ramsey. Pierwszy zagrał piętką do młodego Anglika, a ten precyzyjnym uderzeniem umieścił piłkę w bramce.

Szybko odpowiedzieć starał się Boyd, który wyłuskał piłkę w polu karnym Mertesackerowi, ale dopadł do niej szybko Łukasz Fabiański niwelując zagrożenie. Szczęście Kanonierzy mieli kilka minut później, gdy niemiecki stoper popełnił fatalny błąd. Aluko przejął piłkę, minął wychodzącego polskiego bramkarza, uderzył z lewego narożnika boiska, ale o kilkanaście centymetrów się pomylił.

Arsenal Londyn przełamał fatalną passę i zdobył pierwszy tytuł od 2005 roku. Łukasz Fabiański pożegnał się w dobrym stylu z zespołem. Przy obu bramkach nie miał większych szans.


Polecamy