Hit kolejki nie zawiódł. Liverpool w "10" rzutem na taśmę uratował punkt z Arsenalem
Hit przedświątecznej kolejki Premier League, w którym Liverpool zmierzył się z Arsenalem, zakończył się remisem 2:2. Walka na boisku trwała do ostatnich sekund pierwszej i drugiej połowy, a wynik ustalony został w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry!
Do tego spotkania Liverpool podchodził bez dwóch swoich podstawowych napastników, kontuzjowanego Daniela Sturridge’a i zawieszonego za wpis na Instagramie Mario Balotellego. W Arsenalu z kolei zabrakło przede wszystkim Mikela Artety, Aarona Ramseya oraz Jacka Wilshere’a. Najbardziej jednak obu drużynom przed tym meczem brakowało punktów w ligowej tabeli, bowiem Arsenal tracił do pierwszej czwórki pięć punktów, a Liverpool aż dziesięć.
Dlatego też to właśnie The Reds, grający w rewolucyjnym ustawieniu z trójką obrońców i bez klasycznego środkowego napastnika, od pierwszego gwizdka odważniej rzucili się do ataku. Już w trzeciej minucie gry z rzutu wolnego minimalnie niecelnie uderzył Steven Gerrard, a kilka minut później z kilkunastu metrów pomylił się Adam Lallana. Arsenal w pierwszej połowie praktycznie nie istniał i w 35. minucie Kanonierów przed stratą gola uratował Wojciech Szczęsny, który efektownie wygrał pojedynek z Lazarem Markoviciem. Tuż przed przerwą jednak i Polak był bezradny, gdy superprecyzyjnym płaskim strzałem zza pola karnego popisał się Philippe Coutinho, który wypracował w ten sposób zasłużone prowadzenie dla ekipy Brendana Rodgersa.
Gospodarze jednak tej przewagi nie potrafili dowieźć nawet do końca pierwszej połowy, bowiem tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego Michaela Olivera strzałem głową do wyrównania doprowadził francuski obrońca Arsenalu, Mathieu Debuchy.
Druga połowa rozpoczęła się od bardzo nieprzyjemnego starcia Oliviera Giroud z Martinem Skrtelem, po którym słowacki obrońca zalał się krwią. Po kilkuminutowej interwencji lekarzy Słowak zdołał jednak wrócić do gry, ale po chwili dostał jeszcze jeden cios, gdy po jego błędzie do bramki The Reds trafił Olivier Giroud i Arsenal niespodziewanie wyszedł na prowadzenie.
Taki stan rzeczy doprowadził do niezwykle emocjonującej końcówki, bowiem zdesperowany Liverpool, grający już tylko dwójką obrońców, rzucił się do rozpaczliwych ataków. Przez długi czas Kanonierów ratowały świetne interwencje Wojciecha Szczęsnego, który obronił dwa bardzo groźne uderzenia Fabio Boriniego i Stevena Gerrarda.
W doliczonym czasie gry Liverpool musiał sobie radzić dodatkowo w osłabieniu, bowiem niepotrzebną drugą żółtą kartkę obejrzał rezerwowy Borini, ale nawet to nie załamało podopiecznych Brendana Rodgersa, bo już w 97. minucie idealnie wykonany rzut rożny przyniósł dramatyczne wyrównanie autorstwa Martina Skrtela, który głową nie dał Wojciechowi Szczęsnemu żadnych szans. Ostatni cios miał jeszcze okazję zadać Arsenal, jednak Brada Jonesa nie potrafili pokonać Hiszpanie – Santi Cazorla oraz Nacho Monreal i ostatecznie ten mecz zakończył się zasłużonym remisem 2:2, który jednak nie zadowala ani jednej, ani drugiej drużyny, bowiem obie, zamiast zbliżyć się do czołówki, zanotował kolejną stratę. Święta na Anfield Road i Emirates Stadium na pewno nie będą należały do najmilszych.