Arsenal skompromitował się na Białorusi, a Emery zadowolony z postawy piłkarzy
Ponad czterysta podań mniej, ponad czterysta kontaktów z piłką mniej. Z takimi liczbami można wygrać. Na Białorusi doszło do największej sensacji w tym tygodniu w Europie. Arsenal przegrał na wyjeździe z BATE Borysów 0:1. "Chcemy powrotu Wengera" - pojawiają się pierwsze głosy zniecierpliwionych fanów Arsenalu
fot. eastnews
Posiadanie piłki: 23.4 - 76.6 proc. Podania: 212 - 688. Wszystko na korzyść Arsenalu, który jednak okazał się w Borysowie słabszy od BATE o jednego gola w pierwszym meczu 1/16 finału Ligi Europy. Wystarczyło pół roku, by kibice Arsenalu zatęsknili za Arsenem Wengerem. Francuz odszedł z The Emirates latem, a zastąpił go Unai Emery.
Na początku efekty pracy Hiszpana były widoczne gołym okiem, jednak 2019 rok jest dla Kanonierów bardzo nierówny. Zaczęło się od sromotnej porażki na Anfield z Liverpoolem 1:5, jeszcze przed sylwestrem. Potem lepsi okazali się gracze West Hamu United, Manchesteru United i Manchesteru City. Arsenal stracił czwarte miejsce w lidze, odpadł z Pucharu Anglii, a teraz skomplikował sobie życie przed rewanżem u siebie z BATE. Do tego stopnia, że w Londynie nie zagra Alexandre Lacazette, który na Białorusi zobaczył czerwoną kartkę.
Niektóre wypowiedzi Unaia Emery'ego mogą zaskakiwać. - Jestem zadowolony z zawodników i z tego jaką pracę wykonali w tym spotkaniu. Rywale mieli problemy w defensywie także kiedy prowadzili 1:0. To jest jednak dobry i walczący zespół - powiedział w rozmowie z BBC hiszpański szkoleniowiec.
- W przyszłym tygodniu zagramy rewanż i jestem pewien, że ten mecz będzie wyglądał inaczej. Tu w pierwszej części meczu zagraliśmy dobrze. Mieliśmy szanse na zdobycie bramki, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać - powiedział Emery, cytowany przez "BBC".