menu

Arkadiusz Malarz: We wtorek wrócimy na pozycję lidera

26 lutego 2018, 13:13 | Kaja Krasnodębska

W sobotę warszawianie nieco niespodziewanie zremisowali z plasującą się znacznie niżej w ligowej tabeli Cracovią 0-0 przez co na kilka dni stracili pierwsze miejsce w tabeli. Wojskowych przeskoczyła Jagiellonia, z którą zmierzą się już w najbliższy wtorek.

W starciu z Cracovią Legia straciła swoje pierwsze ligowe punkty w 2018 roku.
W starciu z Cracovią Legia straciła swoje pierwsze ligowe punkty w 2018 roku.
fot. Andrzej Banas / Polska Press

W sobotę pogoda nie rozpieszczała zawodników Legii, którzy na wyjeździe stanęli do boju z Cracovią. Po południu padał śnieg, a podczas samego spotkania termometry wskazywały temperaturę poniżej -10 stopni Celsjusza. - Strasznie zmarzłem – przyznał Arkadiusz Malarz. - Już dawno nie graliśmy w takich warunkach więc cieszy to, że mimo wszystko obyło się bez kontuzji. Szkoda straconych punktów, bo przyjechaliśmy do Krakowa po zwycięstwo. Nie udało się, mamy tylko jedno oczko. No nic, musimy je odrobić.

Z uwagi na warunki atmosferyczne, murawa stadionu przy ulicy Józefa Kałuży nie wyglądała najlepiej. Zamarznięta ziemia znacznie utrudniała grę. - Było takie samo zarówno dla nas jak i Cracovii. Nikomu nie pomagało. My nie mogliśmy grać tego co potrafimy, co fajnie zaczęło wyglądać w poprzednich tygodniach. Nie był to dla nas udany mecz, zdobyliśmy tylko jeden punkt, trzeba się z tym pogodzić.

Remisem w Krakowie, Wojskowi po raz pierwszy w 2018 stracili ligowe punkty. Poprzednie dwa starcia zakończyły się dla nich zwycięstwami. - Staraliśmy się patrzeć na siebie. Chcieliśmy przede wszystkim grać swoją piłkę. Taką jak ze Śląskiem i z Lubinem, wszystko po ziemi. W tych warunkach było to niemożliwe. Więcej walki i przypadkowości niż jakichś składnych akcji. Czasem takie mecze też się zdarzają – powiedział golkiper gości.

Z uwagi na pogodę oraz nowy system sprzedaży wejściówek na Cracovię, na trybunach zjawiła się zaledwie garstka kibiców. Oficjalnie było ich około 2000, ale trybuny świeciły pustkami. - Inaczej gra się przy pustych trybunach. Dziwnie. Wiadomo piłka nożna jest dla kibiców i nam się gra zdecydowanie lepiej, kiedy ten stadion jest wypełniony. Tym razem była garstka, więc słychać było podpowiedzi. Także plusy też jakieś są ale tak poważnie to stadiony powinny być wypełnione.

Sobotni mecz prowadził Bartosz Frankowski z Torunia. Jeszcze przed ostatnim gwizdkiem z obu ławek rezerwowych padało sporo uwag co do jego pracy. - I w jedną i w drugą stronę podejmował nieco kontrowersyjne decyzje. Było kilka takich sytuacji, kiedy można było to puścić, a kończyło się faulem. Od tego jest sędzia. Nie ma jednak co narzekać. Gwizdał jak gwizdał, a my musimy się z tym pogodzić i robić swoje na boisku.

Już we wtorek Legioniści podejmą w Warszawie plasująca się na pierwszym miejscu w tabeli Jagiellonię. Białostoczanie, którzy jak dotąd uzbierali dokładnie tyle samo punktów co podopieczni Romeo Jozaka, przeskoczyli ich dzięki piątkowemu zwycięstwu nad Lechią. - Myślę że nie będzie czasu żeby sobie potrenować. Trzeba zebrać siły, zregenerować się i odebrać te punkty, które straciliśmy remisując z Cracovią. Gramy u siebie, więc liczymy na kibiców że wypełnia trybuny nawet pomimo zapowiadającej się niefajnej pogody. We wtorek wrócimy na pozycję lidera.

[wideo_iframe]http://get.x-link.pl/8027f29d-d38b-92a2-4927-52cf2a53d265,4f7294cf-888a-e932-1c20-ca89eef21760,embed.html[/wideo_iframe]


Polecamy