menu

Arkadiusz Malarz: Rozbiliśmy mur Sandecji, czas na Astanę

30 lipca 2017, 10:47 | Tomasz Biliński

Z Sandecją musieliśmy wygrać za wszelką cenę. Cel zrealizowaliśmy. To buduje zespół. Wiemy, że przed nami mecz z Astaną, najważniejsze starcie i wiemy, że jesteśmy w stanie odrobić dwie bramki straty - podsumował sobotnie spotkanie z beniaminkiem z Nowego Sącz Arkadiusz Malarz. Legia Warszawa wygrała 2:0. Takiego samego wyniku potrzebuje w środę, w rewanżowej potyczce trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów z mistrzem Kazachstanu (w pierwszym meczu przegrała 1:3).

Arkadiusz Malarz wierzy, że Legia jest w stanie wyeliminować Astanę, mimo wyjazdowej porażki 1:3.
fot. Szymon Starnawski /Polska Press
Arkadiusz Malarz wierzy, że Legia jest w stanie wyeliminować Astanę, mimo wyjazdowej porażki 1:3.
fot. Bartek Syta / Polska Press
Arkadiusz Malarz wierzy, że Legia jest w stanie wyeliminować Astanę, mimo wyjazdowej porażki 1:3.
fot. szymon starnawski / polska press
1 / 3

Mecz z Sandecją Nowy Sącz sprawił wam więcej problemów niż zakładaliście?
Na pewno nie był on łatwy. Wydaje mi się, że trochę było po nas widać, że nie odetchnęliśmy po podróży do Astany, bo zwyczajnie nie było na to czasu. Dlatego w sobotę najważniejsze było, żeby wygrać. To się udało i z tego się cieszymy.

O ile fizycznie sobie poradziliśmy, o tyle mentalnie wzmocniliście się przed rewanżem z Astaną?
Powiedzieliśmy sobie w szatni, że z Sandecją musimy zdobyć trzy punkty. Nieważne jak, obojętnie co by się na boisku działo - mamy wygrać. Cel zrealizowaliśmy. To buduje zespół. Choć nie było łatwo, to staraliśmy się i w końcu rozbiliśmy mur, który postawił rywal. Wiemy, jakie błędy popełniliśmy w Astanie, wiemy, że przed nami najważniejsze starcie i wiemy, że jesteśmy w stanie odrobić dwie bramki straty.

2:0 daje wam awans, gra musi być jednak lepsza. Trener Jacek Magiera często powtarza, że dobrze, że gracie co trzy dni, bo wtedy można szybciej wrócić na właściwe tory.
Nie ma nic piękniejszego niż granie co trzy dni. Każdy piłkarz pewnie się ze mną zgodzi. Dobre wyniki budują drużynę i pchają do dalszej pracy. Na pewno musimy zagrać lepiej, ale o środę jestem spokojny.

W meczu z Sandecją paradoksalnie czerwona kartka w 20. min dla Grzegorza Barana sprawiła wam więcej trudności?
Tak to zwykle bywa, że w momencie, gdy drużyna traci zawodnika, to jeszcze bardziej się cofa. Choć mieliśmy jeszcze dużo czasu, to nie było łatwo sforsować praktycznie cały zespół. Poza tym każda drużyna na mecz z mistrzem Polski, a do tego Legią mobilizuje się podwójnie. Tak było, jest i pewnie będzie. Nie ma w tym wielkiej filozofii. Musimy w takie spotkania wkładać jeszcze więcej sił, by wygrać. Jednak mamy trzy punkty i zamykamy temat tego meczu. Czas na Astanę.

Jak wpływają na Pana roszady w obronie?
Mamy szeroką kadrę, niektórzy muszą odpocząć, inni być gotowymi na wejście do gry. Czasami bywają sytuacje, w których się nie rozumiemy, ale to przyjdzie z czasem. Po to razem trenujemy, by zespół dobrze funkcjonował i każdy czuł się w nim dobrze.

Notował Tomasz Biliński


Polecamy