menu

Arkadiusz Głowacki: Byliśmy gotowi na wszystko

14 grudnia 2017, 00:11 | Bartosz Karcz

Bardzo zadowolony po meczu z Cracovią był kapitan Wisły Kraków Arkadiusz Głowacki. – Szczerze mówiąc już myślałem, że nie uda mi się wygrać derbów na Cracovii – uśmiechał się „Głowa”. – Myślałem, że skończę grać i ta sztuka mi się nie uda. Tym razem udało się dużo, choć był to trudny mecz. Mieliśmy ciężkie momenty, ale tak jak trener mówił, trzeba być drużyną od pierwszej do ostatniej minuty. Poświęcenie i dobra gra w obronie dadzą nagrodę. Nagrodą były bramki i myślę, że niezła postawa.


fot. Andrzej Banaś

Wisła pierwszego gola strzeliła po rzucie rożnym. To dopiero drugi taki przypadek w całym sezonie. Głowacki podkreśla jednak, że nie było w tym przypadku. – Akurat te dni, które trener z nami pracował, poświęciliśmy na stałe fragmenty gry i udało się coś z tego zrobić – mówi piłkarz.

Początek wcale nie był jednak dla Wisły idealny. Do strzelenia pierwszej bramki, to Cracovia miała więcej z gry. Okazuje się, że i na taki scenariusz wiślacy byli przygotowani. – Dokładnie tak było, ale też prawda jest taka, że na taki przebieg meczu byliśmy przygotowani – mówi Głowacki. – Wiemy, że można mieć różne plany i można układać sobie mecz przed nim, a prawda jest później na boisku. Okazuje się, że przeciwnik jest mocny, są kolejne rzuty wolne, rożne i trzeba się umieć temu przeciwstawić. To było naszym celem. Wiedzieliśmy, że tak może wyglądać ten mecz, ale trzeba przetrwać ten moment i przyjedzie szansa dla nas. Tak też się stało.

Wisła prowadziła do przerwy 2:0, a jeśli Cracovia miała jeszcze nadzieję na odwrócenie losów spotkania, to „Biała Gwiazda” zgasiła je zaraz po przerwie, strzelając trzecią bramkę. – Tak, to był kluczowy moment – przyznaje Głowacki. – Czwarty gol też uspokoił grę, choć byliśmy zdeterminowani, żeby nie dać sobie strzelić bramki, to się nie udało. To taki mały kamyczek do naszego ogródka.

Głowacki pierwszy raz zagrał w parze z Marcinem Wasilewskim na środku obrony. – Prawda jest taka, że nawet na treningach nie mieliśmy okazji tego doszlifować, dotrzeć się – mówi kapitan Wisły. – Nasz ostatni wspólny mecz to chyba w reprezentacji z Węgrami za trenera Smudy. To nie jest łatwe. Trzeba się uczyć od początku siebie, swoich przyzwyczajeń. Myślę, że było pozytywnie. Doświadczenie odegrało też sporą rolę, więc o tyle było łatwiej.

W drugiej połowie mecz został przerwany z powodu rzucania racami. Na konferencji prasowej trener Wisły Radosław Sobolewski powiedział, że również na taką sytuację przygotowywał zawodników. – To prawda, byliśmy przygotowani nawet na przerwanie meczu. Wydaje się, że scenariusz, który układał cały sztab się sprawdził – potwierdza Głowacki.

Zapytaliśmy również kapitana Wisły, czy drużyna wiedziała o urodzinach Radosława Sobolewskiego i czy było w szatni „Sto lat”? – Wiemy o tym, było, a to zwycięstwo to jest najlepszy prezent dla trenera – stwierdził piłkarz „Białej Gwiazdy”.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków;nf

Follow @sportmalopolska

Sportowy24.pl w Małopolsce


Autor Bartosz Karcz


Polecamy